1,45 - tyle, według najnowszych prognoz cytowanych przez Radosława Ditricha, ekonomistę i dziennikarza portalu obserwatorgospodarczy.pl, może wynieść wskaźnik dzietności w 2023 r. w Czechach. Dla porównania, w ostatnich dziesięciu latach zwykle wynosił on ponad 1,5, a w 2021 r. sięgnął rekordowego poziomu 1,83, najwyższego w UE (by w 2022 r. spaść do 1,62). Polska z zazdrością patrzyła na te dane (sama w tamtym czasie będąc ze swoim wskaźnikiem poniżej poziomu 1,40), a Instytut Pokolenia opublikował analizę dotyczącą "czeskiego cudu demograficznego".
Gwoli wyjaśnienia, wskaźnik dzietności to - w dużym skrócie - liczba dzieci, którą w ciągu swojego życia urodzi przeciętna kobieta. Wylicza się go na podstawie danych demograficznych z danego roku. Ditrich zauważa, że spadek liczby urodzeń w Czechach jest szybszy niż mogłoby wynikać z trendów demograficznych.
Co takiego się dzieje? Wśród potencjalnych wyjaśnień tych danych wymienia się m.in. stan czeskiej gospodarki. PKB Czech wciąż jest niższy niż przed wybuchem pandemii, a realne wynagrodzenia mieszkańców kraju spadły niemal najmocniej w UE. Kryzys gospodarczy (wzrost kosztów życia) obchodzi się z naszymi południowymi sąsiadami dość boleśnie, co może mieć wpływ na aktualne decyzje prokreacyjne. Trudno oczywiście dziś też wyrokować, czy spadek wskaźnika dzietności to "wypadek przy pracy" i wkrótce znów odbije, czy mimo wszystko formuła "czeskiego cudu demograficznego" się wyczerpuje.
Czechom udało się, bo zagrało tam wiele różnych czynników jednocześnie. Czeski model oparty jest na wolnościowym założeniu, że rodzice najlepiej wiedzą, w jaki sposób chcą zajmować się wychowaniem dzieci. W tym kraju kobiety najczęściej wolą zostać w domu i w pierwszych trzech latach zajmować się dzieckiem. Państwo wspiera wszelkie aspiracje, niezależnie od tego, jaki model życia wybierają rodzice
- mówił w 2022 r. w rozmowie z Gazeta.pl Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia, który opublikował raport pt. "Czeski sukces demograficzny". Wyjaśniał, że Czesi konsekwentnie (już od lat 70., z przerwą pod koniec XX wieku) budowali swój własny model polityki rodzinnej, dopasowany do potrzeb rodzin oraz systemu wartości obywateli. Jego efektem był wzrost wskaźnika dzietności z poniżej 1,2 na początku XXI wieku do rekordowych poziomów 1,7-1,8 na początku obecnej dekady.
Jak wskazywał Kot, jednym z filarów czeskiego modelu polityki rodzinnej jest dopasowanie do oczekiwania, aby rodzic (zwykle kobieta) mógł pozostać w domu z małym dzieckiem bez znacznych strat finansowych.
W Czechach typową ścieżką po urodzeniu dziecka jest zawieszenie aktywności zawodowej do ukończenia przez dziecko trzech lat lub do momentu urodzenia kolejnego dziecka
- tłumaczył dyrektor Instytutu Pokolenia. Wskazywał także na lepszą sytuację mieszkaniową w Czechach niż w Polsce czy większy niż w Polsce stopień docenienia pracy wychowawczej rodziców.
W odpowiedzi na publikację Radosława Ditricha szef Instytutu Pokolenia zwrócił uwagę, że już w raporcie "Czeski sukces demograficzny" z 2022 r. można było przeczytać, że "sprawdzianem odporności czeskiego TFR [wskaźnik dzietności - red.] na kryzysy będzie obecny rok trwającej na Ukrainie wojny, wysokiej inflacji i wzrostu niepewności ekonomicznej rodzin". Według jego wyliczeń wskaźnik dzietności w Czechach (przy obecnych trendach) może spaść do 1,58 w 2023 r. - czyli nieco mniej niż wynika z prognozy cytowanej przez Ditricha. "Sam fakt spadku dzietności jest niekwestionowany" - wskazuje jednak Kot.
Oczywiście, z racji większej populacji, w Polsce rodzi się więcej dzieci niż w Czechach (obecnie mniej więcej trzy razy więcej), jednak nasz wskaźnik dzietności jest wciąż znacznie niższy niż u naszych południowych sąsiadów. W 2022 r. wyniósł raptem 1,26, co było najgorszym wynikiem od 2005 r. Od 2017 r. - gdy osiągnął najwyższy w XXI wieku poziom 1,45 - co roku spada. Dość niski wskaźnik dzietności oraz spadająca liczba kobiet w wieku rozrodczym sprawia, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. W kwietniu br. na świat przyszło tylko 21 tys. dzieci, co było najniższym wynikiem przynajmniej licząc od końca drugiej wojny światowej (a zapewne nawet od znacznie bardziej zamierzchłych czasów).
W ciągu dwunastu miesięcy - czyli od maja 2022 r. do końca kwietnia 2023 r. - urodziło się w Polsce 298,6 tys. dzieci. To oznacza, że po raz pierwszy w historii po raz pierwszy w historii liczba ta spadła poniżej 300 tys. i roczna suma urodzeń spadła poniżej 300 tys.