Domy pękały i zapadały się pod ziemię. Tak węgiel zniszczył najpiękniejsze czeskie miasto

Miasto Most - niegdyś jedno z najpiękniejszych miast w Republice Czeskiej, a dzisiaj ogromne blokowisko. Zniszczyło je wydobycie węgla, które najpierw doprowadziło do zapadnięcia się gruntów, a później do całkowitej likwidacji miasta. W powietrze wysadzono budynki, które dziś mogłyby być wizytówką Czech.

Co gdybym powiedział Wam, że w Czechach było miasto piękniejsze od Pragi? Za takie niektórzy uznawali miasto Most w północnych Czechach w kraju usteckim. Położone było u podnóża wzgórza Hnevín i wielkiego jeziora, które z biegiem lat zmieniło się w bagno. Aby poruszać się po okolicy, mieszkańcy musieli budować mosty, stąd nazwa miasta, bo po czesku "most" znaczy to samo, co po polskumost. W latach 60. XX wieku to miasteczko miało drugie największe po Pradze skupisko gotyckich budowli w całym kraju. Szukanie tej miejscowości w przewodnikach po Czechach będzie jednak daremne. Mostu z pięknymi wąskimi uliczkami, skwerami z fontannami, strzelistymi kościołami, renesansowymi kamienicami i wszystkim, za co turyści kochają m.in. Pragę, już nie ma. 

Zobacz wideo Liczba urodzonych dzieci w Polsce spada na łeb na szyję

Przekleństwo Mostu - złoża węgla pod ziemią

Wszystko zaczęło się pod koniec XVIII wieku. Wtedy na Pogórzu Rudawskim odkryto złoża węgla brunatnego. Miasto, które dotychczas słynęło głównie z uprawy winogron, dostało impuls do zmiany swojego DNA. Na terenie Mostu nie tylko zaczęły wyrastać kolejne kopalnie (czasem nawet prowizoryczne). Korzystając z tej proprzemysłowej koniunktury, w mieście otwarto m.in. hutę szkła i cukrownie. Szyby konstrukcyjne, kominy i ceglane fabryki zastąpiły zielony krajobraz miasta. Most przestał być jednocześnie miasteczkiem prowincjonalnym. Rozbudowano go o nowe dzielnice, utworzono sieć tramwajową, otwarto browar i doprowadzano linię kolejową. Jej rozwój doprowadził do kolejnego punktu zwrotnego w historii miasta. W roku 1870 rozpoczęto regularny kolejowy transport węgla z Mostu, który naturalnie stał się węglowym centrum regionu. Od tego momentu kopalnie, w większości prowadzone przez drobnych lokalnych właścicieli, szybko zostały zdominowane przez wielkie spółki, które dzięki nowoczesnym maszynom i większym nakładom finansowym natychmiast gospodarczo zdominowały region. 

Oprócz zatapiającego się w fabrykancką szarość krajobrazu był jeszcze inny powód, dla którego mieszkańcy szybko pożałowali, że ich miasto stało się wielką kopalnią węgla. W 1895 roku wydobycie doprowadziło do ogromnej tragedii. Kurzawki, czyli luźne grunty nazywane potocznie "ruchomymi piaskami", poruszone przez pracujących pod ziemią górników zapadły się. Wydarzyło się to w deszczową noc z 19 na 20 lipca. "Znikanie" miasta zaczęło się w podziemiach kopalni "Anna Hilf", zasypanych zostało 50 000 metrów sześciennych. Katastrofa na tym się nie zatrzymała. Ruch gruntu przeciął rury, które doprowadzały gaz do lamp w mieście. Most popadł w mrok. To był jednak dopiero początek. 

Miasto zapadło się pod ziemię w jedną noc

W mieście powstawały ogromne dziury, a "otwierająca" się ziemia wydawała przerażające odgłosy. Wywołało to panikę, którą spotęgował pożar. Pęknięte rury wodociągowe uniemożliwiały jego ugaszenie. Domy zaczęły pękać, a uciekający z nich w panice mieszkańcy wbiegali prosto do dołów, które zasysały ich pod ziemię. Niektóre kamienice czy domy nie tyle pękły od kurzawek, a wręcz zatapiały się w gruncie. Z Mostu w kilka godzin zniknęło 39 budynków mieszkalnych, w których mieszkało 236 rodzin. Po prostu zapadły się pod ziemię. Natomiast ponad 66 budynków zostało doszczętnie zniszczonych. Gdy rano słońce oświetliło Most i policzono straty, było aż 2 462 mieszkańców, którzy tej jednej nocy stracili dach nad głową z około 15 tysięcy wszystkich mieszkających tam ówcześnie ludzi. Z powodu katastrofy duża część nowo wybudowanej dzielnicy wokół stacji kolejowej została niemal całkowicie zniszczona. Wiadomo też, że kilka osób zmarło, nie zachowały się jednak dokładne dane na temat ich liczby.

Wydarzenia z lipca 1895 roku były sygnałem ostrzegawczym dla Mostu. Zupełnie je jednak zbagatelizowano. Rok później sytuacja się powtórzyła. Tym razem ruszająca się ziemia była mniej destrukcyjna i zniszczyła "zaledwie" 12 budynków mieszkalnych w Moście. Całe szczęście tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych. Nawet to nie odstraszyło jednak właścicieli kopalń od dalszej eksploatacji złóż. Działalność wydobywczą w miejscowej kopalni zakończono dopiero w 1927 roku. Nie oznacza to, że z wydobycia węgla zupełnie zrezygnowano, zmienił się jedynie sposób jego eksploatacji. Po II wojnie światowej, w której Most ucierpiał z powodu swojego strategicznego dla przemysłu znaczenia, kopalnie podziemne stopniowo były zastępowane kopalniami odkrywkowymi. W tym czasie Most nawiedziła jeszcze gorsza plaga niż ruchome piaski - komuniści.  

Komuniści zarządzili likwidację Mostu

W pierwszych 12 latach po wojnie wydobycie wzrosło do 50 milionów ton węgla rocznie. Związek Radziecki postawił na wielkie kopalnie odkrywkowe, które jeszcze bardziej zmieniły krajobraz okolicy. Władze uważały, że miasto nie nadąża za rozwojem gospodarczym i zaczęły inwestować w m.in. powstawanie wielkich komunistycznych blokowisk na obrzeżach Mostu. Mieszkańcy narzekali na brak zieleni, która kiedyś była wizytówką miasta, w 1962 roku zdecydowano więc o posadzeniu 80 000 drzew, aby udobruchać Czechów. Szybciej od drzew rosły jednak ogromne kombinaty odkrywkowe, a miasto zmieniło się w wielkie kraterowisko, służące jedynie eksploatacji węgla. Mówiło się wtedy wręcz o zagłębiu mosteckim, z którego cały region czerpał węgiel. W 1963 roku przestano udawać, że piękny niegdyś Most służy czemuś więcej niż wydobyciu i komuniści podjęli bezprecedensową wręcz decyzję.

W sierpniu tego roku zdecydowano, że miasto Most zostanie zlikwidowane. Wyburzono zarówno budynki mieszkalne, jak i zabytkową architekturę Starego Miasta, a ludzi przymusowo ewakuowano i przeniesiono do "nowego" Mostu. Straty kulturalnego i historycznego dziedzictwa były przytłaczające, ale przegrały z możliwymi zyskami. Na likwidacji państwo miało zyskać ponad cztery i pół miliarda koron. Oczywiście likwidacja a potem wybudowanie Mostu na nowo także wiązały się z kosztami, ale bilans zysków i strat w wyliczeniach polityków wynosił i tak ponad miliard koron na plus. Ostatecznie zarobiono jeszcze więcej, bo prawie 3 miliardy koron. Wydobyto w sumie 89 275 007 ton wysokiej jakości węgla brunatnego, stanowiącego około 89 proc. złoża, które znajdowało się na tym obszarze. 

Most likwidowany był przez ponad dwie dekady - od 1965 roku do 1987. Wyburzanie zaczęto od najstarszych części miasta, w której znajdowały wspomniane gotyckie budynki - więcej takich miała jedynie Praga. Stare Miasto zlikwidowano w pierwszej dekadzie wyburzania. Wysadzone kamienice, zburzone domy, złamane gotyckie wieże, zgruzowane ulice i pomniki - Most przypominał wtedy Warszawę z 1944 roku. To zresztą wykorzystano podczas kręcenia serialu "Dom", zgliszcza czeskiego miasta zagrały w nim właśnie polską stolicę. Zachowały się też nagrania z wysadzenia architektury, dzięki czemu możemy zobaczyć, jak w proch obracają się budynki, których zdjęcia w innej rzeczywistości mogłyby znaleźć się na pamiątkowych magnesach czy pocztówkach. Film ten jest łatwo dostępny w internecie.

 

Historyczne zabytki przepadły bezpowrotnie

Wyburzono ok. 3 000 nieruchomości zabytkowych, w większości cennych kamienic, ale także zabytków o charakterze sakralnym. Czeski Państwowy Instytut Ochrony Zabytków dowiódł, że Stary Most miał wysoką wartość kulturową i historyczną. Chodziło przede wszystkim o ponad dwadzieścia zachowanych kamienic mieszczańskich z XIII-XV wieku. "Podobna decyzja nie ma precedensu ani w naszym kraju, ani nigdzie indziej w cywilizowanym świecie! Taka ilość węgla nie jest w stanie zrekompensować ogromnych strat historycznych" - czytamy na stronie internetowej miasta. Ze starego Mostu nie pozostało nic poza dzielnicą Zahražany i jednym budynkiem, który udało się uratować Czechom.  

Mowa o Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Przeniesiono go w sposób absolutnie bezprecedensowy, ponieważ z miasta "ewakuowano" go koleją. I to w całości. Ściany świątyni umocniono, a pod posadzkę położono szyny, które prowadziły specjalną drogą kolejową poza Most. Transport kościoła trwał 646 godzin, a przemieszono go zaledwie o 841 metrów. Robiono to jednak z należytą starannością, poruszając wagonikami z prędkością 2,16 centymetra na minutę. Inaczej mógł podzielić los innych zabytków Mostu. Do dziś ten kościół figuruje w księdze rekordów Guinnessa jako najcięższa rzecz przemieszczona koleją (jego waga wynosiła wtedy 12 000 ton).  

Najpiękniejsze miasto Czech zamieniono w blokowisko

Z miasta przeniesiono, a właściwie przymusowo wysiedlono mieszkańców. Ich nowym miejscem zamieszkania zostały osiedla budowane na południe od dawnego Mostu. Głównie były to ogromne bloki mieszkalne nazywane "nowym Mostem". Trafiali tam nie tylko mieszkańcy tego miasta, ale też z innych regionów, które podporządkowano wydobyciu węgla. Postawienie na kopalnie w latach 1964-1989 doprowadziło bowiem do przesiedlenia mieszkańców z około osiemdziesięciu wsi, z których część z nich zniszczono tak jak Most. Ludzi, którzy przymusowo trafili do nowego miejsca, nie czuli do niego przywiązania, dlatego szybko emigrowali. Obecnie miasto Most jest wielkim blokowiskiem, w którym mieszka 67 000 mieszkańców, co czyni je 14.  pod względem wielkości w Republice Czeskiej, a po odkrywkowej kopalni węgla pozostało jedynie jezioro. 

Współczesne miasto MostWspółczesne miasto Most Wikipedia Commons: David Zuna

Więcej o: