Zdaniem górali początkowy okres wakacji przyniósł przedsiębiorcom same rozczarowania. Przyjezdnych jest o około 30 proc. mniej, wydają mniej pieniędzy i korzystają ze znacznie mniejszej liczby atrakcji niż w latach ubiegłych.
Turystów w górach nie tylko jest mniej, ale ci, którzy już zdecydują się na wyjazd, są na nim wyjątkowo oszczędni. Przekonał się o tym m.in. jeden z właścicieli zakopiańskiego baru. - Początkowy okres wakacji był bardzo mizerny. Od 20 lipca frekwencja się poprawiła - mówił w rozmowie z dziennikiem "Fakt". Mimo to utarg nadal nie jest zadowalający, a w restauracji na próżno szukać tłumów. - W moim barze ceny są przystępne, w rok wzrosły adekwatnie do inflacji o 15 proc. Ludzie zachowują się wstrzemięźliwie, patrzą na każdą złotówkę. Wielu nie stać na stołowanie w barach i restauracjach - stwierdził mężczyzna.
Problem dotyczy niemal każdego sektora turystyki, w tym gastronomii, noclegów, czy też atrakcji turystycznych. Turyści coraz częściej odmawiają robienia sobie zdjęć z misiami, czy Harnasiami na Krupówkach. Atrakcja ta dotychczas cieszyła się dużą popularnością i była jedną z głównych pamiątek przywożonych z wakacyjnego wyjazdu w Tatry.
Podobną "pamiątką" od zawsze były oscypki. Górale przyzwyczajeni byli do niemal hurtowych zakupów regionalnych serów, którymi wczasowicze obdarowywali rodzinę i znajomych. Według sprzedawczyni oscypków, mimo pozostawienia starych cen, Polacy i tak kupują mniej. - Oszczędzają, targują się. Nie kupują tak, jak kiedyś, na zapas, ale tylko na raz, na dziś - oceniła kobieta, która także zauważyła, że przyjezdnych jest znacznie mniej. - Jest ich ok. 30 proc. mniej, może w weekendy jest trochę lepiej - podkreśliła. Powodem spadku obecności turystów są nie tylko zwiększone koszty wakacyjnego wyjazdu, ale także wzrastające koszty życia, przez które wielu Polaków, nie jest w stanie pozwolić sobie na zrealizowanie urlopu.