Pucz w Nigrze. Ekspert: Chodzi o grabienie gospodarki pod ochroną Grupy Wagnera

Robert Kędzierski
W Nigrze doszło do puczu, który może skończyć się zerwaniem stosunków prozachodniego do tej pory państwa z Europą. - Sytuacja będzie zapewne zmierzać w kierunku tej, z którą mamy do czynienia w Mali. Tam najpierw doszło do dwóch przewrotów, a później do zacieśnienia stosunków zarówno politycznych, jak i wojskowych z Rosją. Na teren kraju ściągnięto Grupę Wagnera, która w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa pozwala juncie na grabienie gospodarki - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl dr Łukasz Maślanka, analityk ds. bezpieczeństwa europejskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

Rebelianci, którzy działają najprawdopodobniej przy poparciu rosyjskiej Grupy Wagnera, doprowadzili do puczu w Nigrze. Prezydent afrykańskiego państwa został obalony przez wojskową juntę, która podczas towarzyszących przewrotowi demonstracji niosła na sztandarach jawnie proputinowskie hasła. 

Zobacz wideo Duda wychwala rozwój Warszawy, rządzonej przez Rafała Trzaskowskiego

Jakie konsekwencje dla Afryki i Europy może mieć sytuacja w Nigrze? W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnił to dr Łukasz Maślanka, analityk ds. bezpieczeństwa europejskiego w OSW. Przypomina o znaczeniu samego regionu. Niger położony jest bowiem w Sahelu, który obejmuje obszar wzdłuż południowych obrzeży Sahary - od Senegalu, przez Mali, Niger, Czad, Sudan, po Erytreę. 

- Część państw UE uważa Sahel za kluczowy z punktu widzenia bezpieczeństwa południowego sąsiedztwa UE i południowej flanki NATO. Przede wszystkim chodzi tu o bezpieczeństwo migracyjne. Te państwa są zarówno źródłem migracji jak i krajami tranzytowymi – w kierunku wybrzeży Morza Śródziemnego i dalej do Europy - wyjaśnia ekspert. Jak dodaje, kilka lat temu została sformułowana koalicja G5 Sahel (G5S). Składały się na nią Burkina Faso, Czad, Mali, Mauretania i Niger. - I tak się składa, że spośród tych pięciu państw, w czterech doszło do przewrotów wojskowych. One doprowadziły w Mali i Burkina Faso do gwałtownego pogorszenia stosunków z Zachodem, wręcz do zerwania współpracy. W przypadku Mali doszło do błyskawicznego porozumienia nielegalnych wojskowych władz z Grupą Wagnera. Niger jawił się jako ostatni bastion bezpieczeństwa dla Zachodu - mówi. 

Ekspert: Pucz w Nigrze ma oblicze zdecydowanie antyzachodnie, antyeuropejskie

Dr Łukasz Maślanka podkreśla też, że państwa europejskie, zwłaszcza Francja, wyprowadzały z terenu Nigru operacje przeciwko dżihadystom - powodem zawiązania koalicji G5 Sahel była głównie właśnie walka z nimi.

Przewrót w Nigrze przybiera oblicze zdecydowanie antyzachodnie, antyeuropejskie, a przede wszystkim antyfrancuskie, co ma związek z przeszłością tych państw jako francuskich kolonii. Teraz obecność wojskowa i gospodarcza Francji w regionie staje pod znakiem zapytania

- mówi.

Podkreśla przy tym, że jak na razie Paryż, który ma w kraju 1000-1500 żołnierzy, stanowczo stwierdza, iż jakiekolwiek ataki na francuskich obywateli spotkają się ze stanowczą reakcją. - W kraju jest co najmniej kilkuset francuskich cywilów (dziś ma się rozpocząć ich ewakuacja) - podkreśla ekspert. 

- Niger przez długie lata pełnił strategiczną rolę jako dostawca uranu dla francuskich elektrowni atomowych, francuskiego przemysłu atomowego. Jego rola w ostatnich latach się zmniejszyła, najnowsze szacunki wskazują, że Francja czerpie z Nigru już nie jedną trzecią, a co najwyżej 10 proc. uranu. Trudno te szacunki zweryfikować. Junta zapowiedziała wstrzymanie eksportu uranu do Francji, na co francuski MSZ odpowiedział oświadczeniem minimalizującym znaczenie Nigru jako dostawcy tego surowca - podkreśla analityk. 

Niger może podzielić los Mali. "Grabienie gospodarki w zamian za ochronę wagnerowców"

Co dalej? Wiele wskazuje na to, że do gry może wkroczyć Rosja. - Istotniejsze dla Zachodu jest jednak to, że kolejnym krokiem junty wojskowej może być nawiązanie stosunków z Rosją, a dokładnie rzecz biorąc z Grupą Wagnera. Zarówno proputinowskie demonstracje, jak i wypowiedzi samych przedstawicieli junty, wyraźnie o tym świadczą. Demonstranci wymachiwali flagami Nigru i flagami Rosji, sytuacja będzie więc zapewne zmierzać w kierunku tej, z którą mamy do czynienia w Mali. Tam najpierw doszło do dwóch przewrotów, a później do zacieśnienia stosunków zarówno politycznych jak i wojskowych z Rosją. Na teren kraju ściągnięto grupę Wagnera, która w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa pozwala juncie na prowadzenie do grabienia gospodarki - wyjaśnia.

Jego zdaniem Niger może czekać taki sam los. - Podobna sytuacja jest w Nigrze, jednym z najbiedniejszych i najsłabszych instytucjonalnie krajów regionu, który jest jednocześnie niezwykle bogaty w surowce. I właśnie dlatego jest interesującym łupem dla państw autorytarnych takich jak Rosja ale także Chiny czy Turcja.

Więcej o: