Zakaz importu zbóż z Ukrainy został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja. Zastąpił on jednostronne decyzje w sprawie embarga wprowadzone przez państwa graniczące z napadniętym krajem. Obowiązuje on jednak do 15 września. Komisarz Unii Europejskiej do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski zabiega w Brukseli o przedłużenie zakazu importu oraz unijne dopłaty do tranzytu.
RMF FM dowiedział się jednak, że może być w swoich planach osamotniony.
Dotychczas przeciwko przedłużeniu zakazu było 13 krajów członkowskich, ale w ostatnim ich liczba miała wzrosnąć już do 20. Nieoficjalnie mówi się, że nawet Rumunia, którą również obejmuje zakaz, byłaby skłonna podporządkować się w tej sprawie większości. Wyłamać mogą się też Bułgaria oraz Słowacja. Gdyby doszło do takiej sytuacji, a dalszą blokadę importu ukraińskiego zboża popierałyby jedynie Węgry i Polska, to - jak informuje RFM FM - Komisja Europejska mogłaby nałożyć na te państwa kary. Mimo to, resort rolnictwa w rozmowie ze stacją twardo utrzymuje, że kategorycznie nie otworzy granic.
Oprócz podtrzymania zakazu Polska strona forsuje wspominane dopłaty do tranzytu ukraińskiego zboża. Janusz Wojciechowski zaproponował, by Unia sfinansowała, w ramach pomocy Ukrainie, transport zboża do wyznaczonych portów, z których ziarno byłoby wysyłane do Afryki i Azji. - Moim zadaniem jest przekonanie Komisji Europejskiej i państw członkowskich, że po pierwsze Unia powinna dofinansować tranzyt zboża z Ukrainy do portów i do państw trzecich, a po drugie powinna przynajmniej do końca roku przedłużyć zakaz importowy do tych pięciu krajów, w tym do Polski - tłumaczył.
Korespondentka Polskiego Radia Beaty Płomecka dowiedziała się nawet o szacowanych kosztach takiego rozwiązania. Przy dopłatach w wysokości około 30 euro do tony, można by za 300 milionów euro wyeksportować 10 milionów ton zboża. Dopłaty, według polskiej strony miałyby pomóc rozwiązać problem ukraińskiego zboża, ale władze w Kijowie naciskają na zniesienie zakazu importu.