- Mieszkanie w wielkiej płycie jest określane jako mieszkanie w 'Polsce B'. Dla Prawa i Sprawiedliwości nie ma czegoś takiego jak 'Polska A i B'. (…) Jeżeli nadal będziemy sprawować władzę, to zainwestujemy w budowę osiedli takich jak te budowane w latach 70. - podkreślił w poniedziałek premier i przypomniał, że w tak zwanej wielkiej płycie mieszka co najmniej osiem milionów ludzi. Mają oni mieszkać w około 60 tysiącach budynków w Polsce - według danych Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. "Gazeta Wyborcza" wyliczyła, że przekłada się to na ok. 2,5 mln mieszkań, co stanowi 20 proc. całych zasobów mieszkaniowych kraju.
"Przyjazne Osiedle" to siedem punktów. Mateusz Morawiecki zapowiedział, że pierwszym z nich jest instalacja wind w budynkach, które ich nie mają. - Dzisiaj technologie pozwalają na to, by dobudowywać również windy zewnętrzne, żeby nie tylko liczyć na to, że układ komunikacyjny pozwala na zbudowanie windy wewnętrznej. Tam, gdzie będzie to możliwe, będziemy tam robić, tam, gdzie nie - będziemy stosować inne rozwiązania - wyjaśnił.
Drugi punkt to inwestycje w garaże i miejsca parkingowe, szef rządu poinformował, że podyktowane one są problemami z zaparkowaniem samochodu. - Będziemy budować miejsca parkingowe w taki sposób, aby nie zabierać zieleni - zadeklarował Morawiecki. Osoby zaangażowane w sprawy środowiskowe mają jednak zarzuty do tego punktu. Jan Śpiewak, przewodniczący stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa napisał: "taki program to chyba bardziej dla nowej patodeweloperki by się przydał niż dla osiedli z PRL-u, gdzie myślano o placach zabaw i terenach zielonych".
Natomiast Patryk Strzałkowski, redaktor naczelny Zielona.gazeta.pl, zauważał, że: "jednym z lepszych aspektów starszych osiedli jest zieleń, ograniczony i spokojny ruch między blokami. A PiS chce tam 'gigantyczne inwestycje' w miejsca parkingowe, żeby wpompować jeszcze więcej samochodów do miast".
Trzecim punktem programu jest termomodernizacja, która - według premiera - pozwoli na zmniejszenie rachunków za ogrzewanie. Ten punkt budzi jednak kontrowersje. I to z dwóch powodów. Po pierwsze termomodernizacja budynków to nie pomysł PiS-u a jego obowiązek. Na początku zeszłego roku, przyjęta została Długoterminowa Strategia Renowacji Budynków, zgodna z unijnymi dyrektywami, która przewiduje szeroko zakrojone działania termomodernizacyjne. Zgodnie ze strategią, do 2050 roku szacowane jest przeprowadzenie około 7,5 mln inwestycji termomodernizacyjnych. Drugi zarzut dotyczy tego, że dofinansowanie do termomodernizacji oraz instalacji źródeł OZE już istnieje. Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe "osiedli z wielkiej płyty" mogą się o nie ubiegać od 20 lat. Ponadto w zeszłym roku zwiększono premię termomodernizacyjną z 16 do 26 proc. pokrycia kosztów.
W planach jest też punkt czwarty - kompleksowa rewitalizacja osiedli, w tym modernizacja instalacji elektrycznych i wodno-kanalizacyjnych, które mają już po kilkadziesiąt lat.
Piąty punkt to wsparcie dla rozwoju fotowoltaiki. Premier wskazywał, że w ostatnich czterech latach w Polsce, także dzięki rządowemu wsparciu, moc zainstalowana w fotowoltaice wzrosła ze 100 MW do 12 GW i te pozytywne doświadczenia mają być wykorzystane przez władze przy realizacji programu "Przyjazne Osiedle". Jak mówił, instalacja paneli fotowoltaicznych na dachach budynków pozwoli m.in. na obniżenie rachunków za energię.
W programie "Przyjazne Osiedle" mają się znaleźć (po szóste) remonty akustyczne budynków oraz (po siódme) rewitalizacja zieleni i placów zabaw na osiedlach mieszkaniowych. Jak mówił Mateusz Morawiecki, nadal w Polsce jest wiele osiedli, gdzie nie ma placów zabaw czy boisk i trudno jest wykorzystać taką przestrzeń, bo nie ma środków na rozwój infrastruktury, tymczasem "ruch to zdrowie".
Premier poinformował także, że w pierwszym roku koszt programu ma wynieść co najmniej 5 miliardów złotych. Dodał, że program miałby trwać co najmniej 10 lat. Miałby być on finansowany m.in. ze środków rządowych, budżetowych. Operatorem ma być BGK. Rząd ma współpracować z samorządami i spółdzielniami.