"Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Orlen co najmniej od kilku tygodni wykorzystuje do bilansowania rynku zapasy interwencyjne paliw. Są one gromadzone na wypadek zakłóceń w dostawach na rynek krajowy (np. wojny lub awarii infrastruktury krytycznej) i mają pokryć popyt na paliwa przez 90 dni" - pisała we wtorek "Polityka Insight". Serwis dodaje, że poziom zapasów obowiązkowych nie był zmniejszany nawet po wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 r., gdy wzrósł popyt, a na wielu stacjach w kraju brakowało paliwa.
Ceny paliw, jak wyjaśnia "Polityka Insight", mają szybko rosnąć po wyborach parlamentarnych. "Dłuższe utrzymanie obniżonych cen paliw w Polsce jest niemożliwe, co pokazała sytuacja na Węgrzech, gdzie pod koniec 2022 r. ze względu na zamrożenie cen przez rząd na stacjach zaczęło brakować paliwa. Według naszych informacji prezes Orlenu Daniel Obajtek miał przekazać partnerom biznesowym, że nadzwyczajna sytuacja na polskim rynku utrzyma się do dnia wyborów (15 października)" - czytamy w raporcie. Według źródeł, na które powołuje się portal, w listopadzie i grudniu Orlen ma szybko podnieść ceny, aby "przywrócić równowagę na rynku" i "odbudować zapasy". "Koncern liczy na spadek cen ropy, ale też na mniejszy popyt jesienią" - dodaje portal.
Działania Orlenu mają utrzymać niskie ceny paliw do dnia wyborów. Są one koordynowane z rządem, który chce ograniczyć ryzyko pojawienia się niezadowolenia społecznego związanego ze wzrostem cen na stacjach, a także stworzyć możliwość ogłoszenia 'zwycięstwa' nad inflacją. Ma to pomóc PiS wygrać wybory. Osuszanie rezerw interwencyjnych obniży bezpieczeństwo paliwowe kraju, ale nie należy spodziewać się ich wyczerpania - rezerwa interwencyjna ma wystarczyć na 90 dni, a do wyborów pozostał niespełna miesiąc. Po 15 października należy spodziewać się szybkich podwyżek, co spowolni tempo opadania inflacji. Jeśli wyższe ceny się utrzymają, zwiększy to prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w 2024 r.
- podsumowuje "Polityka Insight".
Spółka Orlen skomentowała powyższe nieoficjalne doniesienia. "Orlen nie korzysta z rezerw strategicznych produktów naftowych tworzonych na podstawie ustawy z dnia 17 grudnia 2020 r. o rezerwach strategicznych" - zapewnia w odpowiedzi przesłanej serwisowi money.pl. Z kolei resort klimatu wyjaśnił krótko, że "nie, nie korzysta".
Tymczasem na stacjach w Polsce obserwujemy wyraźne spadki cen paliw. "Niewykluczone, że w drugiej połowie września będziemy tankować benzynę PB95 i diesla po 5,99 z/l, przynajmniej na części stacji" - prognozuje firma analityczna Reflex. Wyjaśniła, że spadki cen na stacjach w Polsce są konsekwencją obniżek cen na rynku hurtowym. Ceny paliw spadają mimo wyraźnie rosnących cen ropy na giełdzie. Ropa naftowa typu Brent (europejska) w środę 20 września notowana jest po ok. 93 dolary za baryłkę. Surowiec jest najdroższy od listopada 2022 roku, a od lipca tego roku podrożał na światowych giełdach towarowych o ok. 20 proc.
W mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się komentarze nawiązujące do nieoficjalnych doniesień "Polityki Insight". Publicysta Grzegorz Cydejko napisał: "Wyprzedaż po taniości rezerw strategicznych oleju napędowego kraju zagrożonego wojną po to, by partia władzy otrzymała więcej głosów w wyborach, byłaby ewidentną zdradą interesów bezpieczeństwa państwa".
Sprawę skomentował UOKiK. "Krótkoterminowa zmiana cen nie jest zjawiskiem niespotykanym ani niezgodnym z prawem, stąd nie widzimy obecnie przestrzeni do interwencji w oparciu o nasze ustawowe kompetencje" - przekazał urząd w komunikacie przesłanym serwisowi money.pl.