5 proc. - tyle wyniosła stopa bezrobocia rejestrowanego w sierpniu, według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Tym samym potwierdzono szacunki, które w pierwszych dniach września opublikowało Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
Stopa bezrobocia 5 proc. to najniższy poziom w XXI wieku. Taki wynik utrzymuje się od trzech miesięcy (od czerwca), wcześniej widzieliśmy go tylko raz - w październiku 2019 r. Wtedy jednak bezrobotnych w "pośredniaku" było około 840 tys. (ale było i więcej osób aktywnych zawodowo) - dziś "tylko" 782,5 tys. Symbolicznie mniej zarejestrowanych bezrobotnych - 782,4 tys. - było tylko w lipcu tego roku.
Gwoli ścisłości, stopa bezrobocia rejestrowanego mówi o tym, jak odsetek osób aktywnych zawodowo jest zarejestrowany w urzędach pracy. To oznacza, że dane z jednej strony nie uwzględniają osób, które poszukują pracy, ale nie poprzez "pośredniak". Z drugiej - nie wszyscy zarejestrowani rzeczywiście są aktualnie gotowi do podjęcia zatrudnienia.
Bezrobocie rejestrowane mocno różni się też między regionami. W sierpniu najwyższe - 8,5 proc. - było w województwie podkarpackim. Najniższe - 2,9 proc. - w wielkopolskim.
W porównaniu z poprzednim miesiącem stopa bezrobocia obniżyła się w czterech województwach (łódzkim, małopolskim, opolskim i warmińsko-mazurskim - po 0,1 punkt procentowy), a wzrosła w trzech (podkarpackim, pomorskim i zachodniopomorskim, również po 0,1 pp.). W pozostałych województwach nie uległa zmianie. W skali roku w większości województw natężenie bezrobocia zmniejszyło się (w największym stopniu w lubelskim - o 0,4 pp. oraz w łódzkim, mazowieckim i podkarpackim - po 0,3 pp.). Niewielki wzrost stopy bezrobocia notowano w województwach pomorskim i wielkopolskim (po 0,1 pp.). W województwach opolskim i warmińsko-mazurskim stopa bezrobocia pozostała na poziomie sprzed roku
- informuje GUS. Gdyby zejść na poziom powiatów, to w części z nich stopa bezrobocia sięga nawet 15-20 procent (choć są i takie z bezrobociem rzędu 1-3 proc.).
Według innej miary bezrobocia (według BAEL, tj. Badania Aktywności Ekonomicznego Ludności), bazującej na deklaracjach badanych, w lipcu ok. 477 tys. osób w Polsce nie miało pracy, ale deklarowało, że aktywnie jej szuka i jest gotowe ją podjąć. Według tej miary, bezrobocie w Polsce wynosiło 2,8 proc.
Generalnie sytuacja na polskim rynku pracy jest dobra (choć też wiele zależy od regionu), ale stopa bezrobocia nie mówi wszystkiego o jego kondycji. W niedawnej rozmowie z Karoliną Hytrek-Prosiecką wyjaśniała to prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej i ekonomistka rynku pracy.
Jeśli porzucimy wąskie kryteria, czyli popatrzymy na te osoby, które nie pracują, a bardzo by chciały, to takie nie-robocie się w Polsce się nie skończyło i wciąż jest to grupa 4 milionów Polaków
- mówiła prof. Tyrowicz. Wskazywała, że to m.in. osoby, które pełnią funkcje opiekuńcze i nie mogą znaleźć pracy, pozwalającej na łączenie jej z opieką lub sfinansowanie opieki.
To także ta grupa osób, która ma jakąś formę niepełnosprawności i dla których rynek pracy nie jest włączający. Dla przykładu, nasze służby zatrudnienia przyjmą do rejestru ofertę pracy tylko, jeśli jest na pełny etat i na umowę o pracę, co dla wielu osób jest opcją niewykonalną. Kolejną grupą są osoby zatrudnione sezonowo
- mówiła ekspertka. Zwracała uwagę, że poszukiwanie pracy wciąż jest w Polsce traumatycznym i długim doświadczeniem - średnia to 8-9 miesięcy. Dodawała, że wiele osób błędnie myśli, że ludzie rejestrują się w pośredniaku dla zasiłku, a tymczasem średnio w ciągu ostatnich 20 lat prawo do zasiłku miało 10-12 proc. osób.
***
Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu: