Awarie dystrybutorów to kłamstwo? "Cysterna nie dojechała. Pracownik powiedział to wprost"

- Zaśmiałem się, że akurat wszystkie dystrybutory z PB95 są popsute. Jak usłyszałem w odpowiedzi, wcale nie chodziło o awarię - przekazał jeden z klientów stacji. Awarie dystrybutorów Orlen są ostatnio częstym tematem dyskusji wśród internautów. Nie wszyscy jednak są zadowoleni z tego, że ceny są niskie. - Mogą się pojawić problemy z dostępnością paliw, a wtedy nigdzie nie pojedziemy - powiedział jeden z przedsiębiorców.

W sieci pojawiły się informacje, z których wynikało, że brak paliwa na stacjach benzynowych Orlen spowodowały awarie dystrybutorów. Internauci zamieszczali zdjęcia kartek, na których informacja ta powtarzała się w wielu miastach. Jak się okazuje, pojawiły się nowe doniesienia w tej sprawie.

Zobacz wideo Pomysł Konfederacji na energetykę jest kompletnie oderwany od realnych procesów rynkowych

Awaria dystrybutora Orlen to kłamstwo? "Nie chodziło o awarię, a cysternę"

Według doniesień portalu Interia, awaria dystrybutora Orlen miała wydarzyć się również na stacji przy ul. Conrada w Warszawie. - Zerknąłem na dystrybutor i faktycznie, wisiała tam karteczka z informacją o awarii dystrybutora - przekazał adwokat Tomasz Krześniak, który chciał zatankować samochód benzyną bezołowiową 95.

- Podobne kartki były wszędzie i dziwnym trafem dotyczyły tylko tego rodzaju paliwa. Kupiłem bezołowiową 98 i poszedłem zapłacić. Przy kasie zaśmiałem się, że akurat wszystkie dystrybutory z PB95 są popsute. Jak usłyszałem w odpowiedzi, wcale nie chodziło o awarię, a cysternę, która akurat nie dojechała. Pracownik powiedział to wprost - powiedział Interii.

Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie instrukcji dla stacji, w których ustalono to, jak ukrywać braki paliw. "W sytuacji tymczasowo braku paliwa na stacji, od dnia 06.09.2023 r. obowiązuje poniższy standard oznaczania dystrybutorów: 1. Jeżeli brakuje wybranego rodzaju paliwa - właściwą naklejkę z rodzajem paliwa należy zakleić komunikatem z informacją o awarii danej pompy np. Przepraszamy awaria dystrybutora EFFECTA DIESEL. 2. Jeżeli brakuje wszystkich rodzajów paliw, wszystkie oznaczenia/naklejki należy zakleić komunikatem formatu A4 z 'Awaria dystrybutora. Przepraszamy za utrudnienia'" - takie maile mieli dostać na początku września kierownicy stacji Orlen w całej Polsce. Orlen w odpowiedzi dla next.gazeta.pl potwierdził autentyczność wiadomości. "Załączony mail pochodzi z początku września i wynikał wyłącznie z rekordowego popytu, który obserwowaliśmy w związku z końcem letniej promocji" - przekazano.

"Przed ostatnimi wyborami stawki na słupku bywały niższe niż w hurcie, co było absurdalne"

Właściciel dużej firmy spedycyjnej z Wrocławia anonimowo, żeby nie mieć problemów z kontrahentami, wypowiedział się w sprawie hurtowych cen paliw. - Przed ostatnimi wyborami stawki na słupku bywały niższe niż w hurcie, co było absurdalne. Żeby większe firmy skorzystały, kierowcy musieli płacić gotówką. Dzisiaj nie ma takiej sytuacji. Cena hurtowa jest totalnie dumpingowa w stosunku do Zachodu. Wcześniej byliśmy w trzech, czterech, pięciu, najtańszych krajach. Obecnie, jako Polska, nie mamy konkurencji - przekazał przedsiębiorca w rozmowie z Interią. 

Mężczyzna zaznacza, że ceny hurtowe są niskie, ale rzekomo nie dla wszystkich. - Słyszy się, że jeśli ktoś zamawia cysterny jako duża firma, nie ma rabatu. Takie dostawy są realizowane w cenach gorszych niż na słupku. My, przy kupnie paliwa i kart flotowych, nie jesteśmy uzależnieni od jednego dostawcy, więc krótkofalowo korzystamy. Tylko oddamy to z nawiązką. Mogą się pojawić problemy w ogóle z dostępnością paliw, a wtedy nigdzie nie pojedziemy - powiedział właściciel firmy i zwrócił uwagę, że samochód osobowy zatankuje 50 litrów paliwa, a zagraniczny TIR przejeżdżający przez Polskę, który wie, że ceny są niższe zatankuje 500, 1000 albo 1500 litrów. - Obserwujemy sytuację, której nie pamiętam od 15 lat - stwierdził.

Jak informowaliśmy, zdaniem ekspertów ceny paliw są sztucznie i nierynkowo zaniżane przed wyborami, a w celu tankowania mają do Polski przyjeżdżać m.in. Słowacy czy Czesi. W związku z popytem na paliwa, Orlen zaapelował do kierowców, by nie tankowali na zapas. Nie można się jednak dziwić, że kierowcy tankują do pełnego baku, chcąc korzystać z tańszych cen. - Tankuję do pełna, bo dobra cena. Na wybory zrobili. A jak po wyborach nam dowalą, to się nie pozbieramy. Na zapas nie biorę, bo co, w bloku będę to trzymał? - mówił jeden z kierowców w Krakowie w rozmowie z Interią. 

Więcej o: