Associated Press odnalazła w wycieku Wikileaks, opublikowanym w zeszłym tygodniu, interesujące opinie CIA o programach antywirusowych. Niektóre z nich są oceniane niezwykle krytycznie.
Czytaj też: Czy CIA może czytać zakodowane wiadomości?
Według AP w opinii CIA program antywirusowy Avira "zawzwyczaj łatwo obejść". Twórcy aplikacji w odpowiedzi na te zarzuty odpowiedzieli, że luka w aplikacji była "małej wagi" i została załatana w ciągu godzin od opublikowania materiału.
Słabą barierę dla specjalistów miałoby też stanowić oprogramowanie AVG. CIA określa lukę w antywirusie jako "przesłodką". Przedstawiciele firmy odpierają zarzuty twierdząc, że dotyczą one starych wersji oprogramowania, a sama luka nie była krytyczna.
Skrytykowany został również popularny antywirus Comodo, za to, że "wyłapuje dosłownie wszystko, dopóki mu nie zabronisz".
Zaskakującą ocenę otrzymał Kaspersky. Antywirus ma posiadać wadę kodu umożliwiającą obejście zabezpieczeń. Jewgienij Kaspierski, twórca aplikacji, twierdzi, że i w tym wypadku dane są "nieaktualne", bo antywirus został naprawiony w zakresie wskazanym przez CIA "lata temu".
Według AP dobre oceny otrzymał rumuński Bitdefender, który "sprawia masę problemów". Szef Bitdedendera stwierdził, że najwyraźniej jego oprogramowanie potrafi wykryć atak CIA, ale ta deklaracja może być nieco na wyrost.
Jak te informacje powinien zinterpretować zwykły użytkownik, który nie musi się martwić zainteresowaniem CIA? Widać wyraźnie, że programy antywirusowe da się obejść. Dlatego warto wykazywać się ostrożnością przy pobieraniu z sieci programów, załączników i innych plików. Cyberprzestępcy często są o krok przed twórcami antywirusów, co może nas kosztować utratę prywatności lub pieniędzy.