Projekt Hyperloopa, czyli mknących z prędkością 1200 km/h kapsuł w specjalnie przygotowanych rurach o obniżonym ciśnieniu, został pierwotnie opublikowany na blogach SpaceX i Tesli, czyli firm Elona Muska. Ekscentryczny miliarder uznał, że Hyperloop nie powinien być projektem czysto korporacyjnym, a zamiast tego powinien być "uwolniony". Dlatego też został opublikowany jako open source - każdy może z niego skorzystać i stworzyć własnego Hyperloopa.
Rękawice podjęły firmy z całego świata, m.in. Hyperloop One, Hyperloop Transportation Technologies czy Arrivo. Również w Polsce powstał zespół zapaleńców pod nazwą Hyper Poland, któremu udało się wprowadzić do globalnego konkursu testową trasę przebiegającą przez nasz kraj, i która zakwalifikowała się do ścisłej czołówki.
Jednak wygląda na to, że w świecie Elona Muska 4 lata prac nad Hyperloopem to wieczność. Założyciel PayPala postanowił więc wrócić do gry. Pogłoski o tym, że jego firma wiercąca podziemne tunele - The Boring Company - które mają udrożnić ruch samochodowy, myśli również o Hyperloop pojawiły się już ponad miesiąc temu. Wówczas Musk ogłosił na swoim Twitterze, że prowadzi rozmowy z rządowymi oficjelami nad stworzeniem podziemnego tunelu między Nowym Jorkiem - Philadelphią - Baltimore - Waszyngtonem, który miałby być wykorzystany do puszczenia w nim kapsuł Hyperloop.
Wiadomość ta częściowo została potwierdzona przez przedstawiciela the Boring Company w wypowiedzi dla Wired, który stwierdził, że firma planuje stworzenie podziemnych tuneli, z których większość ma być wykorzystana do "tradycyjnego" transportu. Jednak w przypadku długich tras, takich jak między Nowym Jorkiem a Waszyngtonem, większy sens jest stworzenie tuneli, które pozwalałby się poruszać znacznie szybciej. I tutaj właśnie jest miejsce dla Hyperloopa.
Jeżeli plan Muska się powiedzie, to pokonanie trasy między Nowym Jorkiem a Waszyngtonem zajmie zaledwie 29 minut.
Dlaczego Musk postanowił wrócić do gry, skoro zapowiadał, że nie zamierza komercjalizować swojego pomysłu? Po pierwsze: "Nudna Firma", czyli wyraz frustracji Muska na korki. Stworzona do drążenia tuneli, którymi miałby być puszczony ruch samochodowy, Boring Company to wręcz idealne narzędzie do przyśpieszenia rewolucji w transporcie lądowym. Skoro i tak kopiemy te tunele, to dlaczego część z nich nie dostosować do kapsuł Hyperloop? Jest to jak najbardziej logiczne z punktu widzenia biznesu Muska.
Po drugie, Musk znany jest z tego, że cierpliwość nie należy do jego głównych cnót. Choć przez ostatnie 4 lata projekt Hyperloopa nie tylko wszedł już w fazę testową, ale też zyskał dobrą prasę i potrzebny rozgłos, to jednak dla Elona to może być za długo. Nie minęły nawet 2 miesiące od ogłoszenia przez niego, że zamierza kopać tunele, do momentu, gdy Boring Company rozpoczęło pracę. To idealnie obrazuje, w jaki sposób myśli i działa Musk.
Po trzecie, przejęcie pod swoje skrzydła Hyperloopa jest jak najbardziej spójne z wszystkim tym, co Elon Musk robi w dziedzinie transportu. Tesla to przyszłość motoryzacji. SpaceX to przyszłość podróży kosmicznych. Boring Company to sposób na uwolnienie miast z korków. A Hyperloop to przyszłość super szybkiego transportu lądowego. Ciekawe, kiedy Musk zabierze się za transport morski i lotniczy.
Oczywiście to, że Musk zamierza wrócić do swojego projektu nie znaczy, że inni mogą pakować już walizki. Hyperloop to wciąż projekt open source, nikt nie zabroni innym firmom konkurować z machiną Muska. Będzie im zapewne trudniej, gdyż nie będą dysponować takim dostępem do kapitału oraz infrastruktury, ale nie znaczy to, że są skazani na porażkę. Zwłaszcza, że projekt już dawno wyszedł poza USA i ma globalny charakter, a nie brakuje na rynku kapitału, który mógłby wesprzeć realizację nie-Muskowych Hyperloopów w innych częściach świata.