Miliarder, współzałożyciel PayPal, właściciel motoryzacyjnej Tesli i kosmicznego Space X opowiedział o początkach swoich firm. Podczas konferencji South by South West (SXSW) przyznał, że obie z jego pereł w koronie były bliskie bankructwa.
Dawałem SpaceX i Tesli 10 proc. szans na przetrwanie. Na początku, w roku 2002, nie pozwoliłbym nawet moim przyjaciołom, by w nie inwestowali. Nie chciałbym, żeby stracili pieniądze.
- stwierdził.
Przyznał też, że 180 mln dol. otrzymane od eBay za PayPal w połowie zainwestował w Teslę i SpaceX.
Rok 2008 był dla obu spółek najtrudniejszy. Rakieta Falcon 1 zaliczyła trzy nieudane starty, a Tesla jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia była niemal bankrutem. W kieszeni Muska zostało zaledwie 40 mln dol.
Mogłem to zainwestować w jedną z firm i skazać drugą na śmierć albo rozdzielić pieniądze pomiędzy obie ryzykując, że obie zbankrutują.
- wyjaśnił. Dodał też, że zdecydował się na drugi z wariantów. Była to dobra decyzja, gdyż obie firmy ostatecznie przetrwały. Ich kondycja nie jest jednak idealna.
Jeśli sprawy potoczyłyby się odrobinę inaczej obie spółki byłyby martwe.
- wyznał miliarder.
Jeden z najbogatszych ludzi na Ziemi przyznał też, że po rozwodzie musiał pożyczać pieniądze od rodziny i znajomych. W innym wypadku nie byłoby go stać na czynsz. Wyjaśnił też, że obecnie większość czasu zajmują mu prace projektowe i inżynieryjne dla SpaceX. Teslą zarządzają managerowie. Najmniej czasu Musk poświęca Boring Company - firmie, która opracowuje metodę szybszego i tańszego drążenia tuneli dla Hyperloop.
Czytaj też: Kolonizacja Marsa jest możliwa. Ale pochłonie setki miliardów dolarów.
Elon Musk kolejny raz podkreślił, że kolonizacja Marsa jest szansą dla ludzkości. Ma nie tylko ocalić ją od zagłady, ale pozwolić rozwijać się zwykłym firmom. "Na Marsie ludzie też będą chcieli jeść pizzę i pić piwo" - wyjaśnia.
Jak już pisaliśmy Elon Musk potwierdza wcześniej przedstawiane plany. Załogowa misja na Marsa ma wyruszyć w 2024 roku. W przyszłym natomiast rozpoczną się pierwsze testy rakiety, która miałaby dotrzeć do Czerwonej Planety. Pierwsze loty odbędą się na krótkich dystansach.
Swoją wizję kolonizacji Marsa przedstawiła również NASA. Amerykańska agencja planuje dotrzeć do celu mniej więcej dekadę później. W marsjańskim wyścigu startuje też Boeing.
Eksperci przewidują, że przemiana Marsa w planetę przyjazną życiu zająć może stulecia. Największym problemem jest brak atmosfery i pola magnetycznego osłaniającego powierzchnię przed wiatrem słonecznym.
***
Źródło: BBC