Na terenie całego kraju trwa rządowa akcja namierzania i wydalania pracowników z Korei Północnej - ustalił "Dziennik Gazeta Prawna". W akcję zaangażowany jest Inspektor Pracy, Straż Graniczna oraz urzędy wojewódzkie i Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Pracownicy, którzy do tej pory byli zatrudnieni na podstawie legalnie wydanych pozwoleń, są odsyłani do Korei. Ich dokumenty są anulowane. Tylko w lipcu marszałkowie wydali 112 decyzji o cofnięciu uprawnień. W 2017 roku, w Polsce zidentyfikowano 264 zatrudnionych obywateli Korei.
Decyzja polskich władz jest motywowana międzynarodowymi sankcjami nałożonymi na Koreę Północną przez ONZ. W jej ramach państwa członkowskie mają dwa lata na wydalenie pracowników z Korei.
Przy tej okazji warto tutaj przypomnieć historię sprzed dwóch lat, kiedy to głośna była sprawa zatrudniania pracowników z Korei Północnej przez firmy w Polsce. "Gazeta Wyborcza" pisała w tedy, że pracują oni za głodową pensję ok. 300 zł miesięcznie, co i tak jest dla nich opłacalne, bo w ich rodzimym kraju żyje średnio za 10-30 zł na miesiąc. Z kolei na początku tego roku, o podobnych praktykach w polskich stoczniach informowała też BBC.
Tymczasem Elżbieta Rafalska, szefowa resortu pracy, na początku czerwca informowała, że w Polsce przybywa pracujących cudzoziemców.
Na koniec 2017 r. było ich 440 tys. Na koniec marca 2018 r. mamy 476 tys. To pokazuje, że ta praca jest legalizowana, odprowadzane są składki na ubezpieczenie społeczne.
Najwięcej pracowników przyjeżdża do Polski z Ukrainy, Białorusi i Wietnamu.
1 lipca zaczęło obowiązywać rozporządzenie resortu pracy, które rozszerza możliwość zatrudnienia pracowników spoza Polski w 289 profesjach. Rozporządzenie upraszcza procedury. Wojewodowie mogą wydawać zezwolenia na prace bez sięgania po opinię ze strony starostw.
Ponadto obywatele Armenii, Białorusi, Gruzji, Rosji i Ukrainy mogą już pracować u nas bez zezwoleń - wystarczy odpowiednie oświadczenie pracodawcy. To umożliwi przedsiębiorstwom znacznie szybszą rekrutację - wyjaśnia Ministerstwo Rodziny.
Otwarcie rynku pracy na cudzoziemców z pewnością zostanie dobrze przyjęte przez pracodawców, którzy borykają się ze sporymi brakami kadrowymi. Jak wyjaśnia branżowy portal Puls HR w budownictwie brakuje np. 150 tys. rąk do pracy. Bezrobocie w tej branży praktycznie nie istnieje - wynosi niespełna 3 proc.
Czytaj też: Liczba bezrobotnych w Polsce pierwszy raz w historii spadła poniżej miliona
Biorąc pod uwagę inne branże, w Polsce brakuje ok. 400 tys. pracowników. Problemy ze znalezieniem ludzi powodują problemy z realizacją inwestycji.
***