Amerykanie pokazują dane, które w Polsce są tajne. 30 proc. samolotów nie nadaje się do akcji

Wojsko USA ma problem z gotowością do działania. Cięcia budżetowe i długotrwałe wojny na Bliskim Wschodzie sprawiły, że znaczna część sprzętu wymaga zaległych napraw, remontów i jest zużyta. Lotnictwo ujawniło szczegółowe dane na temat tego, ile maszyn nadaje się do akcji. W Polsce to tajemnica.

Jak wynika z ujawnionych danych za rok 2018, średnio w pełni gotowych do walki było 3734 maszyn USAF, czyli lotnictwa wojskowego USA. To 69,97 procent wszystkich. W 2017 było to 71,3 procenta, a w 2012 aż 77,9 procenta.

Systematyczny spadek następuje pomimo tego, że już od kilku lat podniesienie gotowości do walki jest priorytetowym celem amerykańskiego wojska. Po prostu skala problemów jest taka, że przytłacza i wywołuje efekt kuli śniegowej. Im mniej sprzętu jest sprawnego, tym intensywniej trzeba wykorzystywać ten, który został, przez co jeszcze szybciej się on zużywa.

Najlepiej radzą sobie drony

Jeśli chodzi o konkretne typy maszyny, to na przykład jednomiejscowe myśliwce F-16C miały w 2018 roku średni wynik 70,03 procenta. Podobnie większe myśliwce F-15E z wynikiem 71,16. Obie te maszyny to konie robocze USAF. Stare bombowce B-52 miały wynik 69,3 procenta.

Gorzej jest z nowszymi maszynami. Supermyśliwce F-22 miały wynik zaledwie 51,74 procenta. Nowe F-35A tylko 49,55 procenta, ale to akurat nie może specjalnie dziwić, ponieważ dopiero są wprowadzane do służby i właściwie nadal znajdują się w fazie testów oraz dopracowywania.

Bombowce B-1B miały w 2018 roku wynik 51,75 procenta, choć według niedawno ujawnionych danych obecnie gotowych do walki jest jedynie 6 spośród 61, ze względu na remonty, naprawy i przeglądy po niebezpiecznych incydentach w ciągu ostatnich miesięcy. "Niewidzialne" B-2 miały wynik 60,70 procenta.

Zdecydowanie najlepsze wyniki miały drony MQ-1 i MQ-9, po około 90 procent.

Zobacz wideo

Najbardziej ma szkodzić starość

Wojskowi ze swojej strony w rozmowach z portalem "Air Force Times" tłumaczą, że coraz gorsze wyniki wielu maszyn to głównie efekt starzejącej się floty. W 1990 roku średnia wieku samolotów lotnictwa wojskowego USA wynosiła 10 lat. Dzisiaj 28. Im starsza maszyna, tym ma wymagać więcej pracy związku z przeglądami i naprawami.

Stosunkowo stare maszyny oznaczają dodatkowo, że przemysł zaprzestał produkcji wielu części zamiennych. W efekcie logistycy muszą coraz częściej sięgać do samolotów składowanych na pustyni w stanie Arizona, z których są wymontowywane jeszcze przydatne elementy.

Dodatkowo niektóre typ maszyn, na przykład F-15E i B-1B, mają być eksploatowane do granic możliwości na całym świecie, głównie Bliskim Wschodzie. Latając tam nieustannie "wysysają" zapas części zamiennych, a i tak nieuchronnie szybciej się zużywają oraz psują.

Amerykanie z takich wyników są bardzo niezadowoleni. Za optymalny wynik uznają 80 procent sprzętu gotowego do akcji. Wojskowi regularnie mówią o "kryzysie" gotowości. Media branżowe opisują to podobnie. Stoją za tym apele o dodatkowe pieniądze na naprawy i utrzymanie sprzętu w gotowości. Nagłaśnianie problemów z gotowością jest bowiem z jednej strony niezręczne dla wojska, ale z drugiej strony pomaga wywierać presję na polityków podczas negocjacji nad budżetem Pentagonu.

Zobacz wideo

Jedni zasłaniają się tajemnicą, inni nie mają problemu

Szczegółowe informacje na temat gotowości amerykańskiego lotnictwa do działania wydobywa co roku na światło dzienne portal "Air Force Times". Robi to korzystając z prawa dostępu do informacji. Dane na temat gotowości nie są formalnie tajne, więc wojsko nie może odmówić ich przekazania cywilom. Wojskowi sami z siebie ich jednak nie publikują.

Zupełnie inaczej jest w Polsce. Tutaj informacje na temat sprawności samolotów są uznawane za tajemnicę. Nie wiadomo więc, ile naszych F-16 jest gotowych do działania. W zamian regularnie krążą plotki o tym, jak bardzo jest źle, ze względu na brak pieniędzy na części zamienne i długie oczekiwanie na ich dostawy z USA.

Jest jednak pewne, że polskiemu wojsku raczej trudno byłoby osiągnąć lepszy wynik niż amerykańskiemu, które ma najwięcej doświadczenia z tymi maszynami i bezpośredni dostęp do producenta. Można więc bezpiecznie zakładać, że 70 procent sprawnych polskich F-16 to byłby bardzo dobry wynik, czyli w najlepszym wypadku około 30 maszyn spośród 48. To całe polskie lotnictwo wojskowe. Starsze myśliwce MiG-29 i bombowce Su-22 nawet jeśli akurat nie są uziemione ze względu na wypadki czy awarie, to i tak mają niewielką wartość bojową na współczesnym polu walki.

Polski MON i wojsko w ogóle jakiekolwiek dane na temat realnej gotowości Sił Zbrojnych RP do działania uznają za tajemnicę. Jest to argumentowane tym, że ujawnianie takich informacji to za duża pomoc dla potencjalnego wroga. Wiele państw zachodnich nie ma jednak z tym problemu. Dane na temat gotowości ujawniają nie tylko Amerykanie, ale też choćby Brytyjczycy czy Francuzi. Do niedawna robili to też Niemcy, ale po serii afer i poważnych wizerunkowych ciosów, jakie otrzymała Bundeswehra, zapowiedziano ograniczenie publikowanych informacji.

Więcej o: