Szkodliwość odpadów z plastiku dla środowiska to dziś już wiedza powszechna. Tymczasem ogromna część opakowań po napojach jest produkowana właśnie z tego materiału. Zużyta butelka, ważąca nawet kilkaset gramów, trafia do śmietnika w domu lub w pracy, a następnie jest mieszana z pozostałymi odpadami.
Brak łatwego dostępu do tego surowca, który przecież może zostać wykorzystany ponownie, sprawia, że producenci produkują kolejne butelki, zwiększając liczbę plastiku trafiającego do obiegu. Jak temu zapobiec? Sposobem może być wprowadzenie systemu kaucyjnego, który pozwoli na efektywną segregację opakowań po napojach.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Tematem zajęła się już Unia Europejska, nakładając na kraje członkowskie konkretne zobowiązania. Do 2020 roku Polska musi poddawać recyklingowi 50 proc., a w 2035 roku - 65 proc. odpadów. Szacuje się, że większość miast nie zdąży do przyszłego roku osiągnąć wymaganego limitu, dlatego będą one musiały liczyć się z wysokimi karami - 270 zł za tonę nie poddanych recyklingowi odpadów.
Tak zwana dyrektywa odpadowa zakłada jeszcze bardziej surowe wymogi w stosunku do butelek PET. Do 2025 roku Polska będzie musiała poddawać recyklingowi 77 proc., a w 2030 roku przynajmniej 90 proc. tego typu opakowań. Szacuje się, że dziś wskaźnik ten w Polsce oscyluje wokół zaledwie 30-40 proc. Mamy zatem niespełna sześć lat, aby podwoić liczbę butelek PET poddawanych recyklingowi.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Rozwiązaniem problemu ma być wprowadzenie systemu kaucyjnego, nad którym Ministerstwo Środowiska zastanawiało się już kilka razy. Chodzi o butelkomaty, do których mieszkańcy oddawaliby zużyte opakowania, otrzymując w zamian kilkadziesiąt groszy.
System kaucyjny funkcjonuje dziś w 10 krajach Europy: w Szwecji (wprowadzony już w 1984 roku!), Norwegii, Finlandii, Islandii, Danii, Holandii, Niemczech, Chorwacji, Estonii i na Litwie. I przynosi bardzo wymierne korzyści dla środowiska (recykling na poziomie 90 proc.), dzięki czemu kolejnych osiem państw (w tym nasi sąsiedzi - Słowacja i Białoruś) pracuje już nad jego wprowadzeniem.
Jeśli chcesz walczyć z “plastikową epidemią”, ale nie wiesz od czego zacząć lub jak to zrobić, możesz wesprzeć Greenpeace, które prowadzi szereg działań na rzecz ochrony mórz, oceanów i ich mieszkańców przed plastikową plagą. Nawet niewielka wpłata wzmacnia skuteczność tych działań. Możesz jej dokonać pod tym linkiem >>
Litwa była często wymieniana jako dobry przykład w rozmowach rządu na temat wprowadzenia systemu kaucyjnego. System zaczął tam działać w 2016 roku i okazał się ogromnym sukcesem. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy Litwini oddali do automatów 130 mln opakowań, a więc o połowę więcej niż zakładano. Dziś poprzez system kaucyjny do recyklingu trafia aż 92 proc. wszystkich opakowań po napojach.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Dzięki uprzejmości Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, które promuje bezodpadowy styl życia, mieliśmy okazję na własne oczy przekonać się, jak funkcjonuje system litewski. I faktycznie, wygląda na to, że przechwałki Litwinów to nie są puste słowa. Butelkomaty stoją pod niemal każdym dużym sklepem i korzysta z nich sporo ludzi. Momentami do maszyn ustawiały się kolejki chętnych z wózkami wypchanymi opakowaniami.
Zasada funkcjonowania systemu z perspektywy klienta jest banalnie prosta. Kupując jakikolwiek napój czy to w butelce PET, szklanej czy w puszce, Litwini płacą 10 centów depozytu, który ukryto w cenie napoju.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
To kwota jest niezależna od wielkości butelki czy puszki i użytego materiału. Jeśli chcą swoje pieniądze odzyskać, wrzucają opakowania do butelkomatów ustawionych przed wejściami do sklepów.
Ich obsługa jest banalnie prosta. Wrzucać można opakowania wykonane z plastiku, metalu i szkła o pojemności od 100 ml do 3 litrów. "Łapią" się zatem wszystkie butelki po napojach, a każdy ma na etykiecie nadrukowany odpowiedni symbol (na zdjęciu poniżej).
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Idąc na zakupy zabieramy więc ze sobą torbę z wykorzystaniami opakowaniami i wrzucamy do automatu. Kolejność nie ma znaczenia, bo automat skanuje kod kreskowy i dolicza każde opakowania do odpowiedniej kategorii i dodaje kolejne 10 centów do naszego konta. Na koniec wystarczy zakończyć proces przyciskiem na maszynie i odebrać paragon.
Odzyskana kaucja zostanie doliczona jako rabat do zakupów w każdym sklepie lub wypłacona w gotówce przy kasie. Całkiem proste. Litwini uruchomienie systemu poprzedzili oczywiście telewizyjną kampanią informacyjną. Żartobliwie chwalili, że cała procedura zwrotu butelek jest tak łatwa, że nawet pies sobie z nią poradzi:
Butelki wrzucane do butelkomatu są następnie przez niego segregowane. Szkło gromadzi się w skrzynkach, tymczasem odpady plastikowe i metalowe są zgniatane i wysyłane osobno do dalszego przetworzenia. Cała segregacja odbywa się zupełnie automatycznie.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Opakowania, które zgromadziły manualne punkty odbioru, trafiają z kolei do sortowni, gdzie są jeszcze raz zliczane. Pracownicy wyrzucają je na taśmę, gdzie maszyna liczy butelki skanując kod kreskowy i jeszcze raz sprawdza, czy wszystkie są dobrze posegregowane. Następnie system podaje kwotę, którą trzeba zwrócić danemu punktowi.
Opakowania są następnie prasowane i w takiej formie trafiają do wyspecjalizowanych punktów, które zajmują się przetwarzaniem surowca. Końcowym etapem jest nowa butelka powstała z używanego już plastiku, która trafia do producentów do ponownego napełnienia.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Co ogromnie istotne, aby otrzymać zwrot kaucji Litwini nie potrzebują paragonu udowadniającego zakup. Można więc wymieszać butelki kupione w wielu różnych sklepach i oddać w automacie ustawionym w jeszcze innym markecie.
A te znajdziemy niemal wszędzie. Na Litwie jest ich około 1000 i ustawiane są przy wejściach do dużych sklepów. Do tego dochodzi 1700 punktów manualnych w mniejszych punktach sprzedaży. To dzięki temu klienci nie muszą zastanawiać, gdzie wyrzucić puste butelki, bo odpowiednie punkty są na wyciągnięcie ręki.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Zbudowanie takiego systemu było możliwe, bo stoi za nim podmiot państwowy, a nie konkretna sieć sklepów. Zasada funkcjonowania jest prosta - producent wprowadzając napój do sprzedaży musi odprowadzić kwotę depozytu i opłatę administracyjną do administratora systemu.
O równowartość kaucji, czyli wspomniane 10 centów, powiększona jest cena napoju, którą płaci klient (producent odzyskuje więc kaucję). Następnie oddając butelkę do automatu, klient otrzymuje 10 centów od sklepu. Ten zwraca się do administratora, "sprzedając" mu butelki i w zamian otrzymuje pieniądze, które państwowy podmiot na początku uzyskał od producenta.
10 centów za każdą butelkę wrzuconą do automatu. Na Litwie to działa. Pora na Polskę fot. Bartłomiej Pawlak
Koło się zamyka, a system działa bezkosztowo, bo jest finansowany z opłaty administracyjnej ściąganej od producentów napojów. Wszystko działa już od trzech lat i - co widać - ma się świetnie.
Może najwyższa pora, aby wprowadzić podobne rozwiązanie do Polski? Tym bardziej, że - jak wynika z badania Kantar przeprowadzonego w 2019 roku na zlecenie "Gazety Wyborczej" - 94 proc. Polaków popiera system kaucyjny, a 71 proc. deklaruje, że chodziłoby do butelkomatów.
Czytaj też: Podatkiem w mięso i paliwo. "Klimatyczne" daniny coraz popularniejsze. I będzie ich więcej