Huawei Mate 30 Pro, czyli następca rewelacyjnego Mate'a 20 Pro i kolejny po (jeszcze lepszym) P30 Pro flagowiec chińskiej firmy zadebiutował w połowie września. Wtedy też Huawei poinformował, że smartfon trafi w pierwszej kolejności do Chin i kilku krajów azjatyckich, ale na temat dostępności w Polsce nie wspominał ani słowem.
Pojawiły się plotki, że Huawei w ogóle zrezygnuje z wprowadzania nowego Mate'a na polski rynek. Wszystko oczywiście przez to, że premiera telefonu zbiegła się z amerykańskim zakazem współpracy (Huawei i firm z USA), przez co Mate 30 został odcięty od aplikacji Google. Smartfon bazuje na Androidzie 10 AOSP (nielicencjonowanej, otwartej wersji systemu) z własną nakładką EMUI i autorskimi aplikacjami.
Huawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Minęło 2,5 miesiąca i jednak okazało się, że Mate 30 Pro trafi do Polski. Huawei na konferencji prasowej w Warszawie oficjalnie zapowiedział nowego smartfona na naszym rynku. Przedsprzedaż startuje już w poniedziałek, a cena telefonu wynosi 4299 zł. Warto tutaj zaznaczyć, że dostępna w Polsce będzie tylko wersja z pamięcią 256 GB. Tańszy (i nieco okrojony) Mate 30 w ogóle nie pojawi się nad Wisłą.
Huawei Mate 30 Pro będzie sprzedawany wyłącznie w sklepie producenta (huawei.pl) oraz w firmowym salonie marki w Warszawie. Przy zakupie telefonu w przedsprzedaży, za symboliczną złotówkę będzie można dostać słuchawki bezprzewodowe FreeBuds 3. Dodatkowo (już gratis) Huawei dodaje pakiet VIP Service, w ramach którego za (kolejną) złotówkę można dokupić zegarek Watch GT 2.
Huawei Mate 30 Pro z Huawei Mobile Services w Polsce fot. BP
Niestety Huawei zdecydował się na wypuszczenie bardzo ograniczonej liczby urządzeń. W oficjalnej polskiej sprzedaży pojawi się zaledwie 100 egzemplarzy Mate'a 30 Pro. I to nie tylko w przedsprzedaży, ale w ogóle (przynajmniej według obecnych planów). Oznacza to, że chińska firma liczy wyłącznie na wąską garstkę najbardziej zagorzałych fanów.
Huawei Mate 30 Pro z Huawei Mobile Services w Polsce fot. BP
>>> Huawei Mate 30 Pro trafił w nasze ręce na kilka godzin. Pierwsze wrażenia z używania smartfonu możecie znaleźć w TYM miejscu.
Ci, którzy myślą, że to wyraźny znak nadchodzących zmian w Huawei... mają rację. Tyle, że firma wcale nie zamierza zwijać smartfonowego biznesu nad Wisłą, ale planuje jeszcze bardziej go rozwinąć. Polski oddział Huawei przyznał, że już od pewnego czasu działa dedykowany zespół zajmujący się ekosystemem Huawei.
Podobne kroki podjęto w innych krajach na całym świecie (Huawei działa w 170 państwach, a więc w niemal wszystkich) i mają one na celu stworzenie własnego, otwartego i elastycznego systemu, który będzie dostosowywał się do zmieniających się potrzeb użytkowników. Huawei podkreśla, że chce, aby oprogramowanie było otwarte oraz niezależne od czynników zewnętrznych.
Huawei Mate 30 Pro z Huawei Mobile Services w Polsce fot. BP
W centrum systemu będzie znajdował się (zresztą jest tak już od miesięcy) sklep z aplikacjami AppGallery, który zastępuje Google Play. Już on już od marca domyślnie instalowany na telefonach Huawei i aplikacji stale w nim przybywa. Huawei chwali się, że na ten moment baza zawiera 70 proc. wszystkich polskich programów na Androida.
Poza sklepem w smartfonach będą również preinstalowane autorskie aplikacje Huawei z przeglądarką internetową, asystentem (wizualnym nie głosowym) i chmurą na backup danych na czele. Huawei chwali się też, że Mate 30 Pro to pierwszy smartfon bazujący w całości na własnym ekosystemie (Huawei Mobile Services), w którym to urządzenia firmy będą komunikować się ze sobą. W jego centrum będzie znajdował się telefon, ale częścią ekosystemu ma być komputer, zegarek, głośnik i inne urządzenia.
Huawei Mate 30 Pro z Huawei Mobile Services w Polsce fot. BP
Jak to wszystko będzie działać w praktyce i czy będzie można przyzwyczaić się do braku usług Google, przekonamy się wkrótce. Huawei zapowiada bowiem, że Mate 30 Pro to początek, a do Polski trafią również przyszłoroczne flagowce firmy.
>>> Huawei ścigał z Samsungiem, ale to Koreańczycy pokazali składany smartfon, jako pierwsi. Oto, co o nim myślimy: