Huawei Mate 30 Pro w naszych rękach. Jak sprawuje się najnowszy flagowiec Huawei? [PIERWSZE WRAŻENIA]

Bartłomiej Pawlak
Huawei Mate 30 Pro to kolejny bardzo ładny i niesamowicie wydajny flagowiec chińskiego producenta, który rządzi przede wszystkim w mobilnej fotografii. Teraz Mate'owi przyjrzeliśmy się nieco bliżej i na jego temat możemy powiedzieć zdecydowanie więcej niż podczas premiery urządzenia.
Zobacz wideo

Warto wspomnieć, że od oficjalnej prezentacji Mate’a 30 Pro minął już dokładnie miesiąc, jednak do tej pory nie miałem okazji wziąć telefonu do ręki. A to dlatego, że przez wspominany już niejednokrotnie brak aplikacji Google, smartfon wciąż nie trafił do Polski. Jego przyszłość nad Wisłą na razie pozostaje nieznana, jednak i tak warto przyjrzeć mu się nieco bliżej.

Dzięki uprzejmości Huawei, miałem około dwie godziny na zabawę smartfonem, co pozwoliło mi wstępnie przetestować wszystkie najważniejsze funkcje. Zacznijmy jednak od tego, co rzuca się w oczy najbardziej, czyli od designu.

Huawei Mate 30 ProHuawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Wygląd i wygoda

Osoby, którym nie podobał się umieszczony na pleckach moduł z aparatami w Mate 20 Pro, mogą mieć dziś mieszane odczucia. Z jednej strony czarny kwadrat zamienił się w koło, co wygląda (przynajmniej w moim odczuciu) nieco lepiej, z drugiej wciąż nie jestem fanem tego rozwiązania.

Mimo wszystko, po chwili oswojenia się z urządzeniem, uznałem Mate’a 30 Pro za bardzo ładny telefon. Uroku dodaje poprowadzona dookoła czarnego modułu błyszcząca obwódka, a szklana obudowa - przynajmniej w mojej wersji kolorystycznej - wygląda świetnie. Dodatkową zaletą jest bardzo znaczące zagięcie obu dłuższych krawędzi ekranu na boki urządzenia. Minusem z kolei zastosowanie długiego wycięcia w ekranie. 

Huawei Mate 30 ProHuawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Huawei Mate 30 Pro świetnie leży też w dłoni i pomimo ekranu o przekątnej 6,53 cala wygodnie się go obsługuje. Pochwalić muszę też wzorową jakość wykonania, ale to - jak przystało na flagowy telefon jednego z największych producentów - nie powinno być zaskoczeniem.

Krótko wspomnę też, że wydajność i responsywność telefonu jest wzorowa. "Pod maską" drzemie Kirin 990 - nic więc dziwnego, że mocy tu nie brakuje. Na pokładzie znalazł się Android 10 w wersji AOSP (czyli w formie open source) z nakładką Huawei.

Huawei Mate 30 ProHuawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Aparat i jakość zdjęć

Oczywiście dwie godziny to zdecydowanie zbyt mało, aby ostatecznie ocenić aparat we flagowym smartfonie, jednak i tak mogę trochę powiedzieć na jego temat.

Gwoli przypomnienia, w Mate 30 Pro Huawei zdecydował się na zastosowanie czterech aparatów na pleckach. Jest to matryca główna o rozdzielczości 40 Mpix z obiektywem standardowym f/1,6 oraz 3 aparaty dodatkowe: szerokokątny 40 Mpix, Tele z sensorem 8 Mpix i 3-krotnym przybliżeniem optycznym (5-krotnym hybrydowym) oraz kamera ToF do wykrywania głębi w kadrze.

Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 30 ProZdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Zestaw dość podobny do tego, co mieliśmy już w przypadku Huawei’a P30 Pro i jakość zdjęć również przypomina mi to, co oferował poprzedni flagowiec Chińczyków. A jeśli wierzyć DxO Mark jest nawet znacznie lepsza - Mate 30 Pro wyprzedził poprzedni telefon Huawei i Samsunga Galaxy Note 10+.

Również w mojej ocenie fotografie wyglądają świetnie, dokładnie tak, jak przystało na telefon z najwyższej półki. Są odpowiednio nasycone, kontrastowe, pełne szczegółów, a do jakości obrazka na brzegach kadru nie mogę się przyczepić. Oczywiście spore wrażenie robi 5-krotny zoom hybrydowy oraz genialna wręcz stabilizacja obrazu, zarówno podczas fotografowania (również w trybie Tele), jak i filmowania.

Zdjęcie z teleobiektywu:

Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 30 ProZdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Jeszcze jeden "killer feature" Mate’a 30 Pro – zwolnione tempo

Tryb zwolnionego tempa w smartfonach nie jest niczym nowym. Filmowanie w 960 kl/s pojawiało się już we flagowych smartfonach Sony, Samsunga i samego Huawei. Teraz ten ostatni producent zdecydował się jednak na dodanie trybu jeszcze bardziej spowalniającego ruch w kadrze.

Huawei Mate 30 ProHuawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

W Mate 30 Pro mamy do dyspozycji nagrywanie w szybkości 7680 kl/s. To oznacza, że ruch nagrywanych obiektów może być zwolniony aż 256 razy. Już od momentu premiery byłem niesamowicie ciekawy nowej funkcji, dlatego była to jedna z pierwszych rzeczy, którą przetestowałem po wzięciu Mate 30 Pro.

Jak więc wyglądają codzienne zjawiska zwolnione 256-krotnie? Chyba najlepszy przykład to klasyka - pękający balon. Tym razem napełniliśmy go jednak wodą, dlatego efekt jest piorunujący:

Ręczne rozpoczęcie nagrywania w odpowiednim momencie były oczywiście niemożliwe, bo sam moment pęknięcia balonu trwał niewielki ułamek sekundy. Podobnie, jak w innych smartfonach całą pracę wykonuje oprogramowanie, które "wyłapuje" ruch w centralnej części kadru i rozpoczyna zapis.

Bardzo ciekawie prezentuje się również kropla soku malinowego wpadająca do wody:

Mówi się, że tryb bardzo zwolnionego tempa w smartfonach przydaje się tylko raz - w celu przetestowania go zaraz po zakupie. Być może jest w tym ziarno prawdy i oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wielu użytkowników nie będzie z tej opcji korzystać. Mimo wszystko trzeba przyznać, że efekty robią ogromne wrażenie.

Huawei Mate 30 ProHuawei Mate 30 Pro fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl

Podsumowanie

Mogę śmiało powiedzieć, że Huawei Mate 30 Pro robi bardzo pozytywne wrażenie. Ma genialny aparat, robiąc, świetny tryb slow motion, topową specyfikację i bardzo ładny ekran OLED. Przyczepić mogę się jedynie do niezbyt intuicyjnego systemu regulacji głośności - zamiast przycisków fizycznych mamy tu gesty na krawędzi zagiętego ekranu.

Oczywiście wspomniane dwie godziny, które miałem na zabawę z Matem 30 Pro to zbyt mało, aby jednoznacznie ocenić telefon. Nie miałem okazji przetestować m.in. aparatu w nocy, wydajności baterii czy potencjalnych rozwiązań braku usług Google. Mimo wszystko już teraz kolejny smartfon z serii Mate zapowiada się bardzo interesująco.

Więcej o: