Elon Musk i jego firma SpaceX są na dość zaawansowanym etapie realizacji komercyjnych misji kosmicznych - w ciągu trzech miesięcy SpaceX może wysłać swoje pierwsze misje załogowe w kosmos. Mimo to, nie wszystkie testy kończą się optymistycznie - np. w połowie zeszłego roku podczas sprawdzania prototypu Starhoppera, statek zapalił się.
Próby ponowiono miesiąc później i wtedy poszły one już pomyślnie - Starhopper wykonał podczas nich skok na wysokość 150 m. Elon Musk w grudniu zapowiedział na Twitterze, że jego rakiety będą testowane wielokrotnie, każda rakieta będzie miał kolejne poprawki i tak co najmniej do Starship SN20. I waśnie odbyły się pierwsze poważne testy SN1. Podczas nich rakieta uległa jednak całkowitemu zniszczeniu.
Rakieta Elona Muska nie przetrwała testów
28 lutego odbyły się testy ciśnieniowe ciekłego paliwa azotowego rakiety SpaceX Starship SN1. Podobne testy przeprowadziła w listopadzie NASA - w trakcie ich trwania wybuchł największy zbiornik paliwa na świecie. I niestety podobny los spotkał konstrukcję firmy Elona Muska. Rakieta w trakcie testów implodowała - wzniosła się w powietrze i została doszczętnie zniszczona.
Nieznane są przyczyny awarii, ale najpewniej doszło do całkowitego zniszczenia silnika, informuje portal space.com. To drugi pełnowymiarowy prototyp statku Starship. Wersja Mk1 także uległa zniszczeniu podczas analogicznych testów w zeszłym roku. SN1 był kolejnym prototypem, który powstał w ośrodku Boca Chica w Teksasie. W budowie jest już kolejna wersja o nazwie SN2.
