Dmitrij Antonow w rozmowie z reporterami programu "Alarm!" w TVP Info powiedział, jak przebiegał lot, którego trasa rozpoczęła się w chińskim mieście Tianjin, a zakończyła na lotnisku Chopina w Warszawie. - Ten lot był zadziwiający. Lecieliśmy i było bardzo cicho. Raz na godzinę jakiś samolot obok przeleciał. Tak samo wyjątkowa cisza na lotniskach. Aż strasznie się robi, kiedy się na to patrzy. Nikt nie myślał, że coś takiego może się wydarzyć - mówił pilot.
- Mriją zawsze jest ciekawiej latać, niż innymi samolotami. Maszyna budzi ogromne zainteresowanie: pierwsze lądowanie tego samolotu w Australii przyszło zobaczyć aż 15 tysięcy osób. W powietrzu pilotuje się go tak samo, dopiero na ziemi odczuwa się wielkość tej maszyny. Dużo trudniej takim samolotem skręcać na pasie startowym, trzeba być bardzo uważnym, by nie potrącić jakichś elementów, słupów - mówił dalej Dmitrij Antonow.
Drugi Antonow-255 jest produkowany w zakładzie w Kijowie, jednak potrzebnych byłoby 3 mld dolarów, by dokończyć produkcję. - Nie ma takich pieniędzy, żeby dokończyć ten drugi samolot. Tych zainwestowanych pieniędzy najprawdopodobniej nigdy nie dałoby się odrobić - dodał pilot.
Jak podaje portal WP mężczyzna ukończył studia w Wyższej Wojskowej Szkole Lotnictwa w Bałaszowie w Rosji. Od 2011 roku pilotuje największy samolot transportowy na świecie, czyli AN-255 Mrija ("Marzenie"). Aby pilotować tę maszynę przechodzi się standardowe szkolenie, które obejmuje loty w symulatorze i trening naziemny. - Kontrola nad nim nie jest trudna. Trzeba po prostu pamiętać o rozmiarach tego samolotu - powiedział pilot Dmitrij Antonow przyznając, że nie miał nigdy żadnych problemów z maszyną podczas lotu.
We wtorek 14 kwietnia samolot pilotowany przez Dmitrija Antonowa przetransportował do Polski środki ochrony osobistej: maseczki typu P2, kilkaset tysięcy kombinezonów ochronnych oraz kilkaset tysięcy przyłbic.