Hiszpański portal sport.es podaje, że do kradzieży doszło w czwartek na terenie należącego do FC Barcelony ośrodka treningowego Ciutat Esportiva. Dwaj złodzieje [według niektórych źródeł był tylko jeden złodziej - red.] mieli wykorzystać moment, gdy Robert Lewandowski zatrzymał się przy bramie wjazdowej, żeby przywitać fanów i rozdać autografy.
Mężczyźni podeszli do samochodu polskiego napastnika, otworzyli drzwi pasażera i zabrali telefon komórkowy oraz zegarek marki Patek Philippe wart 75 tysięcy euro (ponad 357 tysięcy złotych). Ten mieli mu ściągnąć z nadgarstka. Jak czytamy na łamach portalu, "Lewandowski natychmiast ruszył samochodem w pościg za złodziejami". W międzyczasie dołączyła do niego katalońska policja.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Rabusie ukryli zegarek na terenie sadu znajdującego się w pobliżu miejsca kradzieży. Źródło podaje, że choć "Lewy" minął się ze sprawcami, wkrótce potem i tak wpadli w ręce policjantów. Nie wiadomo, jaka kara im grozi.
Funkcjonariusze patrolowali okolicę Ciutat Esportiva jeszcze do godz. 18. "Daily Mail" informuje, że piłkarz odzyskał swoje rzeczy.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>