Przy pierwszym kontakcie z Deckiem jego gabaryty mogą nas nieco przytłoczyć. Ze swoim 7-calowym ekranem i masywną bryłą jest znacznie większy i cięższy od takiego Nintendo Switcha, który przy sprzęcie VALVE wygląda jak zabawkowa konsola.
To wszystko nie wypływa negatywnie na wygodę użytkowania. Steam Deck świetnie leży w dłoniach, a rozmieszczenie analogów, przycisków oraz triggerów zostało bardzo dobrze przemyślane.
Oczywiście przy dłuższym korzystaniu z urządzenia pojawia się lekkie zmęczenie w nadgarstkach. W końcu mówimy o sprzęcie, który waży niemal 700 gramów.
Steam Deck to bez wątpienia najwydajniejszy przenośny sprzęt do grania. Znajdziemy tu 4-rdzeniowy układ AMD wykonany w architekturze Zen 2 oraz GPU z 8 jednostkami obliczeniowymi RDNA2. Do tego dochodzi aż 16 GB RAM oraz do 512 GB pamięci NVMe, którą możemy rozszerzyć z pomocą karty microSD.
Serio, przez długi czas nie mogłem wyjść z podziwu, jak dobrze to urządzenie radzi sobie w starciu z całkiem wymagającymi tytułami. Fakt, że w "Red Dead Redemption 2" udało mi się wyciągnąć grubo ponad 40 klatek na sekundę przy bardzo przyzwoitych ustawieniach graficznych, mówi w zasadzie wszystko.
Na Steam Decku ogrywałem też m.in. "Uncharted 4", nowego Spider-Mana, "Evil West" czy "Fallouta 4" i w każdej z tych gier sprzęt Valve również radził sobie bardzo dobrze albo wręcz znakomicie.
Deck potrafi coś, co dla takich konsol jak Switch jest w tym momencie nieosiągalne. Pozwala ogrywać tytuły dotychczas zarezerwowane dla tzw. "dużych konsol" oraz pecetów.
Mały minus muszę postawić przy ekranie. Nie chodzi nawet o to, że pracuje on w rozdzielczości 720p, bo to całkiem zrozumiałe, a przy tym pozwala na osiągnięcie lepszej wydajności w grach.
Problemem jest raczej zastosowanie panelu LCD z podświetleniem IPS, który oferuje dość przeciętną czerń i kontrast. Szczególnie jeśli zestawimy go z OLED-owym wyświetlaczem w Nintendo Switch.
Na domiar złego, na krawędziach ekranu można zaobserwować lekką poświatę, co w szczególny sposób uwidacznia się, gdy na urządzeniu gramy w nocy.
Kolejny problem to kultura pracy. Steam Deck dysponuje aktywnych chłodzeniem, które jest po prostu głośne. Na tyle, że momentami potrafi zagłuszyć całkiem przyzwoicie grające głośniki.
Niewątpliwą siłą Steam Decka jest fakt, że ta konsola daje nam dostęp do gigantycznej biblioteki gier zgromadzonej na platformie Steam. Jeśli tak jak ja już wcześniej byliście użytkownikami Steama i przez lata budowaliście swoją kolekcję gier, to teraz możecie w nie zgrać również na Decku – bez żadnych dodatkowych opłat.
Czy Deck obsługuje wszystkie gry ze Steama? Nie. Przy każdym tytule dostępnym w sklepie Valve znajduje się informacja, czy jest on w pełni zgodny z Deckiem.
Co istotne, Steam Deck obsługuje również tytuły z innych platform, takich jak GOG, Epic Games Store czy Xbox Games Pass, choć aby zainstalować je na urządzeniu, trzeba nieco bardziej się natrudzić i zajrzeć do kilku internetowych poradników.
Steam Deck działa na podstawie Steam OS-a, czyli stworzonego przez VALVE systemu operacyjnego opartego na Linuksie. To całkiem zmyślny i intuicyjny OS, który ma jednak również swoje ciemne strony.
Steam Deck, jak na peceta przystało, potrafi się zawiesić, wyrzucić nas z gry do pulpitu, a innym razem "sypnąć" błędem. Podczas testów zdarzyło mi się też, że – z bliżej nieznanych powodów – ekranowa klawiatura przestawała działać.
Na szczęście remedium na większości takich problemów jest ponowne uruchomienie urządzenia. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Valve ma przed sobą wiele pracy, aby uczynić Steam OS-a bardziej stabilną platformą.
Steam Deck ma także tryb pulpitu. Po jego aktywacji urządzenie staje się pełnoprawnym komputerem. Możemy podłączyć do niego stację dokującą, myszkę, klawiaturę oraz monitor i zmienić w narzędzie pracy.
Co więcej, jeśli nie odpowiada nam Linux, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby na Decku zainstalować najnowszą wersję Windowsa.
No dobrze. Na przeszkodzie może nam stanąć brak czasu lub brak umiejętności. Ja z przesiadki na Windowsa ostatecznie zrezygnowałem, bo na samą myśl o szukaniu i instalowaniu odpowiednich sterowników zrobiło mi się słabo.
Jeśli Valve myśli o następcy Steam Decka, a pewnie tak jest, to wysokie miejsce na liście priorytetów powinna zajmować bateria. Akumulator o pojemności 40 Wh – mówiąc delikatnie – nie zachwyca.
Podczas testów rzadko zdarzało się, aby na jednym ładowaniu urządzenie wytrzymało dłużej niż 3-4 godziny, a w przypadku bardziej wymagających gier Deck potrafił rozładować się nawet po zaledwie dwóch godzinach.
Steam Deck nie jest konsolą, a przynajmniej nie w powszechnym rozumieniu tego słowa. To po prostu pecet. Tyle że przenośny – ze wszystkimi zaletami i wadami tejże platformy.
Jeśli lubicie "grzebać" w ustawieniach, kombinować z ustawieniami graficznymi, tak żeby wycisnąć te kilka FPS-ów więcej, a na dźwięk słowa "Linux" nie dostajecie gorączki, to poczujecie się jak ryba w wodzie.
Jeśli jednak jesteście "konsolowcami" i szukacie sprzętu, który nie będzie od was wymagał wielu godzin spędzonych na konfiguracji i przeszukiwaniu geekowskich forów, to od Steam Decka powinniście raczej trzymać się na dystans.