Kancelaria Sejmu zamierza w najbliższych miesiącach przeznaczyć na nowe tablety 2,38 mln zł, a Kancelaria Senatu - 407 tys. zł. Powód? Zmiana kadencji i związana z tym planowana wymiana sprzętu - pisze "Rzeczpospolita". Centrum Informacyjne Sejmu przekazało gazecie krótkie wyjaśnienie, że liczba tabletów będzie wyższa niż liczba posłów, a nadwyżki urządzeń mają być przechowywane jako rezerwowe.
"Kancelarie Sejmu i Senatu przekonują jednak, że ta inwestycja się opłaca. Chodzi głównie o oszczędności na kosztach druku i papieru" - czytamy w "Rz". "Cyfryzacja obiegu sejmowych dokumentów jest rozwiązaniem korzystnym - przyspiesza ich dostarczanie adresatom, a poprzez oszczędność papieru jest też ekologiczna (w segmencie druków sejmowych oszczędność papieru sięga 90 proc.)" - wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu, cytowane przez gazetę.
W 2019 r. Sejm kupił 600 nowych tabletów firmy Apple. "Przy założeniu, że znów będzie ich tyle samo, cena za jedno urządzenie wyniesie około 4 tys." - szacuje "Rzeczpospolita". Co więcej, urządzenia te na koniec kadencji również i w 2023 r. będzie można wykupić. Interia szacowała, że w 2019 r. średnia cena wykupu w Sejmie wahała się od 350 do 500 zł. Dlaczego cena wykupu jest tak niska? Kancelariom zależy, aby jak najwięcej posłów i senatorów wykupiło te urządzenia - w przeciwnym wypadku tablety, jak przekonują kancelarie, należałoby zniszczyć w obawie przed wyciekiem danych.