Zarówno strona polska, jak i niemiecka podkreślają, że szczegóły rozmieszczenia niemieckich wyrzutni Patriot w Polsce pozostają na razie niejawne. Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej na pytanie DW o to, kto przejmie dowodzenie systemami, odpowiedziało, że "strona niemiecka przystała na to, aby system był wpięty w polski system dowodzenia, co oznacza, że to Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych RP będzie decydował o jego użyciu". Wcześniej o "wpięciu" w polski system dowodzenia wyrzutni poinformował na Twitterze szef resortu obrony Mariusz Błaszczak.
Pozostałe kwestie, jak termin rozmieszczenia niemieckich systemów, jak również inne aspekty związane z ich działaniem, są - jak podkreśliło MON - aktualnie przedmiotem ustaleń na poziomie wojskowym.
Płk dypl. pil. Marek Ciszewski, były przedstawiciel Polski w Komitecie ds. Obrony Powietrznej NATO (NADC) zastrzega w rozmowie z DW, że zna strukturę dowodzenia obroną powietrzną NATO z czasu, kiedy pracował w strukturach Sojuszu. Wówczas (w latach 1997-2003) Sojusz składał się jeszcze z 19 państw. Od tego czasu NATO wielokrotnie się rozszerzało - do 30 członków Sojuszu obecnie. Pułkownik Ciszewski przypuszcza, że struktura dowodzenia w ostatnim czasie się zmieniła.
- Mogę sobie wyobrazić, choć spekuluję, że w Warszawie powstało niejako "podcentrum" i nastąpiła większa kooperacja między polskimi siłami narodowymi wewnątrz NATO. Czyli, że na przykład większe kompetencje dano ośrodkowi w Warszawie. Minister obrony może więc mieć rację. Z powodów politycznych pewnie nazywa to jednoznacznie, czyli że pod polskim dowództwem, ale nie wykluczam, że tak faktycznie może być - mówi. Jak dodaje, "mogą za tym przemawiać względy operacyjne".
- Są takie sytuacje, kiedy dowództwo narodowe bierze górę. Poza tym polski generał jest też generałem NATO - wyjaśnia. Zwraca również uwagę na fakt, że obecnie technologia pozwala dowodzić z wielu miejsc, więc ma to mniejsze znaczenie, skąd konkretnie dany generał dowodzi.
Niemiecki resort obrony na pytanie DW o to, kto przejmie dowodzenie nad niemieckimi wyrzutniami Patriot, odesłał do wczorajszej konferencji niemieckiego rządu, podczas której była mowa o "trzech systemach", które obejmuje niemiecka oferta pod adresem Polski. Zastępca rzecznika niemieckiego resortu obrony, pytany o ewentualne polskie dowództwo odpowiedział wówczas, że strona niemiecka może je sobie wyobrazić, ale kwestia ta wymaga jeszcze przedyskutowania. - Nie wykluczam integracji z polskimi strukturami łączności i dowodzenia, ale chcę podkreślić, że Polska jest również członkiem NATO i ważne jest dla nas, aby ten środek obrony powietrznej był zawsze włączony do ogólnego planowania NATO - podkreślił w środę Arne Collatz. Wiadomo też, że w najbliższym czasie do Polski ma udać się z Niemiec zespół rozpoznawczy.
Pułkownik Ciszewski zwraca uwagę na fakt, że często następuje "pomieszanie tego, czym jest dowodzenie operacyjne, a czym podległość narodowa" i podkreśla, że są to dwie różne rzeczy.
- Siły niemieckie, które znajdą się na terytorium Polski, to będą dalej żołnierze niemieccy, których utrzymywał będzie rząd niemiecki i to on będzie od nich oczekiwał wierności. Natomiast to, co oni potrafią i środki, które włożą do puli, będą używane zgodnie z planem NATO - mówi.
Minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaoferowała Polsce systemy Patriot po uderzeniu rakietowym w Przewodowie, w wyniku którego zginęło dwóch mężczyzn.
Wspomniała też o Eurofighterach do obrony polskiego nieba - o szczegółach tego wątku niewiele jednak do tej pory wiadomo. W niedawnej rozmowie z DW wicedyrektorka warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Justyna Gotkowska powiedziała, że Polska obecnie potrzebuje systemów Patriot bardziej niż niemieckich myśliwców na niebie i tłumaczyła, że Eurofightery nie chronią przed atakiem rakietowym i są raczej symbolicznym gestem.
Pułkownik Marek Ciszewski zauważa natomiast, że w tej chwili w przestrzeni powietrznej Polski latają samoloty polskie, amerykańskie, włoskie, angielskie i inne. - Zdziwiłbym się, gdyby nie było wśród nich niemieckich Eurofighterów. Oczywiście nie można takiego kroku zrobić wbrew danemu krajowi, ale w ramach NATO można zrobić bardzo wiele. NATO jest sojuszem obronnym suwerennych państw o utrwalonej tradycji współpracy koalicyjnej. Podstawowa zasada współpracy w tej dziedzinie brzmi: jeśli jest wola, rozwiązanie zawsze się znajdzie - podkreśla Ciszewski.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle