Wal grenladzki odratowany, choć miał wyginąć. "Jeden z większych sukcesów ochrony środowiska"

Naukowcy uważali, że do początku XXI wieku wal grenlandzki trafi na listę wymarłych gatunków. Okazało się jednak, że ich populacja zaczęła rosnąć. Przyczyniło się do tego ocieplenie klimatu, które jednak w ostatecznym rachunku może walowi grenlandzkiemu zagrozić.

Wale grenlandzkie to gatunek wielorybów, które żyją na dalekiej północy. Są jedynymi przedstawicielami fiszbinowców, które w wodach Arktyki spędzają całe życie. Od XVIII wieku były celem połowów wielorybników ze względu na olej czy tłuszcz. Ich populacja spadła tak bardzo, że naukowcy prognozowali wyginięcie gatunku. Tak się jednak nie stało. 

Zobacz wideo K. Wyszkowski: Wojny o wodę i żywność są w zasadzie nieuniknione

Wal grenlandzki przetrwał, choć był bliski wyginięcia

Sytuacja na początku XX wieku była tragiczna - wale grenlandzkie przetrwały jednak dzięki grubej pokrywie lodowej, która chroniła ich przed kłusownikami. W 1966 r. zakazano ich połowów w celach komercyjnych i wale grenlandzkie żyją do dzisiaj.

To jedno z największych osiągnięć ochrony środowiska i zachowania gatunków

- mówił "The Guardian" Craig George emerytowany biolog z North Slope na Alasce. Badacze jednak i tak podejrzewali, że gatunek wyginie na przełomie XX i XXI wieku, który paradoksalnie okazał się dla nich zbawczy. Myśleli, że zimnolubny walom grenlandzkim ocieplenie klimatu nie pomoże. 

Okazało się jednak, że ich liczba zaczęła gwałtownie rosnąć. Od zakazu połowów w celach komercyjnych w 1966 r., populacja na morskich terenach USA zwiększyła się z kilku tysięcy, do ledwie 10 tys. Najnowszy raport Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) wskazał jednak, że w ciągu ostatnich dwóch dekad liczba wali grenlandzkich gwałtownie wzrosła do 16 800 przedstawicieli tego gatunku w wodach USA. Cieplejszy klimat oznaczał większą liczbę pożywienia oraz poszerzenie regionów, do których zwierzęta mogły dotrzeć. Rozbijają one bowiem pokrywę lodową za pomocą charakterystycznych guzów na głowie, a w wielu miejscach kry stały się dużo cieńsze, co pozwoliło się przez nie przedrzeć. 

Wale grenlandzkie mogą na katastrofie klimatycznej jednak stracić

To wciąż jeszcze wczesna faza ocieplenia klimatu. Wale grenlandzkie na niej zyskały, ale ten stan może szybko się zmienić. Ich grubsza powłoka tłuszczu może stać się kłopotliwa, gdy temperatura wzrośnie jeszcze bardziej. Większe terytorium to także większe szanse na zaplątanie się w sieci rybackie. To również rosnąca konkurencja innych fiszbinowców w walce o pożywienie. Ponadto gruby lód nie będzie chronił ich przed orkami, które są jedynymi drapieżnikami, które im zagrażają. Wale grenlandzkie wkraczają w czas niepewnej przyszłości. 

Więcej o: