Jak pisaliśmy w cyklu Piątki dla klimatu, pandemiczny spadek emisji dwutlenku węgla był (co nie zaskakuje) chwilowy, a jego wpływ na koncentrację CO2 w atmosferze - znikomy. Pędzący kryzys klimatyczny potwierdzają nowe dane dotyczące tego, ile dwutlenku węgla mamy w atmosferze.
Jak napisał na Twitterze, meteorolog Eric Holthaus, przekroczyliśmy właśnie poziom 418 cząstek na milion (ppm). Ta ilość może wydawać się niewielka - CO2 jest tylko śladowym gazem w atmosferze w porównaniu do tlenu czy azotu. Jednak ze względu na swoje właściwości ma (obok kilku innych tzw. gazów cieplarnianych) kluczowy wpływ na klimat Ziemi. A jego koncentracja jest wbrew pozorom ogromna. Jak napisał Holthaus, CO2 jest najwięcej od milionów lat, więcej niż w czasach faraonów, w epoce lodowcowej, czy w czasach, zanim pojawili się ludzie.
"Ludzkość nigdy nie do doświadczyła życia na takiej planecie. Jesteśmy w kryzysie klimatycznym" - napisał.
Możemy być pewni, że choć przekroczono kolejny rekordowy poziom, to wkrótce będzie on jeszcze większy. Stężenie CO2 w atmosferze (dane pochodzą z obserwatorium Mauna Loa na Hawajach) zmienia się z dnia na dzień oraz sezonowo. Spada od maja do października, gdy na półkuli północnej (na niej znajduje się większość lądów, a więc i roślin naziemnych) trwa wiosna i lato, a rośliny pochłaniają CO2 gdy rosną. Od października liście opadają, a stężenie CO2 znów rośnie i osiąga szczyt w maju.
W tym roku już w marcu przekraczamy poziom, jaki odnotowany w maju roku ubiegłego. Stężenie CO2 jest wiec już teraz rekordowo wysokie, a za około dwa miesiące będzie jeszcze wyższe.
Nie jest to jednak rekord z kilku czy kilkudziesięciu lat. Jak zwrócił uwagę, to poziom najwyższy od milionów lat. Skąd jednak wiemy, ile dwutlenku węgla było w czasach, gdy powstawały piramidy lub po Ziemi chodził mamuty, skoro pomiary prowadzimy zaledwie od ubiegłego stulecia? Najdokładniejszą metodą badania są pomiary z lodowców. Gdy woda w nich zamarzała, w lodzie uwięzione zostały malutkie bąbelki powietrza. Najstarsze takie bąbelki z lodu Antarktydy mają 800 tys. lat - dzięki temu wiemy, jaki był skład atmosfery przez ten czas i możemy powiedzieć, że obecnie CO2 jest najwięcej od co najmniej 800 tys. lat.
Jednak badania pozwalają nam spojrzeć (choć już z mniejszą dokładnością) jeszcze dalej w przeszłość - miliony i setki milionów lat. Naukowcy wykorzystują m.in. skamieniałości i osady z dna oceanu, by pośrednio badać skład atmosfery sprzed milionów lat. Te wyniki porównuje się z modelami klimatycznymi, które pozwalają nam nie tylko prognozować, jak zmieni się klimat, ale też odtwarzać to, jak zmieniał się w przeszłości.
Dzięki temu wiemy, że ostatnio więcej CO2 niż teraz było w okresie od kilkunastu do 20-kilku milionów lat temu, kiedy w oceanach pływały 20-metrowe rekiny, a klimat Ziemi był kilka stopni cieplejszy. W obecnym tempie w ciągu dekad możemy dokonać zmian, jakie w naturze zachodziły na przestrzeni setek tysięcy lub milionów lat. Jak wspomniał Holthaus, obecny skład atmosfery jest właściwy dla zupełnie innego klimatu Ziemi niż ten, w jakim powstała ludzkość.
Przed erą przemysłową CO2 było 260–270 ppm. Uznawany za 'bezpieczny' poziom 350 ppm przekroczyliśmy w 1987 roku. Teraz jesteśmy powyżej poziomu 418 ppm. Pułap powyżej 500 ppm uznaje się za próg istnienia polarnych czap lodowych na Ziemi, powyżej którego czapy polarne Arktyki i Antarktydy znikną - podaje naukaoklimacie.pl