Szczyt G7. Eksperci: Przepaść między potrzebami a działaniami i "nieświeży pasztecik"

Dużo retoryki i obietnic, mało szczegółów i konkretów - tak eksperci oceniają ustalenia szczytu G7 ws. klimatu. Zdaniem części zabrakło jasnych deklaracji m.in. w kwestii wsparcia finansowego dla krajów rozwijających się czy konkretnej daty odejścia od węgla. Teraz przywódcy i dyplomaci muszą postarać się o wiele bardziej, by trudne negocjacje na dorocznym szczycie klimatycznym COP odniosły sukces.
Zobacz wideo Wcześniejsze zamknięcie kopalni w Turowie? Komentuje wiceminister klimatu

Klimat był na agendzie tegorocznego szczytu G7 - a także na ustach komentatorów polityczny, ekspertów oraz aktywistów, którzy przyjechali do Kornwalii. Oczekiwania wobec przywódców Wielkiej Brytanii, USA, Kanady, Japonii, Niemiec, Francji i Włoch plus UE były wysokie. I według ekspertów - nie sprostali im. Teraz potrzebna jest wytężona dyplomatyczna praca, by szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow jesienią tego - z udziałem niemal wszystkich państw świata - roku nie okazał się porażką. 

- Wyniki szczytu w Kornwalii pokazują, że liderzy G7 nie są w stanie sprostać kryzysom, przed którymi stoi świat: historycznej pandemii, która do tej pory pochłonęła cztery miliony istnień ludzkich i zagraża kolejnym miliardom, zwłaszcza w dużej mierze nieszczepionym populacjom na globalnym południu, oraz coraz bardziej niszczycielskim skutkom zmian klimatu związanym uzależnieniem od paliw kopalnych, w tym ropy naftowej i gazu - powiedział Tasneem Essop, dyrektor wykonawczy Climate Action Network. Określił działania przywódców jako "krótkowzroczne i samolubne". Według Rachel Kyte, dziekan Tufts Fletcher School i byłej specjalnej wysłanniczki ONZ ds. Klimatu, "przywódcy G7 zaserwowali nam nieświeży pasztecik".

- Na zewnątrz wszystko wygląda dobrze, ale w środku jest bardzo mało szczegółów. A szczegóły mają znaczenie, zwłaszcza w warunkach niskiego poziomu zaufania - oceniła. Jej zdaniem kraje G7 muszą wykorzystać wszelkie okazje, by zbudować zaufanie i zapewnić sukces negocjacji na szczycie COP26 - To wielki rok dla dyplomacji klimatycznej. Członkowie G7 będą musieli w pełni wykorzystać wszystkie fora przed Glasgow: finansowe spotkanie G20 w lipcu, Zgromadzenie Ogólne ONZ we wrześniu, bioróżnorodnościowy COP15 w Kunming, doroczne spotkania MFW/Banku Światowego i G20 - dodała. 

Max Lawson z organizacji Oxfam skrytykował ustalenia szczytu w ostrych słowach, stwierdzając, że okrył się on "niesławą", a przywódcy "ponieśli kompletną porażkę" w odpowiedzi na obecne wyzwania. "Nigdy w historii G7 nie było większej przepaści między ich działaniami a potrzebami świata" - czytamy w oświadczeniu. 

Słabe zobowiązania G7

Przywódcy G7 podkreślili zobowiązanie do zatrzymania ocieplenia klimatu na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza, a więc wypełnienia celu Porozumienia paryskiego. By to osiągnąć, mają obniżyć emisje gazów cieplarnianych do poziomu zero netto do 2050 roku, a wcześniej obniżyć je o 50 proc. do 2030 roku. 

To jednak tylko powtórzenie istniejących zobowiązań, po pierwsze jako strony Porozumienia paryskiego, a po drugie - krajowych planów. Nowych, twardych zobowiązań zabrakło. Co prawda przywódcy obiecali, że od tego roku przestaną finansować nowe inwestycje w węgiel (jednak nie te już trwające), jednak nie zdobyli się nawet na podanie daty całkowitego odejścia od węgla. W końcowym komunikacie napisano jedynie, że planują osiągnąć "przeważająco zdekarbonizowane systemy energetyczne" w latach 30-tych i stworzą plany przyspieszenia tego kierunku działań. 

Jak podkreślali eksperci, kluczową kwestią było wsparcie finansowe dla państw rozwijających w walce ze zmianami klimatu. Kraje rozwinięte wcześniej zobowiązały się, że do 2020 roku osiągną pułap 100 mld dolarów finansowania krajów rozwijających się w zakresie walki i adaptacji do zmian klimatu. Jak na razie tego celu nie osiągnięto. Na szczycie G7 padło w tym zakresie niewiele konkretów, zaś we wspólnym oświadczeniu mowa jest o zmobilizowaniu kwoty 100 mld dolarów rocznie począwszy od... 2025 roku. Niewywiązanie się z wcześniejszych zobowiązań i przesuwanie ich uderza w wiarygodność największych gospodarek i może być poważną przeszkodzą na jesiennym szczycie klimatycznym COP26, gdzie kwestie finansowe będą jednym z najtrudniejszych tematów negocjacji. 

Według Essopa "obiecane dekadę temu 100 mld dolarów to minimum tego, co jest potrzebne do zbudowania zaufania przed COP26 i wypełnienia wcześniejszych zobowiązań". - Bogate kraje muszą wyjść poza powtarzanie istniejących zobowiązań i wyłożyć na stół nowe i dodatkowe środki finansowe. Pamiętajmy, że 100 mld dolarów nie jest jednorazową płatnością. Jest to stałe roczne zobowiązanie, które uzgodniono w porozumieniu paryskim - podkreślił.

Przywódcy mówili o nowym wielkim planie inwestycji i działań w obszarze klimatu, "nowym planie Marshalla". Jednak przedstawiono jedynie ogólną koncepcję bez szczegółów. Cytowana przez BBC Laurence Tubiana (jedna z kluczowych negocjatorek Porozumienia paryskiego) kwitowała to mówiąc, że w obliczu narastających planetarnych kryzysów przywódcy najbogatszych demokracji świata "przedstawili plan stworzenia planu". 

Co z zaszczepieniem świata?

Jako powiązany z klimatem temat traktowano także szczepienia przeciwko COVID-19 - chodzi zarówno o test globalnej solidarności, jak i kwestie praktyczne, jak możliwość udziału wszystkich delegacji w szczycie COP26. Przywódcy G7 zapowiedzieli, że przekażą biedniejszym krajom co najmniej miliard dawek szczepionek przeciwko COVID-19. To jednak jest ocenianie jako daleko niewystarczające - do zaszczepienia świata potrzeba nawet kilkanaście miliardów dawek, a jeśli nie zrobimy tego dość szybko, coraz groźniejsze będą nowe warianty wirusa.  

- Najbogatszym narodom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie zniesienia patentów na szczepionki oraz dzielenia się zasobami i technologią w celu zwiększenia produkcji na całym świecie. Przekazywanie dawek szczepionek, niezależnie od szlachetnych intencji, jakie za tym stoją, nie stanowi sprawiedliwej i szybkiej drogi do zakończenia pandemii - ocenił Essop. Także Oxfam podkreśla, że realnym działaniem było zawieszenie patentów a szczepionki, a udostępnianie gotowych dawek w zadeklarowanej liczbie to "kropla w morzu".

Więcej o: