[Relacja z Glasgow] "Decyzje podejmowane teraz zaważą na losie nas, na losie Ziemi"

- Chciałabym, żeby politycy traktowali to na serio, a nie żeby było to wzajemne spotkanie, wypicie kawy, przylecenie tutaj odrzutowcem. Oni mają w rękach losy przyszłych pokoleń. I nas - powiedziała w specjalnym programie Gazeta.pl aktywistka Małgorzata Lach, która jest obecnie na szczycie COP26. Pojechała na szczyt do Glasgow w ramach alternatywnej polskiej delegacji.

Wtorek to trzeci dzień szczytu klimatycznego COP26. W poniedziałek oczy świata były skierowane na dziesiątki głów państw i szefów rządów, którzy przemawiali na tzw. szczycie przywódców. Czy ich słowa i deklaracje są wystarczające? Prosto z Glasgow o pierwszych dniach szczytu mówiła nam Małgorzata Lach, aktywistka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i członkini alternatywnej delegacji na COP26.

Jak wyjaśniła, delegacja aktywistek i aktywistów - alternatywna wobec delegacji rządowej - jest "głosem polskiego społeczeństwa i przyszłych pokoleń" na COP26. 

- Wystąpienia polityków na szczycie to w dużej mierze frazesy powtarzane od dawna - oceniła aktywistka. - Co było bardzo zauważalne, wypowiedzi liderów i liderek krajów, których już dotknął kryzys klimatyczny, czyli m.in. z Afryki i Azji, był całkowicie inne od wypowiedzi przywódców i przywódczyń państw europejskich. Widząc to, jak skutki zmian klimatu dotykają ich państw, mają większą wrażliwość i dużą stanowczość co do tego, że musimy zatrzymać się na poziomie 1,5 stopnia ocieplenia. Bo wyższa temperatura dla ich ludów będzie oznaczała zagładę - podkreśliła. 

Lach stwierdziła, że wystąpienie Mateusza Morawieckiego było "bez przekonania", zabrakło konkretów czy słów o odejściu od węgla. - Tak naprawdę premier mógłby nie być na tym szczycie. Wszyscy spodziewaliśmy się, co powie. Kolejny raz były to puste słowa - dodała.

Aktywiści i aktywistki biorą udział w protestach w Glasgow, sprzeciwiając się m.in. temu, że - jak mówią - liderzy "patrzą na zyski, a nie na ludzi". Największa demonstracja zaplanowana jest na piątek 5.11. - Bardzo bym chciała - ale nie wiem, czy to oczekiwanie się spełni - żeby ten COP coś znaczył, a nie żeby był kolejnym szczytem po nic - dodała Lach i podkreśliła:

- Te decyzje, które podejmowane są teraz, zaważą na losie nas, na losie przyszłych pokoleń i na losie Ziemi. Chciałabym żeby politycy traktowali to na serio, a nie żeby było to wzajemne spotkanie, wypicie kawy, przylecenie tutaj odrzutowcem. Oni mają w rękach losy przyszłych pokoleń. I nas. 
Więcej o: