Czy w parku narodowym można budować osiedle i wycinać w tym celu drzewa? Na Gazeta.pl opisywaliśmy dwa tygodnie temu spór w podwarszawskim Lipkowie. Działka, na której deweloper Lipków Bud powiązany z dużym deweloperem Profbud chce stawiać wille i bliźniaki, leży w granicach Kampinoskiego Parku Narodowego. Ale nie należy już do jego majątku, bo została wymieniona sześć lat temu za większą działkę w sercu puszczy.
Dlaczego park narodowy sąsiadujący ze stolicą handluje działkami? W poniższej rozmowie dyrektor KPN Mirosław Markowski opowiada o skomplikowanej sytuacji prawnej, w której od dekad tkwi park — kiedyś w jego granicach istniało 70 wsi, a wiele terenów włączonych do parku posiada plany zagospodarowania. - Żeby wykupić wszystkie działki z rąk prywatnych, potrzebujemy 200 mln zł — mówi Gazeta.pl Markowski.
W wykupach pomagają parkowi wymiany. W zamian za niewielkie, ale atrakcyjne położone na skraju parku działki, KPN dostaje duże i cenne przyrodniczo ziemie leżące w jego sercu. To z kolei spotyka się ze sprzeciwem mieszkańców — tak jest w Lipkowie, gdzie mieszkańcy protestują przeciwko powstaniu nowego osiedla na terenach, które wciąż należą do parku narodowego. Jak mówi Gazeta.pl dyrektor Markowski, park nie musiałby się pozbywać tych gruntów, gdyby miał 200 mln zł — nawet nie na raz, tylko w ciągu 10-20 lat. Taka kwota pozwoliłyby wykupić ziemie prywatne leżące w granicach parku.
200 mln zł to dużo czy mało? Zyski Lasów Państwowych za 2020 r. mogą wynieść ok. 1 miliarda złotych. Jak informuje serwis firmylesne.pl na premie dla 26 tys. pracowników Lasy Państwowe w ciągu trzech ostatnich miesięcy wydały ok. 145 mln zł.
200 mln zł to wartość jednego dużego bloku na 400 mieszkań w Warszawie. 5,4 mld zł ma kosztować zapora na Wiśle w Siarzewie, która według ekspertyz naukowców doprowadzi do zniszczenia wielu obszarów chronionych. 2 mld zł kosztował przekop Mierzei Wiślanej. 1,3 mln zł kosztowała budowa bloku C elektrowni w Ostrołęce, który nigdy nie został uruchomiony.
200 mln zł, które zapewniłyby spokój w drugim największym parku narodowym w Polsce — nie ma.
***
Mirosław Markowski, dyrektor Kampinoskiego Parku Narodowego: Chciałbym doprecyzować, że ta działka leży poza głównym kompleksem parku.
Jest wymieniona w rozporządzeniu o Kampinoskim Parku Narodowym z 1997 roku, ale już nie należy do naszego majątku, bo od sześciu lat jest w rękach prywatnych. Takich działek mamy więcej.
W parku mamy trzy kategorie ochrony: ścisłą, czynną i krajobrazową, co powoduje, że poszczególne zasoby parku są różnie chronione. Działka 139/1 w Lipkowie jest położona na obszarze ochrony krajobrazowej, w związku z czym nie wszystkie ograniczenia obowiązujące w parku mają tu zastosowanie.
Można taką działkę wykorzystać zgodnie z jej przeznaczeniem określonym np. w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.
Park posiada główny kompleks, który jest jego najcenniejszym obszarem, a także inne nieruchomości, którymi zarządza, położone poza nim. Działka 139/1 w Lipkowie to działka budowlana i wszyscy o tym wiedzą od 30 lat, bo od takiego czasu ma takie przeznaczenie w planach zagospodarowania przestrzennego gminy Stare Babice. Zarówno edycja planu z 1992 roku jak i kolejne były przedstawiane do konsultacji społecznych. Nikt nie protestował przeciwko takiemu zagospodarowaniu.
Jeszcze nie, ale jeśli zapytają, to zaopiniujemy wniosek, oczywiście po szczegółowej analizie jego zakresu.
Na terenie działki położonej w strefie ochrony krajobrazowej, jednak niebędącej we władaniu Kampinoskiego Parku Narodowego. Działka ta nie przedstawia szczególnych walorów przyrodniczych, zgodnie z ewidencją gruntów są to tereny rolne. Być może w ostatnich latach trochę „zdziczała", ale warto też zwrócić uwagę, że działki leżące wokół są już zabudowane. Z jednej strony stoi osiedle. Z drugiej — budynki parafii.
Zanim pan powie, że chcemy okroić park narodowy, proszę mi pozwolić wytłumaczyć skomplikowaną sytuację, w której park się znajduje. Zacząłbym od tego, że zajmuje on powierzchnię 38,5 tys hektarów, jest drugim największym parkiem narodowym w kraju. I jednocześnie najtrudniejszym do zarządzania.
Po pierwsze — graniczymy bezpośrednio ze stolicą. Nie ma drugiego takiego parku narodowego w całej Europie. Spotykają się tu dwa żywioły — aspiracje i rozwój Warszawy oraz najwyższa forma ochrony przyrody. Po drugie, gdy park powstawał w 1959 r., w jego granicach leżało 70 wsi. To sytuacja bez precedensu — kilkanaście tysięcy hektarów należało do prywatnych właścicieli, a jednocześnie znajdowało się w granicach parku narodowego. Żeby skutecznie chronić przyrodę, my tę ziemię od nich musimy wykupić, co systematycznie robimy od 1975 r. Wtedy w granicach parku mieszkało 16,5 tys. osób. Dziś — 2,5 tys.
Co roku wykupujemy po 80-150 hektarów i jeszcze trochę to potrwa.
Terenów najbardziej cennych — ok. 2400 hektarów.
11250 hektarów. To więcej niż całkowita powierzchnia Białowieskiego Parku Narodowego. Oczywiście — w Białowieskim Parku Narodowym mają swoje problemy, niektóre bardzo poważne, ale zadam panu pytanie, żeby dobrze zobrazować, z czym my się tu mierzymy. Czy wie pan, ile zajmują grunty prywatne w Białowieskim Parku Narodowym? 0,3 hektara. Proszę to sobie porównać. Każda własność prywatna w granicach parku to problem. Zarządzanie nie swoim jest kłopotliwe.
Dlatego wykupujemy z rąk prywatnych nieruchomości, które leżą w parku. Stopień zaawansowania wynosi dziś 82 procent. Jeszcze trochę pracy przed nami.
Wykupy i wymiany gruntów w Kampinoskim Parku Narodowym Kampinoski Park Narodowy/Gazeta.pl
Myślę, że ok. 200 mln zł w ciągu 10-20 lat.
Bo każdy wykup zajmuje dużo czasu i trzeba wszystkiego przypilnować. To skomplikowany i delikatny proces, w którym przyświeca nam podstawowa zasada – dobrowolność sprzedaży. Niektórzy właściciele przekonują się do sprzedaży kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Nic na siłę. Jest to proces powolny, ale systematyczny.
Nie mamy. I tutaj możemy wrócić do początku naszej rozmowy, czyli historii działki 139/1 w Lipkowie, którą park miał w swoim majątku. Takich działek jest więcej, nazywamy je enklawami. Niektóre leżą na skraju parku, inne w ogóle nie są z nim połączone. Od ponad 30 lat służą nam przede wszystkim do wymian.
Przypuśćmy — wewnątrz parku leży obszar szczególnie cenny przyrodniczo o powierzchni 50 hektarów, który ma prywatnego właściciela. I ten ktoś chce się go pozbyć. Cena za m2 wynosi średnio 10-11 zł. To znaczy, że potrzebujemy 5 mln, żeby wykupić taką działkę. Nie mamy takich pieniędzy, ale mamy działki budowlane wchodzące w skład majątku parku. Proponujemy więc wymianę: oddaj nam te 50 hektarów, a my damy ci działkę spoza głównego kompleksu parku, która posiada plan zagospodarowania.
Zgadza się, jednak jak już wcześniej mówiłem, w obszarze parku funkcjonują strefy ochrony ścisłej, czynnej i krajobrazowej. To sprawia, że ograniczenia nieco się różnią. Najmniejsze ograniczenia obowiązują w obszarze ochrony krajobrazowej, w której znajduje się działka 139/1 w Lipkowie. Działki te mogą być wykorzystywane w sposób zgodny z ich przeznaczeniem.
Tak jak panu tłumaczyłem: należą do majątku parku, ale nie są tak cenne przyrodniczo jak główny kompleks parku, leżą na jego obrzeżach, czasami są wręcz oddzielone od niego oddzielone. Gdyby nie były objęte granicami parku narodowego, najpewniej byśmy je utracili, tak zresztą stało się z niektórymi działkami na początku lat 90, które zostały skomunalizowane. Odebrano nam je, a dziś stoją na nich osiedla.
Dzięki temu, że te enklawy należą do majątku parku, możemy się zamieniać na tereny przyrodniczo cenniejsze, na których szczególnie nam zależy. W ten sposób budujemy bezpieczeństwo i potęgę parku. To projekt w skali światowej, nie znam podobnego.
Niektóre działki, znajdujące się w granicach parku, posiadały miejscowe plany zagospodarowania. I myśmy te działki przyjęli takimi, jakimi były. Wpisanie ich do rozporządzenia w sprawie Kampinoskiego Parku Narodowego nie zmieniło automatycznie przeznaczenia gruntu. I musimy to przeznaczenie szanować.
W związku z utworzeniem parku narodowego nie wygasły automatycznie przepisy prawa miejscowego, w tym miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. W parku narodowym, który jest położony w sąsiedztwie stolicy konieczne, jest godzenie zarówno potrzeb ochrony przyrody, jak i potrzeb społeczeństwa, co jest naprawdę trudne. Poza tym zmiana zapisów miejscowych planów może nieść również za sobą pewne roszczenia.
Zapewne gminy, bo to one tworzą plany zagospodarowania. Więc - albo ktoś zapłaci odszkodowanie, albo trzeba dopuścić do realizacji tego, co zostało zapisane w planach zagospodarowania.
Bronią, ale ta ochrona nie wszędzie jest taka sama, z uwagi na konieczność dopuszczenia warunków rozwoju społeczeństwa. Temu służą obszary ochrony krajobrazowej, w których znajdują się nieruchomości innych własności niż własność Skarbu Państwa, zagospodarowywane zgodnie z ich przeznaczeniem. A tym przeznaczeniem, zgodnie z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, jest niekiedy dopuszczenie zabudowy. Konieczne jest wyważenie obu tych wartości, czyli ochrony przyrody i możliwości rozwoju społeczeństwa. Na pewno nie dążymy do zniszczenia parku, wręcz przeciwnie, chcemy go jeszcze lepiej chronić, tworząc ku temu warunki. Służą temu m.in. wykupy nieruchomości i przeznaczanie ich na rzecz ochrony przyrody.
Łoś uwięziony na działce 139/1 w Lipkowie fot. mieszkańcy Lipkowa
Mamy. Problem polega na tym, że na ofertę kupna trzeba reagować natychmiast. Kiedy ktoś chce sprzedać działkę, mam miesiąc na sporządzenie notarialnego oświadczenia, w którym zobowiązuję się do kupna działki. Jeśli nie zdążę, to właściciel może odsprzedać ją komuś innemu.
A przecież mamy ustalenia z ludźmi, którzy czekają na wykup swoich gruntów od lat. I co ja mam tym ludziom powiedzieć? Że łamię obietnicę, bo pilnie muszę wykupić inną działkę? Nie mówiąc już o tym, że musiałbym nagle, w krótkim czasie znaleźć ogromne pieniądze.
W 2016 r. deweloper z Warszawy chciał kupić ok. 60 hektarów gruntów leżących wewnątrz parku podzielonych na hektarowe działki rolne. Istnieje zapis w planie miejscowym, mówiący, że w szczególnych przypadkach na hektarowych działkach można tworzyć zabudowę rolną. Czyli np. postawić siedlisko. Siedlisko wewnątrz parku narodowego. Nowe budynki. Rozumie pan. Czy by się udało? Nie wiem, może nie, ale nie chcieliśmy ryzykować. Pomógł nam Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Lasy Państwowe. Przekazano nam ponad 3 mln zł i odkupiliśmy te działki. Ale to była sytuacja nagła, nie zawsze znajdzie się pomoc. Dlatego tak ważne są te enklawy, które możemy wymieniać za duże tereny wewnątrz parku.
I to jest właśnie historia działki 139/1 w Lipkowie.
Tamte tereny zostały włączone do parku w 1997 r i posiadały plany zagospodarowania przestrzennego, które mówiły, że można przeznaczyć je na cele sportowe. Jedna firma zgłosiła się do nas nawet w tej sprawie.
Tak, choć tłumaczyliśmy, że będzie to trudne, bo trzeba by wykonać meliorację, ingerować w teren. A oni chcieli wybudować infrastrukturę, budynki, zainstalować sprzęt, ściągnąć tam ludzi. Włos się nam zjeżył na głowie, kiedy o tym usłyszeliśmy. Nie mogliśmy do tego dopuścić. Powiedzieli, że jeśli nie zgadzamy, to możemy od nich te ziemie odkupić. Ale park nie miał takich pieniędzy. Zaproponowaliśmy więc wymianę na grunty budowlane w Lipkowie. Na początku nie chcieli, ale po kilku latach, widząc nasz ostry opór, wymienili się.
Zgadza się. Zaakceptowało ją Ministerstwo Środowiska. Rzeczoznawczy oszacowali cenę gruntu...
Zapłaciliśmy 18 zł za m2. Normalnie kupujemy za 10-11 zł.
Powiedziałem już panu — ten obszar miał inne przeznaczenie — tereny sportowe, co ma wpływ na wycenę nieruchomości.
Takie przeznaczenie zostało zapisane w planie zagospodarowania zanim te tereny zostały włączone do Kampinoskiego Parku Narodowego, a jak już tłumaczyłem, włączenie do parku narodowego nie kasuje ustaleń tych planów. Poza tym zgodnie z ustawą o ochronie przyrody na gruntach obcej własności ustanawia się ochronę krajobrazową i mogą one być wykorzystywane zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Dlaczego miało tam powstać pole golfowe? Naprawdę nie wiem, mogę tylko zgadywać, że skoro były to tereny łąkowe, zalewowe, o dużej powierzchni, właściciele szukali dla nich przeznaczenia.
Przy okazji wymiany odbyły się wszystkie potrzebne kontrole, akceptował ją ówczesny Minister Środowiska.
Opowiadam tę historię, żeby wytłumaczyć, iż działki budowlane, którymi dysponujemy, budują bezpieczeństwo naszego parku. Tamta zamiana przybliżyła nas do ochrony 55 hektarów łąk i bagien, na które przylatują cenne gatunki ptaków, m.in. kulik wielki, czajki, krwawodzioby czy bataliony, ptaki wędrowne z rodziny bekasowatych. Nigdzie indziej w parku nie występują w takiej liczbie. Jest to również ostoja łosia tuż przy głównym cieku parku - Łasicy. I dzięki tamtej wymianie nie musimy się już zastanawiać, czy budowa pól golfowych byłaby możliwa, czy udałoby się nam się przed nią obronić.
Ok. 32 hektarów działek spoza głównego kompleksu parku w ciągu najbliższych 10-20 lat. Dzięki nim powinno udać nam się mocno wspomóc proces wykupu prywatnych ziem leżących wewnątrz parku. Nie jest jednak przesądzone, że się ich pozbędziemy, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Proszę mi wierzyć - z głównego kompleksu Kampinoskiego Parku Narodowego nie ubędzie ani ar. A być może park się powiększy, bo rozmawiamy z wójtem gminy Brochów na temat włączenia do parku cennych przyrodniczo terenów z jego gminy. W sumie to ponad 100 hektarów.
Gdyby pieniędzy było pod dostatkiem, nie musielibyśmy tego robić. Ale takie pozyskiwanie gruntów, również poprzez zamiany, to jest właśnie ochrona przyrody. Wszak na gruntach, które pozyskamy możemy prowadzić konkretne zadania ochronne zgodne z wytycznymi naukowców. Naszą misją jest budowanie siły przyrody Kampinoskiego Parku Narodowego. Nie osiągniemy tego bez wykupienia wszystkich ziem z rąk prywatnych.