Władze Peru ogłosiły zagrożenie dla środowiska naturalnego w rejonie, w którym doszło do wycieku ropy naftowej do oceanu.
Katastrofa ekologiczna miała miejsce we wtorek, w okolicach rafinerii La Pampilla na przedmieściach stolicy kraju, Limy. Ropa naftowa wyciekła z tankowca należącego do hiszpańskiego koncernu paliwowego Repsol.
Według firmy, przyczyną katastrofy było uderzenie fali morskiej, która powstała po erupcji wulkany na wyspie Tonga. Premier Peru, Mirtha Vásquez, powiedziała w środę dziennikarzom, że La Pampilla "najwyraźniej" nie miała planu awaryjnego na wypadek wycieku ropy.
Rządowy dekret obowiązujący przez 90 dni wskazał na konieczność uporządkowania 21 plaż dotkniętych przez kataklizm. Odnaleziono na nich martwe ptactwo, nieżywe foki oraz śnięte ryby. Skażone zostały też znaczne obszary terenu przybrzeżnego.
Rzeczniczka Repsolu stwierdziła, że firma nie może uznać swojej odpowiedzialności za ten wypadek.