W Europie od lat spadają emisje gazów cieplarnianych z produkcji energii. Tego samego nie można jednak powiedzieć o transporcie. Częścią rozwiązania mają być samochody elektryczne zastępujące te z silnikami spalinowymi. Ale żeby stały się powszechne, ich ceny muszą być atrakcyjne dla konsumentów. Problem w tym, że w obecnej sytuacji spadki cen są zagrożone.
Jak opisuje serwis cnbc.com, w ciągu najbliższych czterech lat koszt produkcji samochodów elektrycznych może nie tylko nie spadać, ale nawet wzrosnąć. Winne są ceny baterii.
Cytowany przez serwis Sam Jaffe z organizacji E Source przewiduje, że czeka nas "tsunami popytu" na pojazdy elektryczne. I przemysł produkcji baterii "nie jest na to gotowy". Bateria to kluczowy element elektryków - to rozwój tej technologii, poprawa wydajności i spadek kosztów pozwoliły na stopniową popularyzację aut na prąd.
Od 2015 roku koszty produkcji baterii spadły o ok. 70 proc. Jeszcze w 2015 roku cena wynosiła 381 dolarów/kWh. Teraz to 128 dolarów i w przyszłym roku cena może spaść do 110 dolarów. Niektóre prognozy pokazywały, że do 2030 roku spadnie ona dalej, do mniej niż 60 dolarów.
Ale według analizy E Source w kolejnych latach cena może rosnąć i wrócić na poziom 138 dolarów. To oznaczałoby wzrost o ponad 1/5. Spadek poniżej pułapu 100 dolarów przyjdzie, ale z opóźnieniem - dopiero w kolejnej dekadzie.
Kluczowym wyzwaniem jest to, że popyt na surowce potrzebne do produkcji baterii przerasta podaż. Jaffe stwierdził, że już można mówić o braku litu, a sytuacja jeszcze się pogorszy.
Lit jest niezbędny do wytwarzania akumulatorów litowo-jonowych. Znacznie ponad 60 proc. światowych zasobów litu znajduje się w trzech krajach Ameryki Południowej, które "El Pais" nazywa "trójkątem litowym" - Argentynie, Boliwii i Chile. Jak pisaliśmy w cyklu Piątki dla klimatu, wielu widzi to jako wielką gospodarczą szansę dla tych państw, a lit bywa nazywany "białym złotem" - lub "białą ropą". Są też bardzo poważne obawy o możliwe zniszczenie środowiska.
Ceny litu, a także kobaltu wzrosły ponad dwukrotnie w 2021 roku. Droższe są także inne materiały wykorzystywane do produkcji samochodów i nie tylko, jak miedź czy aluminium.
E Source przewiduje, że droższe baterie sprawią, że cena samochodów elektrycznych w 2026 roku będzie wyższa o 1500-3000 dolarów od przewidywanej. To przełoży się też na mniejszą niż prognozowana wcześniej sprzedaż.
Eksperci zwracają uwagę, że samochody elektryczne nie mogą być traktowane jako jedyne rozwiązanie problemu emisji CO2 w transporcie. Konieczna jest zmiana modelu transportu, ze znacznie większym udziałem komunikacji zbiorowej oraz poruszania się pieszo i rowerem. Poza tym rozwiązaniem może być również lepsze projektowanie miast, tak, by potrzebne usługi znajdowały się zawsze w pobliżu. Także wirtualne spotkania i załatwianie spraw przez internet może pozwolić zmniejszyć konieczność przejazdów, a więc i zużycie paliw.