Samochody elektryczne alternatywą dla spalinowych? Jest jeden problem - ceny baterii

Spadające ceny energii odnawialnej i innych technologii napędzają odchodzenie od paliw kopalnych. Jednak teraz ten rozwój może trafić na barierę: braki i rosnące ceny surowców, takich jak lit do baterii. Dlatego ograniczając emisje gazów cieplarnianych, trzeba stawiać na alternatywy: transport publiczny i rowery.
Zobacz wideo Ekspert: Bilet miesięczny w większości dużych miast kosztuje góra 150 zł. To mniej niż jedno tankowanie samochodu

W Europie od lat spadają emisje gazów cieplarnianych z produkcji energii. Tego samego nie można jednak powiedzieć o transporcie. Częścią rozwiązania mają być samochody elektryczne zastępujące te z silnikami spalinowymi. Ale żeby stały się powszechne, ich ceny muszą być atrakcyjne dla konsumentów. Problem w tym, że w obecnej sytuacji spadki cen są zagrożone.

Ceny baterii do elektryków mogą wzrosnąć o 1/5. Brak surowców zagraża e-mobilności

Jak opisuje serwis cnbc.com, w ciągu najbliższych czterech lat koszt produkcji samochodów elektrycznych może nie tylko nie spadać, ale nawet wzrosnąć. Winne są ceny baterii. 

Cytowany przez serwis Sam Jaffe z organizacji E Source przewiduje, że czeka nas "tsunami popytu" na pojazdy elektryczne. I przemysł produkcji baterii "nie jest na to gotowy". Bateria to kluczowy element elektryków - to rozwój tej technologii, poprawa wydajności i spadek kosztów pozwoliły na stopniową popularyzację aut na prąd. 

Od 2015 roku koszty produkcji baterii spadły o ok. 70 proc. Jeszcze w 2015 roku cena wynosiła 381 dolarów/kWh. Teraz to 128 dolarów i w przyszłym roku cena może spaść do 110 dolarów. Niektóre prognozy pokazywały, że do 2030 roku spadnie ona dalej, do mniej niż 60 dolarów. 

Ale według analizy E Source w kolejnych latach cena może rosnąć i wrócić na poziom 138 dolarów. To oznaczałoby wzrost o ponad 1/5. Spadek poniżej pułapu 100 dolarów przyjdzie, ale z opóźnieniem - dopiero w kolejnej dekadzie. 

Białe złoto z Ameryki Południowej. Lit

Kluczowym wyzwaniem jest to, że popyt na surowce potrzebne do produkcji baterii przerasta podaż. Jaffe stwierdził, że już można mówić o braku litu, a sytuacja jeszcze się pogorszy.

Lit jest niezbędny do wytwarzania akumulatorów litowo-jonowych. Znacznie ponad 60 proc. światowych zasobów litu znajduje się w trzech krajach Ameryki Południowej, które "El Pais" nazywa "trójkątem litowym" - Argentynie, Boliwii i Chile. Jak pisaliśmy w cyklu Piątki dla klimatu, wielu widzi to jako wielką gospodarczą szansę dla tych państw, a lit bywa nazywany "białym złotem" - lub "białą ropą". Są też bardzo poważne obawy o możliwe zniszczenie środowiska. 

Cerro Rico w Boliwii, gdzie wydobywa się wiele cennych metali Cyfryzacja sprawia, że łatwiej odejść od paliw kopalnych

Ceny litu, a także kobaltu wzrosły ponad dwukrotnie w 2021 roku. Droższe są także inne materiały wykorzystywane do produkcji samochodów i nie tylko, jak miedź czy aluminium. 

E Source przewiduje, że droższe baterie sprawią, że cena samochodów elektrycznych w 2026 roku będzie wyższa o 1500-3000 dolarów od przewidywanej. To przełoży się też na mniejszą niż prognozowana wcześniej sprzedaż. 

Eksperci zwracają uwagę, że samochody elektryczne nie mogą być traktowane jako jedyne rozwiązanie problemu emisji CO2 w transporcie. Konieczna jest zmiana modelu transportu, ze znacznie większym udziałem komunikacji zbiorowej oraz poruszania się pieszo i rowerem. Poza tym rozwiązaniem może być również lepsze projektowanie miast, tak, by potrzebne usługi znajdowały się zawsze w pobliżu. Także wirtualne spotkania i załatwianie spraw przez internet może pozwolić zmniejszyć konieczność przejazdów, a więc i zużycie paliw.

Zamiana samochodu na aktywne poruszanie się - rower i chodzenie pieszo - to jeden z najlepszych sposobów na ograniczenie swoich emisji gazów cieplarnianych "Wszystkie ręce na pokład". Naukowcy pokazują, co każdy może zrobić

Więcej o: