Mija miesiąc od początku katastrofy ekologicznej na Odrze. Władze wciąż nie wyjaśniły, jak doszło do silnego zasolenia rzeki, co pozwoliło na rozwój złotych alg - prawdopodobnie odpowiedzialnych za śmierć ryb. W ramach rozwiązań systemowych rząd zapowiada specustawę dla Odry. Niektóre jej założenia mogą - zdaniem ekspertów - nie tylko nie poprawić sytuacji, ale wręcz przyczynić się do zniszczenia rzeki na dziesięciolecia.
O specustawie mówił w tym tygodniu w Sejmie wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk. Ma ona dotyczyć m.in. odszkodowań związanych z katastrofą, a także rozbudowy kanalizacji i oczyszczalni ścieków. Te rozwiązania są bez wątpienia konieczne, bo do rzeki trafiają ścieki z tysięcy wlotów - zarówno tych funkcjonujących w sposób legalny, jak i całkowicie nielegalnych.
Osobnym problemem jest to, czy budowa lub modernizacja oczyszczalni rozwiąże problem. Jak mówił nam Jacek Engel z Fundacji Greenmind i Koalicji Ratujmy Rzeki, "zrzuty z oczyszczalni ścieków są powszechną praktyką". - Duże miasta pilnują się trochę bardziej, ale w mniejszych jest dramat. Wybudowano tam za unijne pieniądze oczyszczalnie ścieków, ale brakuje pieniędzy na ich utrzymanie. Żeby redukować koszty, wypuszczają co jakiś czas nieoczyszczone ścieki do rzeki. W weekendy, bo wiadomo, że w sobotę i niedzielę inspektoraty ochrony środowiska nie pracują - stwierdził.
Kolejnym elementem ustawy mają być inwestycje "związane z podnoszeniem poziomu wody na rzece Odrze". Nie od dziś rząd PiS jest zwolennikiem regulacji rzek, tworzenia progów wodnych i innych instalacji oraz wytyczania szlaków wodnych dla transportu rzecznego. I właśnie to budzi wielkie obawy naukowców. Sprzeciw wobec takiemu podejściu do Odry wyrażono w dwóch osobnych stanowiskach: Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego oraz ruchu "Nauka dla Przyrody".
W pierwszym stanowisku eksperci "stanowczo nie zgadzają się z koncepcją zaprezentowaną przez ministra Marka Gróbarczyka (...), iż konieczna jest budowa stopni wodnych, mających na celu poprawę stosunków wodnych w Odrze i że zapobiegnie to kolejnej katastrofie podobnej do obecnej".
Zdaniem ekspertów takie myślenie jest "błędne, sprzeczne z obecnym stanem wiedzy naukowej i nieuzasadnione zarówno z przyrodniczego, jak i ekonomicznego punktu widzenia".
Tworzenie progów wodnych może wręcz przyczyniać się do powtarzania katastrofy. Zmniejszają prędkość wody, co generuje częstsze zakwity, szkodliwe dla ekosystemu rzeki. Może to doprowadzić do tego, że w Odrze poza tzw. złotymi algami będą pojawiał się także zakwity sinic. To z kolei wywołałoby swego rodzaju "reakcję łańcuchową" i znacznie pogorszyło stan sanitarny rzeki:
W czasie zakwitów wód, czyli nadmiernego rozwoju glonów i sinic będzie dochodziło do okresowego przesycenia wody tlenem, następnie do intensywnego obumierania tej biomasy, a w konsekwencji do przyduch i odtleniania warstw przydennych, uwalniania do wody z osadów dennych rozpuszczonych związków biogennych (m.in fosforu) i ich dalszego wykorzystywania przez glony planktonowe i cyjanobakterie".
Eksperci ostrzegają, że "o ile aktualna katastrofa ma charakter odwracalny i rzeka będzie powoli wracała do normalnego funkcjonowania, realizacja planów regulacji rzeki, zniszczy ją na dziesięciolecia".
Badacze z inicjatywy "Nauka dla Przyrody" piszą zaś, że "jeżeli nie nastąpi szybka i zdecydowana zmiana sposobu gospodarowania rzekami w Polsce, przypadki podobne do obserwowanego obserwować będziemy coraz częściej".
Wskazują na prowadzone od lat działania osłabiające stabilność ekosystemów rzecznych oraz ich naturalną zdolność do samooczyszczania i regeneracji. Powodem jest właśnie to, czego rząd widziałby więcej na Odrze i innych rzekach: prace regulacyjne, prostowania ich biegu, budowy stopni wodnych, niszczenia starorzeczy, pogłębiania koryta.
Na to wszystko nakłada się odprowadzanie ścieków oraz wzrost temperatury w związku ze zmianami klimatu.
Co zdaniem naukowców należy robić? Przede wszystkim zostawić Odrę w spokoju. Jak piszą, trzeba ją traktować jako rzekę i ekosystem, a nie "infrastrukturę drogową".
Potwierdzają pilną potrzebę walki z nielegalnymi zrzutami ścieków, a także zaostrzenia norm tego, co można wpuszczać do rzeki. Jednak poza tym "Odra wymaga zminimalizowania aktywności ludzkiej przede wszystkim w korycie, ale i w dolinie zalewowej".
Naukowcy apelują o "zaprzestanie wszelkich prac regulacyjnych na Odrze, zarówno tych obecnie wykonywanych jak i tych planowanych" i przeznaczenie tych środków na renaturyzację. Ich zdaniem należy porzucić plany dalszej regulacji Ody, budowy stopni Lubiąż i Ścinawa oraz włączenia jej do międzynarodowych dróg wodnych.