Wiatraki w Sejmie. PiS zrobił tak "bardzo dobrą ustawę", że teraz się z niej wycofuje

Ustawa, która w praktyce niemal zablokowała możliwość budowy elektrowni wiatrowych w Polsce, była "bardzo dobra" - mówiła w Sejmie Anna Moskwa. Tak dobra, że teraz rząd, po "ewaluacji", zmienia jej zapisy tak, by odblokować budowę wiatraków. W Sejmie ruszyły prace nad projektem rządu i propozycjami opozycji.

PiS stworzyło tak świetną ustawę, że teraz trzeba ją zmieniać - tak można podsumować to, jak ministerka klimatu Anna Moskwa prezentowała rządowy projekt ustawy dot. budowy farm wiatrowych.

Sejm zaczął prace nad ustawą wiatrakową, która ma zmienić przepisy ograniczające budowę farm wiatrowych. Poza rządowym projektem ustawy pod obrady trafiło siedem projektów poselskich, zgłoszonych przez opozycję. Prace w Komisji ds. Energii zaczęły się po godzinie 19:00.

Posiedzenie zaczęło się sporu od wniosku formalnego jednego z posłów, który chciał powołania podkomisji, która miałaby wykorzystać wszystkie projekty i wypracować jedną, wspólną propozycję. - Ale spotkaliśmy się tu, żeby pracować, a nie uciekać od pracy - powiedział przewodniczący Marek Suski.

Jako pierwszy projekt prezentowano projekt rządowy. Anna Moskwa zaczęła od zapewnienia, że energia odnawialna ma się w Polsce świetnie. Powiedziała, że ustawa dot. energii wiatrowej z 2016 roku - która zablokowała możliwość budowy farm wiatrowych na 99 proc. powierzchni Polski - to "bardzo dobra ustawa". Jednak teraz m.in. to, jak wiatraki funkcjonują w systemie energetycznym i w społecznościach doprowadził rząd do "ewaluacji i refleksji", której efektem jest zmiana "bardzo dobrej" ustawy sprzed siedmiu lat.

Zobacz wideo Ustawa o elektrowniach wiatrowych w Sejmie. Co się zmieni?

Moskwa na koniec skrytykowała pozostałe projekty i powiedziała, że choć ma "szacunek" dla procesu i inicjatywy ustawodawczej posłów, to tylko projekt rządowy jest dobrze przygotowany. 

Później posłowie i senatorowie opozycji odpowiadali, że ich projekty były zgłoszone już dawno i nawet przez dwa lata PiS blokował prace nad nimi w Sejmie

Projekty dotyczące wiatraków w Sejmie

Rządowa ustawa trafiła do Sejmu 14 lipca, ale od tego czasu leżała w "zamrażarce" - projekt nie miał nadanego numeru druku, nie był skierowany do prac w komisjach. PiS był za to krytykowany przez branżę, organizacje zajmujące się klimatem i opozycję. Jednak rząd obiecywał, że blokująca rozwój energetyki wiatrowej zasada 10H zostanie zliberalizowana.

Razem z rządowym projektem do I czytania skierowano kilka innych, które także leżały w "zamrażarce". To dwa projekty senackie (w tym z czerwca 2021 roku) oraz kilka projektów poselskich z 2021 i 2022 roku (zgłoszone przez posłów Koalicję Obywatelską, PSL, Zielonych, Polskę 2050 i Lewicę).

Choć to projekt rządowy ma największe szanse na wejście w życie, można spodziewać się, że PiS będzie w jakimś stopniu współpracować z opozycją, która także chce zmiany zasady 10H (choć w projektach ma inne propozycje szczegółowych rozwiązań). To dlatego, że w samej Zjednoczonej Prawicy może zabraknąć głosów do przegłosowania ustawy. Liberalizacji zasady 10H sprzeciwiają się posłowie Solidarnej Polski i niektórzy parlamentarzyści PiS.

Decyzja po stronie samorządów

Rządowy projekt co do zasady nie znosi zasady 10H - jednak daje takie możliwości gminom.

Zgodnie z założeniami ustawy, gminy i lokalna społeczność będą decydować - poprzez Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego - czy na jej terenie powstaną farmy wiatrowe. Będą mogły zezwolić na budowanie ich w odległości mniejszej, niż wynika z zasady 10H, jednak nie mniej niż 500 metrów. 

Ponadto - zgodnie z rządową autopoprawką do projektu - lokalna społeczność ma mieć możliwość partycypowania w korzyściach z wiatraków. Mieszkańcy będą mogli być "wirtualnym prosumentem" i dzięki temu, na podstawie umów z inwestorem, czerpać korzyści z części mocy wiatraków.

Więcej o: