Podloty to młode ptaki, które wykluły się z jajek i opuściły już gniazda, ale są wciąż dokarmiane przez rodziców. Często mogą wyglądać nieporadnie, podskakując czy próbując latać na niewielkiej wysokości. Część zatroskanych przechodniów mogłaby nawet pomyśleć, że są chore, zwłaszcza jeśli są poza gniazdem. W Polsce żyje wiele gatunków ptaków, których młode opuszczają gniazdo, zanim nauczą się latać m.in. kawki, gawrony, sroki, wrony, kosy czy kwiczoły. Zazwyczaj nadal pozostają jednak pod opieką rodziców i najczęściej są przez nich karmione. Dlatego, jeśli będziemy chcieli pomóc i zabrać młodego ptaka do domu lub weterynarza, tak naprawdę mu zaszkodzimy.
"W przypadku znalezienia na ziemi podlota, który nie wygląda na chorego lub rannego, powinniśmy w pierwszej kolejności skupić się na jego obserwacji. Po dłuższej chwili powinno pojawić się któreś z rodziców, dokarmiając młode" - wyjaśnia Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Wyjątkiem są sytuacje, w których ptasie dziecko jest w niebezpiecznym miejscu lub jest atakowane przez inne zwierzęta, np. kota. Nie należy jednak zabierać go poza naturalne środowisko. Podloty mogą bowiem nie zdobyć umiejętności niezbędnych do przetrwania, albo nawet umrzeć ze stresu.
- Takie podlotki przywiezione do nas do lecznicy bardzo często ze względu na stres i problemy z przyjmowaniem pokarmu, po prostu umierają. Więc większe szanse mają w naturze, kiedy czuwają nad nimi rodzice - mówi w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" lek. wet. Dorota Węglińska z Gabinetu Weterynaryjnego "Duże i Małe" w Jeżowie Sudeckim. W jej gabinecie przeżywa jedynie około 20 procent przywiezionych do gabinetu maluchów.- Nawet jeżeli on faktycznie wypadł z gniazda, bo jest słaby, to jest to też część natury. Natura eliminuje słabe osobniki. Pozwólmy tej naturze działać tak, jak działa od tysięcy lat i nie zbierajmy tych ptaków, ponieważ ich szansa na przeżycie w niewoli jest bardzo mała - dodaje.