Wiosną 2022 r. w Puszczy Białowieskiej trwa budowa muru na granicy. Naukowcy z Białowieży chodzą po lesie z aparatami i szacują straty: setki okaleczonych drzew, plamy rozlanego cementu, puszki po smarze, plastikowe butelki, papier toaletowy i ludzkie odchody. Zniszczenia i śmieci znajdują i utrwalają na zdjęciach wokół kilku leśnych dróg.
Ten krajobraz zostawiła po sobie spółka Budimex, główny wykonawca muru w Puszczy Białowieskiej. Mur ze stalowych przęseł i drutu kolczastego stanął w czerwcu ubiegłego roku. Ciągnie się przez 187 km granicy z Białorusią (w tym przebiegającej przez Puszczę), przez obszar Natura 2000 i ścisły rezerwat przyrody. Koszt? 1,6 mld zł. 644 mln zł polskie państwo zapłaciło za roboty budowlane, 589 mln zł wykonanie przęseł, a 332 mln zł – system elektronicznego monitoringu.
Puszcza Białowieska to jedyny w Europie tak duży, bo liczący ponad 140 tys. hektarów las – wyjątkowy, bo w dużej części naturalny. Leży na pograniczu polsko-białoruskim, nieco mniej niż połowa puszczy znajduje się po stronie polskiej. Tu żyje wiele chronionych gatunków, jak żubr czy ryś. Od 1979 r. na liście dziedzictwa przyrodniczego UNESCO.
(...)
- Rok po oddaniu muru potwierdza się to, o czym alarmowaliśmy jeszcze przed jego budową: mur jest barierą nie do przebycia dla zwierząt, ale nie sprawdził się w zatrzymywaniu osób uciekających przed wojną i prześladowaniami. Wystarczy drabina z marketu lub podkop - mówi Sylwia Szczutkowska, biolożka i geolożka, związana ze Stowarzyszeniem Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
W marcu 2023 r. w Białowieży jest cicho i spokojnie, knajpki działają krócej, puste są szlaki turystyczne, hotele i pensjonaty. Jeszcze kilka miesięcy temu ulice i leśne drogi ścieżki rozjeżdżały koparki, wojskowe samochody i quady strażników granicznych. W Puszczy pomimo muru nadal są migranci. Nadal śpią pod gołym niebem, chorują, umierają.
Obecni na miejscu aktywiści i lokalni mieszkańcy w rozmowach z FRONTSTORY wyliczają: tylko od marca do początku maja 2023 r. o pomoc prosiło 2 tys. osób znajdujących się już po polskiej stronie muru. Do prawie połowy aktywiści z pomocą dotarli bezpośrednio. Tylko w kwietniu polskie służby wypchnęły na białoruską stronę granicy co najmniej 350 osób.
Mur dzieli lokalnych mieszkańców. Jedni opowiadają, że dzięki niemu czują się bezpieczni. Dla innych mur to hucpa, bo przed niczym nie chroni, a naruszył przyrodę.
Od lutego do listopada 2022 r. naukowcy z Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego w Białowieży monitorują to, co dzieje się w Puszczy przy budowie muru. Większość szkód, które dokumentują na zdjęciach, dotyczy Drogi Browskiej (naukowcy odwiedzają ją w sumie 26 razy). Na zdjęciach widać rozjechane, wciśnięte w koleiny ciężarówek małe gady, płazy i ptaki.
- Martwe zaskrońce, padalce, żaby i ropuchy [wszystkie są w Polsce pod ochroną – red.] znajdowane na drodze to tylko część wszystkich ofiar, ponieważ zwierzęta zabite przez samochody są szybko usuwane przez drapieżniki: lisy, kuny, wilki, jenoty. Z tego powodu ich rzeczywista liczba musiała być dużo większa niż obserwowana. To tylko przykład jak zapora i jej budowa wpływają na zwierzęta. Należałoby ten wpływ badać od samego początku realizacji inwestycji, ale trzeba do tego podejść z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym, odpowiednią metodyką. My mamy metody i narzędzia, które pozwalają to badać. Ale nikt nas o to nie poprosił – mówi dr Michał Żmihorski, biolog, profesor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. Siedzimy w jego biurze. Z okien widać senną o tej porze roku Białowieżę. Żmihorski przyjechał tu kilkanaście lat temu z Warszawy, by pracować naukowo, niedawno stanął na czele Instytutu.
Efektem tak dużej inwestycji jest też hałas i odsuwanie się zwierząt od jego źródeł. Powstaje przestrzeń, w której dzikie ssaki czują się zagrożone. Dr Michał Żmihorski:
Ciężarówki przyjeżdżały, wysiadali z nich robotnicy, przeładowywali materiały, podpinali przyczepy, zrzucali kruszywo na ziemię, robili wykopy, itd. Jeśli taka aktywność ma miejsce w lesie o takim stopniu naturalności i nasycenia gatunkami wrażliwymi jak Puszcza Białowieska, to jej negatywne oddziaływanie na przyrodę jest znaczne
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zapewnia, że dla dużych ssaków (żubrów, dzików, wilków) w całym murze pozostawiono 24 duże przejścia, w teorii umożliwiające migrację zwierząt z jednej strony granicy na drugą. Ale naukowcy twierdzą, że luki nie działają, są zamknięte. - Do tego dochodzi drut żyletkowy rozciągnięty w dolinach rzek, którymi migrują zwierzęta - mówi Sylwia Szczutkowska. - Zwoje takiego drutu porzucono w wielu miejscach Puszczy jako śmieci pobudowlane. Znane są nam przypadki śmierci zwierząt zaplątanych w drut żyletkowy. To powolna i bolesna śmierć.
Naukowcy z Białowieży mówią o możliwym wymieraniu populacji niektórych gatunków zwierząt. Na przykład rysia, z którego Polska jest bardzo dumna. - Populacja rysia w Puszczy Białowieskiej jest bardzo nieliczna po polskiej stronie i odizolowana od innych - tłumaczy prof. Bogdan Jaroszewicz z Białowieskiej Stacji Geobotanicznej. Spotykamy się w siedzibie stacji. Na stole przed nami rozłożona mapa Puszczy, na niej zaznaczone leśne drogi, które najpierw rozjeżdżało wojsko, potem budowlańcy. – Z powodu muru rysie po stronie białoruskiej nadal będą zasilane genami rysi przychodzących tam ze Wschodu. Natomiast nasze rysie w Polsce – już nie. Ta nasza populacja będzie się stopniowo osłabiać.
Dr Michał Żmihorski: - Z tego co wiemy, betonowa podmurówka muru została wpuszczona w ziemię bardzo głęboko i prawdopodobnie zatrzymuje wszystko, co większe od kuny lub lisa. Przemieszczanie się większych ssaków – wilków, dzików, saren, jeleni – zostaną przez tę barierę po prostu zatrzymane. Populacja rysia po stronie białoruskiej jest względnie stabilna. Szukając swojego miejsca, rysie przechodziły na Zachód, na polską stronę, gdzie świetnie się odnajdywały. Budując mur, odcięliśmy im tę drogę. Obawiamy się, że osobniki, które zostały u nas, nie będą w stanie stworzyć stabilnej, długotrwałej populacji. A ta z czasem osłabnie, a być może w kolejnych dekadach całkowicie zaniknie.
Całość artykułu dziennikarza portalu Frontstory.pl przeczytasz tutaj - PO KLIKNIĘCIU W LINK >>
Współpraca: Grzegorz Broniatowski