Lądownik InSight znalazł się na Marsie w listopadzie 2018 roku i od tamtego czasu zajmuje się badaniami geologii planety oraz warunków pogodowych na jej powierzchni. To właśnie sejsmograf zainstalowany przez InSight wykrył tzw. "trzęsienia marsa" i udowodnił, że jest on aktywny sejsmicznie. Do tej pory takich wstrząsów wykryto ponad 500 (w tym kilka relatywnie dużych).
Niestety InSight od kilku miesięcy zmaga się z poważnymi problemami na Marsie. Kłopotem dla NASA jest zbyt mała ilość energii, którą otrzymuje lądownik. InSight jest co prawda wyposażony w dwa duże panele fotowoltaiczne (ich średnica to 2 metry), jednak od dłuższego czasu są one pokryte grubą warstwą marsjańskiego pyłu.
Jeden z paneli słonecznych lądownika InSight fot. NASA/JPL-Caltech
Widać to zresztą bardzo wyraźnie na licznych zdjęciach, które lądownik dostarczył nam w lutym. Już wtedy cała aparatura InSight była pokryta pyłem o charakterystycznym dla Marsa rdzawym zabarwieniu. Jeszcze lepiej pokazuje to porównanie wyglądu paneli z 10. i 578. sola (marsjańskiej doby słonecznej) lądownika na Marsie, które NASA opublikowała na Twitterze:
Obecnie wydajność pokrytych pyłem paneli fotowoltaicznych szacuje się na ok. 27 proc. Aby ponownie się zwiększyła, potrzebne są silne podmuchy wiatru, które pomogą w pozbyciu się pyłu. Niestety jak na razie omijają one równinę Elysium Planitia, gdzie stacjonuje misja.
Co gorsza, od lutego w miejscu lądowania InSight trwa zima, a to wyjątkowo niesprzyjający czas dla lądownika. Przede wszystkim dlatego, że do paneli słonecznych dociera mniej światła, a temperatury są niższe. Nocami spadają do -90 stopni Celsjusza. Tymczasem elektronikę trzeba stale ogrzewać.
Lądownik InSight na Marsie fot. NASA / domena publiczna
Jak podaje Business Insider, aby zatem zaoszczędzić energię elektryczną, NASA ma stopniowo wygaszać urządzenia działające na pokładzie InSight. Lądownik wkrótce ma przejść w tryb awaryjnej hibernacji. Oznacza to, że z energii elektrycznej będą korzystały jedynie te urządzenia, które są niezbędne do przetrwania w marsjańskich warunkach.
To pozwoli na zaoszczędzenie energii w akumulatorach i utrzymanie lądownika w optymalnym stanie do wiosny. Wtedy produkcja energii się zwiększy i InSight będzie mógł wrócić do normalnego funkcjonowania. Jeśli baterie zawiodą, kosztujący ponad 900 mln dolarów lądownik może nie obudzić się nawet po podładowaniu akumulatorów na wiosnę, tak jak stało się to np. z łazikiem Opportunity.
NASA patrzy jednak w przyszłość z optymizmem. Agencja zaznacza, że ilość produkowanej energii jest niska i do lipca będzie spadać, jednak jest to zgodne z przewidywaniami i nie ma powodów do paniki. W tej chwili lądownik wciąż zajmuje się zakopywaniem w marsjańskim regolicie kabla sejsmometru i rejestrowaniem kolejnych wstrząsów.