Rój Lirydów znali już starożytni. Najwcześniejsze wzmianki na temat jego aktywności można znaleźć w chińskich zapiskach z 2000 r. p.n.e. Rój meteorów związany jest z kometą Thatchera C/1861 G1, która powraca w okolice Słońca co 415 lat. Co rok, pod koniec kwietnia, nasza planeta przecina jej orbitalną ścieżkę. Kometa ostatni raz widziana była w okolicach Ziemi w 1861 roku. Według naukowców ponownie przybędzie za ponad 200 lat, w 2276 roku.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Największa aktywność roju Lirydów przypada co roku w okresie od 16 do 25 kwietnia. Maksymalną jego fazę w tym roku datuje się na noc z 21 na 22 kwietnia z aktywnością na poziomie ZHR=18. Prędkość meteorów szacowana jest na 49 km/s. W Polsce, dzięki Pracowni Komet i Meteorów, organizacji zrzeszającej miłośników astronomii z całego kraju, udało się zorganizować dwie duże kampanie obserwacyjne tych "spadających gwiazd" - w 1996 i 2004.
Lirydy mają swój radiant - pozorne źródło, z którego zdają się wylatywać meteory - w gwiazdozbiorze Lutni, który znajduje się o tej porze roku wysoko na niebie, tuż obok rozległego Gwiazdozbioru Łabędzia. Łatwo go również zlokalizować dzięki bardzo jasnej gwieździe Wega - piąta pod względem jasności gwiazda całego nocnego nieba.
Sam rój Lirydów nie należy do szczególnie obfitych. Szacuje się, że w szczycie można zaobserwować do 20 meteorów na godzinę. W tym celu nie potrzebujemy specjalistycznego sprzętu. Warto jednak zwrócić uwagę na lokalizację. Lepsza widoczność zjawiska jest poza miastem, gdzie dociera mniej sztucznego światła, które zdecydowanie zakłóca nasze doznania optyczne. Znaczenie ma także pogoda. Zachmurzenia uniemożliwią podziwianie i dostrzeżenie ciał niebieskich. Pamiętajmy też, aby dać swoim oczom chwilę na przyzwyczajenie się do ciemności.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.