Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że testowanie jak największej liczby osób to jedna ze skuteczniejszych metod w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. W Polsce dziennie przeprowadzanych jest aktualnie około 2,5 tys. testów. Jak zapowiada minister zdrowia Łukasz Szumowski, taka liczba na tym etapie epidemii jest wystarczająca. Jednak wraz ze wzrostem zachorowań, z dnia na dzień powinno wykonywać się ich coraz więcej. Dlatego też darowizna spółki Unimot w postaci 100 tys. testów na koronawirusa, o czym informuje "Rzeczpospolita", może okazać się na wagę złota.
Unimot to prywatna spółka, która zajmuje się importem paliw ciekłych i gazowych, a także sprzedażą paliw z Chin. Jej przedstawiciele wykorzystali znajomości na tamtejszym rynku i zakupili 100 tys. od firmy Sinopharm International. Testy są w tym momencie produkowane i w ciągu 14 dni zostaną przysłane do Polski. Koszt jednego testu wynosi 3,5 dol, Unimot zwrócił się do Ministerstwa Finansów o zniesienie podatku VAT.
Rząd zwrócił o pomoc do prywatnych przedsiębiorców w celu dostarczenia sprzętu medycznego. Poza spółką Unimot na apel odpowiedziało wiele firm. Przykłady pomocy mnożą się z dnia na dzień. Zakład tapicerski w Ostródzie zdecydował się przestawić na produkcję masek ochronnych, które przekaże rządowi za darmo, a małżeństwo w Zielonej Górze wydrukowało 1200 przyłbic ochronnych, które trafiły do szpitala.
Polski zespół inżynierów z firmy Urbicum zaprojektował także respirator, który można wydrukować na drukarce 3D. Urządzenie jest w pełni funkcjonalne, a koszt jego komponentów wynosi zaledwie 200 zł. Podobne urządzenia pomagają w walce o życie potrzebujących we Włoszech.