Zamrożenie gospodarki spowodowane pandemią koronawirusa sprawia, że wiele firm musi wymyślać swoje strategie biznesowe na nowo. Jedne stają przed widmem upadłości, inne znalazły niszę na rynku. W cyklu #BiznesWalczy pokazujemy, jak polski i światowy biznes odnajduje się w nowej rzeczywistości. Jeśli chcesz się z nami skontaktować i opowiedzieć swoją historię, napisz na adres next.redakcja@agora.pl.
Gdyby nie technologia, praca milionów osób, które przez epidemię koronawiursa utknęły w domu, nie byłaby w zasadzie możliwa. Nic więc dziwnego, że praca zdalna stała się impulsem dla wielu firm, które specjalizują się w korporacyjnej komunikacji.
Niektórzy spotkali się nawet z klęską urodzaju - Microsoft Teams, aplikacja służąca do konferencji w grupach, w pierwszych dniach masowej kwarantanny miała spore problemy z działaniem. Przyrost użytkowników jest jednak imponujący - w listopadzie gigant informował, że było ich 20 mln, dziś z aplikacji firmy korzysta 44 mln osób.
Równie szybki przyrost klientów odnotowuje inny gigant korporacji komunikacyjnej - Slack. Platforma nie podaje dziennych statystyk dotyczących użytkowników. Ale chwali się wynikami dotyczącymi klientów płacących za wersję premium komunikatora. W pierwszym kwartale tego roku przybyło ich dziewięć tysięcy. W ciągu roku wartość akcji spółki wzrosła o 30 proc. W tym samym czasie wartość indeksu S&P spadła o 20 proc.
Zoom, kolejne narzędzie, które pozwala pracować online, to jednorożec. Tak nazywa się firmy, które zaczynając jako zwykłe start-upy, stały się gigantami wycenianymi na co najmniej miliard dolarów.
W ubiegłym tygodniu liczba instalacji aplikacji wzrosła o 213 proc. w porównaniu z poprzednim tygodniem. W porównaniu do początku marca wzrost wyniósł aż 728 proc - wyjaśnia Randy Nelson, analityk Sensor Tower. Wystarczy wspomnieć, że komunikator był instalowany 3,7 razy częściej niż Skype i 8,6 razy częściej niż narzędzie Google - Hangouts.
Wzrost popularności komunikatorów nie jest jedynie oczywistą konsekwencją wzrostu popytu. Firmy, które dziś tak ochoczo korzystają z nowej formy komunikacji, z pewnością będą dalej z niej korzystać nawet kiedy koronawirus przejdzie do przeszłości. Firmy, które oferują inne rozwiązania przeznaczone do pracy zdalnej dostały więc nową szansę.
Zupełnie inny rodzaj technologicznego rozwoju czeka firmy specjalizujące się w sztucznej inteligencji, nauczaniu maszynowym, komputerach kwantowych. Cyfrowe mózgi poszukują bowiem odpowiedzi na pytanie jak leczyć COVID-19 i zwalczać koronawirusa.
Badacze z amerykańskiego laboratorium Oak Ridge National Laboratory (ORNL) - jak już informowaliśmy - wykorzystują moc obliczeniową najszybszego superkomputera na świecie, by znaleźć szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Summit, bo tak nazywa się komputer wyprodukowany przez firmę IBM, w ciągu zaledwie dwóch dni zidentyfikował 77 związków chemicznych, które potencjalnie mogą skutecznie przeciwdziałać doczepianiu się "kolców" koronawirusa do ludzkich komórek.
Technologia nie zastąpi lekarza, ale pomoże mu w pracy. Są dowody na to, że szczególnie pomocna może być telemedycyna. Jeden z chińskich szpitali konsultował online pacjentów zarówno z Tybetu jak i Francji. Lekarze nie używają Slacka - mają swoje specjalistyczne platformy, takie jak Open Salud.
Doświadczenia związane z koronawirusem pozwalają też sądzić, że ludzkość powinna inwestować w automatyczne systemy komunikacji. Światowa Organizacja Zdrowia uruchomiła chatbot, za pomocą którego można znaleźć odpowiedzi na najczęściej powtarzające się pytania dotyczące koronawirusa.
Konsultant, jak widać, nie zawsze musi być człowiekiem - technologia oparta na rozpoznaniu intencji użytkownika w wielu wypadkach może okazać się wystarczająca.
Po ogłoszeniu przez Ministerstwo Zdrowia epidemii stało się jasne, że dzieci i młodzież nie mogą wrócić do szkół. Zamknięte pozostają także uczelnie wyższe. Nauczanie zdalne, decyzją Ministerstwa Edukacji, stało się obowiązkowe.
Wiele narzędzi, którymi dysponują nauczyciele i uczniowie tego nakazu nie wytrzymało - jak już informowaliśmy Uonet+ czy Librus przez wiele godzin były niedostępne lub działały "w kratkę". Nie można się temu dziwić - wzrost zainteresowania poszczególnymi usługami online wyniósł od kilkuset do kilku tysięcy procent. To dowodzi, jak wiele jeszcze inwestycji w e-nauczanie przed nami. Jak bardzo ta technologia musi się rozwijać.
Są firmy, które rozwój nowoczesnych narzędzi niezbędnych do nauki online biorą na swoje barki. Asseco Data Systems, polski gigant informatyczny, we współpracy z operatorem Chmury Krajowej bezpłatnie udostępnia platformę edukacyjną dla szkół wyższych w ramach programu "Partnerstwo dla Uczelni".
Uczelnie, które przystąpią do programu, otrzymają bezpłatny sześciomiesięczny dostęp do Platformy Edukacyjnej Asseco. To kompleksowa platforma informatyczna umożliwiająca realizację dowolnego programu nauczania w trybie zdalnym. Asseco Data Systems stworzyło ją na bazie wieloletniego doświadczenia współpracy z polskimi szkołami wyższymi.
Jednym z najbardziej spektakularnych dowodów na to, że technologia może pomóc, jest wynalazek polskich projektantów. Zaprojektowali oni respirator, który może wykonać drukarka 3D, a koszt produkcji to zaledwie 200 zł.
Na świecie popularne jest też drukowanie zaworów potrzebnych do respiratorów. Drukowane są też przyłbice ochronne wykorzystywane przez lekarzy. Nagle okazało się, że druk 3D, rozwijany od dekad, ale wciąż nieobecny w głównym nurcie, może być złotym środkiem na rozwiązanie wielu problemów.