ProteGO. Aplikacja sprawdzi, czy mieliśmy kontakt zakażonymi. Rząd chce, by korzystał z niej każdy

Daniel Maikowski
Powstaje aplikacja ProteGO, dzięki której dowiemy się, czy mieliśmy kontakt z osobą zakażoną koronawirusem. "Chcielibyśmy, aby docelowo z aplikacji korzystali wszyscy użytkownicy smartfonów w Polsce" - tłumaczy minister cyfryzacji Marek Zagórski.
Zobacz wideo

Rząd pracuje nad nową aplikacją, która ma pomóc w walce z epidemią koronawirusa. Tym razem - w przeciwieństwie do aplikacji Kwarantanna Domowa - mają z niej korzystać wszyscy użytkownicy smartfonów. ProteGO ostrzeże nas w sytuacji, gdy mieliśmy kontakt z zakażonym. 

ProteGO wykorzysta wbudowany w smartfony moduł Bluetooth, który pozwala na komunikację między urządzeniami znajdującymi się w odległości od kilku do kilkudziesięciu metrów. Aplikacja będzie gromadzić dane na temat urządzeń, z którymi "spotkał" się nasz smartfon. W sytuacji, gdy któraś z osób, z którą mieliśmy kontakt, zachoruje, aplikacja poinformuje nas o możliwym ryzyku. 

Skąd w systemie pojawia się informacja o potencjalnym ryzyku? Od zakażonego. To ta osoba, w pełni anonimowo, informuje o zmianie swojego stanu zdrowia, zaznaczając to w aplikacji.

Aby ten system zadziałał, potrzeba kilku czynników. Po pierwsze - możliwie największej grupy użytkowników. Po drugie - społecznej solidarności i odpowiedzialności. Im więcej osób będzie z niej korzystało, tym więcej osób - w razie ewentualnego ryzyka - będzie świadoma zagrożenia, podejmie odpowiednie kroki, np. zastosuje kwarantannę

- tłumaczy Marek Zagórski, szef resortu cyfryzacji.

W jaki sposób aplikacja poinformuje nas o zagrożeniu? Po uruchomieniu ProteGO wyświetli się nasz aktualny status. Jeśli będzie miał kolor zielony, to wszystko jest w porządku. Jeśli jednak zobaczymy kolor czerwony, będzie to oznaczać, że mieliśmy kontakt z osobą zakażoną.

Przez pierwsze dwa tygodnie wszyscy użytkownicy aplikacji będą mieć status pomarańczowy. Będzie oznaczał, że nie minęło jeszcze 14 dni od instalacji, w związku z tym aplikacja nie ma jeszcze wystarczających danych, by poinformować nas o ewentualnym ryzyku lub jego braku.

Minister cyfryzacji podkreśla, że chciałby, aby docelowo z aplikacji korzystali wszyscy użytkownicy smartfonów w Polsce. "Zdajemy sobie sprawę, że aby tak się stało, potrzeba czasu i zaufania" - zaznacza Marek Zagórski. Nie wiemy jednak, czy rząd chce do zainstalowania aplikacji jedynie zachęcać, czy też planuje wdrożenie przepisów, które nas do tego zmuszą. 

Warto przypomnieć, że w przypadku aplikacji Kwarantanna Domowa taki obowiązek istnieje. Od 1 kwietnia na swoich smartfonach muszą ją mieć wszystkie osoby zakażone i przebywające na kwarantannie, chyba że nie mają możliwości technicznych, aby ją zainstalować (brak telefonu).

ProteGO sprawdzi, z kim mieliśmy kontakt. Co z naszą prywatnością?

Kto będzie miał dostęp do informacji na temat naszych kontaktów społecznych? Resort cyfryzacji zapewnia, że dane zbierane przez aplikację będą przechowywane w formie zaszyfrowanej, a do tego lokalnie w pamięci naszego smartfona i nie będą nigdzie przesyłane.

Aplikacja uniemożliwia 'śledzenie' użytkownika. Nie będzie można z niej sczytać np. naszego numeru telefonu. Aplikacja będzie jedynie zapamiętywać inne napotkane urządzenia (nie użytkowników!). Dane będą przechowywane (wyłącznie na urządzeniach) przez dwa tygodnie

- czytamy w komunikacie Ministerstw Cyfryzacji.

Minister cyfryzacji w rozmowie z Polskim Radiem 24 podkreślił, że "poza osobami chorymi czy osobami w kwarantannie nie interesują nas dane osobowe Polaków". Później dodał jednak, że:

Chcemy je mieć po to, by ewentualnie robić analizy przemieszczania się. To, z kim kto się spotyka, kompletnie nas nie interesuje

Z jednej strony Marek Zagórski zapewnia więc, że władz nie interesują dane Polaków, a z drugiej przyznaje, że dane z aplikacji ProteGO mogą zostać wykorzystane do tworzenia analiz, co zdaje się nieco zaprzeczać wcześniejszym zapewnieniom z oficjalnego komunikatu resortu.

Skoro bowiem dane gromadzone przez aplikację ProteGO będą przechowywane tylko na naszych smartfonach, to jakie analizy i na podstawie jakich danych ma na myśli minister Marek Zagórski?

To, za co warto pochwalić Ministerstwo Cyfryzacji, to udostępnienie kodu źródłowego aplikacji. Rząd nie zdecydował się na taki krok w przypadku Kwarantanny Domowej, za co (słusznie) spadła nań fala krytyki ze strony ekspertów. Tym razem postawiono na transparentność.

Kod źródłowy ProteGO umieszczono w serwisie GitHub. Resort cyfryzacji zachęca deweloperów do jego testowania i sprawdzania. Swoje uwagi i komentarze można publikować na GitHubie lub przesłać je na adres mailowy: protego@mc.gov.pl.

Czy rząd ma prawo nas śledzić? Konstytucja nie zostawia wątpliwości

Czy państwo ma prawo gromadzić dane na temat naszej lokalizacji oraz kontaktów społecznych? Wojciech Wiewiórowski, Europejski Inspektor Ochrony Danych, w rozmowie z Next.gazeta.pl tłumaczył, że w tej sprawie obowiązujące w Polsce przepisy są dość klarowne.

Artykuł 51 Konstytucji RP głosi, że obywatele mogą zostać zobowiązani do ujawniania informacji na swój temat jedynie na podstawie ustawy. Jeżeli taki akt prawny zostanie uchwalony, to pozyskiwanie danych na temat lokalizacji poszczególnych obywateli będzie formalnie zgodne z prawem

- zaznaczył Wiewiórowski.

Warto dodać, że Polska nie jest pierwszym krajem, który wdraża takie rozwiązania jak ProteGO. Podobna aplikacja (o nazwie TraceTogether) działa już od jakiegoś czasu w Singapurze. Nad swoimi aplikacjami pracuje również m.in. Wielka Brytania oraz Norwegia.

Więcej o: