Od kilku tygodni rząd regularnie zaostrza ograniczenia z powodu rozszerzającej się epidemii koronawirusa. Do 19 kwietnia przedłużone zostały ograniczeniu w przemieszczeniu się. Zgodnie z nimi wyjścia poza dom należy ograniczyć do minimum, czyli drogi do pracy bądź wizyty w sklepie bądź aptece, a w miejscach publicznych należy utrzymywać bezpieczną odległość 2 metrów od innych pieszych. Ponadto od czwartku 16 kwietnia w miejscach publicznych niezbędne będzie zakrywanie ust oraz nosa.
Kwestia ograniczeń przemieszczania się oraz ograniczenia aktywności do załatwienia jedynie niezbędnych spraw życia codziennego jest dla wielu osób niejasna i daje pole do interpretacji. Kilka dni temu informowaliśmy o mandatach wystawionych za korzystanie z myjni, funkcjonariusze kontrolują również biegaczy i osoby jeżdżące na rowerach. Zatrzymani bardzo często, bronią się twierdząc, że dana czynność jest dla nich zaspokojeniem potrzeb życiowych.
W odpowiedzi na to policja przedstawiła swoje stanowisko. "Za mycie, za jazdę na rowerze i bieganie po ulicach i chodnikach, jak to określają media, będą mandaty, jeśli nie jest to zaspokajanie bieżących potrzeb życiowych a na chwilę obecną tylko rekreacja, z którą można poczekać" - czytamy na koncie twitterowym policji. Próbę wyjaśnienia niejasności podjął również rząd, na ministerialnej stronie internetowej www.gov.pl znajdują się odpowiedzi na wiele pytań związanych z obostrzeniami oraz wykonywanymi czynnościami.
Osoby, które twierdzą, że otrzymały mandat niesprawiedliwie, mogą odmówić przyjęcia go. Taka możliwość istnieje w polskim w prawie nawet w czasie epidemii. W takiej sytuacji to sąd zdecyduje, czy jego nałożenie było zasadne. Kilka dni temu prosiliśmy o komentarz na ten temat Tomasza Ejtminowicza, radcę prawnego z Meritum Kancelarii Radców Prawnych Cybulski Ejtminowicz Trojanowski i Partnerzy. Oto jego interpretacja odnośnie do sprawy odmowy przyjęcia mandatu:
Zastrzegam, że to ocena teoretyczna, ponieważ sam stosuję się do kwarantanny.
Jest bardzo prawdopodobne, że te mandaty będą uchylane przez sądy, ponieważ zostały wydane na podstawie przepisów niezgodnych z Konstytucją. Wszelkie powszechne, czyli obowiązujące wszystkich ludzi ograniczenia praw i wolności obywatelskich mogą być wprowadzane wyłącznie na podstawie Konstytucji i ustaw, które mają wprost tzw. "delegację" w Konstytucji.
Oznacza to, że w Konstytucji musi jasno być zapisane, na jakiej podstawie można ograniczać prawa obywateli. W Ustawie Zasadniczej taki zapis znajduje się w Rozdziale XI mówiącym o stanach nadzwyczajnych. Według Tomasza Ejtminowicza tylko przepisy wydane w reżimie "stanu nadzwyczajnego" będą ważne.