Druga fala epidemii koronawirusa dotkliwe uderzyła w Polskę. Codziennie pada rekord dobowej liczby zakażeń. W piątek 30 października koronawirusa wykryto u 21,6 tys. osób. Rząd stopniowo wprowadza kolejne ograniczenia. W zeszłym tygodniu cały kraj uznano za czerwoną strefę, a od kilkunastu dni obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych.
W piątek premier Mateusz Morawiecki zwołał konferencję, na której ogłosił, że od soboty 31 października do poniedziałku 2 listopada cmentarze będą zamknięte. Decyzja podyktowana jest względami bezpieczeństwa i ma ograniczyć rozwój epidemii koronawirusa w naszym kraju.
- Czekaliśmy z tą decyzją, ponieważ cały czas żyliśmy tą nadzieją, że ta liczba zachorowań będzie przynajmniej chociaż trochę malała, ale ona dzisiaj jest znowu większa niż wczoraj, wczoraj była większa niż przedwczoraj i nie chcemy prowadzić do zwiększenia ryzyka na skutek tego, że na cmentarzach, w środkach komunikacji publicznej, przed cmentarzami gromadzić się będą duże grupy osób. Nie chcemy doprowadzać do takiego ryzyka, żeby na skutek odwiedzin na cmentarzach rzeczywiście wiele osób poniosło śmierć - argumentował decyzję premier.
Politycy opozycji zarzucają rządowi, że decyzja została ogłoszona tuż przed świętami, zdecydowanie za późno. "1 mln zł kosztowało Miasto Stołeczne Warszawa przygotowanie komunikacji miejskiej i nowej organizacji ruchu 1.11, wydaliśmy setki decyzji na handel przedsiębiorcom, dla których to kluczowy dzień w roku. Od tygodni prosiliśmy o decyzję. A rząd dopiero teraz decyduje o zamknięciu cmentarzy. Kpina" - napisał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Ledwie dzień wcześniej, w czwartek, minister aktywów Państwowych Jacek Sasin na antenie RMF FM zapowiadał, że cmentarze nie zostaną zamknięte. To samo na początku października mówił wicepremier Jarosław Gowin.
Komentujący decyzję premiera użytkownicy Twittera, politycy i dziennikarze zwracają też uwagę na problemy przedsiębiorców, którzy handlują zniczami i kwiatami. Zakupili oni spore zapasy towaru, którego nie będą mogli sprzedać w najbliższym czasie. "Dziś pod hurtownią zniczy widziałem drobnych przedsiębiorców kupujących zapas zniczy by sprzedawać je jutro pod cmentarzami. Ci ludzie w kryzysie z trudem wiążą koniec z końcem. 'Geniusz' z PiS mógł zamknąć cmentarze kilka dni temu, robi to kilka godzin przed. Gdzie my żyjemy!" - skomentował Krzysztof Brejza z KO.
Z handlarzami na cmentarzach rozmawiali dziennikarze RMF FM. Ton ich wypowiedzi jest jednoznaczny - są załamani i uważają to za tragedię. We Wszystkich Świętych zarabiają najwięcej. Jak można się dowiedzieć z wypowiedzi sprzedawców, decyzja rządu sprawiła, że stracili oni nawet roczne dochody całej rodziny. "Kupiliśmy towaru na 50 tys., teraz nie można go zwrócić. Nie wiadomo, co będzie dalej" - mówił jeden z handlujących reporterce stacji.
Godzinę po konferencji premier poinformował na Twitterze, że handlujący zniczami i kwiatami dostaną od rządu wsparcie. By je otrzymać, będą musieli wykazać straty spowodowane zamknięciem cmentarzy.
W związku z decyzją dot. zamknięcia cmentarzy na najbliższe 3 dni zostanie przygotowane wsparcie dla handlowców, którzy wykażą straty z tego powodu. Szczegóły będą zaprezentowane w przyszłym tygodniu.
- napisał Mateusz Morawiecki.