Nasz materiał sprzed kilku tygodni o wyzyskiwanych i nieludzko traktowanych pracownikach w fabrykach Foxconna, produkujących m.in. sprzęt dla Apple, wywołał spore poruszenie i lawinę krytycznych komentarzy. Przez światowe portale, które również cytował amerykańskich dziennikarzy, przetoczyła się fala dezaprobaty, gigantowi z Cupertino zarzucano cynizm i bezduszność.
Pisaliśmy:
[ ] dziennikarze Public Radio International stawiają zarzuty: marże Apple należą do jednych z najwyższych w branży, właśnie dlatego firmę byłoby stać na wytwarzanie swoich produktów w USA. Zysk dałoby się osiągnąć nie mając na sumieniu praktyk, które wedle naszych standardów są niczym innym jak zbrodnią.
Materiał opublikowany oryginalnie przez amerykańską rozgłośnię w programie "This American Life" spotkał się ze sprzeciwem Foxconna i Apple.
Ostatecznie producent i wydawca programu Ira Glass zdecydował się małe śledztwo, które dowiodło, że autor audycji Mike Daisey po prostu sfabrykował kilka kluczowych faktów i pomieszał prawdę z fikcją. Mało tego, kiedy był sprawdzany i dopytywany przez swoich zwierzchników, a także po emisji programu przez dzwoniących do niego dziennikarzy - szedł w zaparte i wszystko potwierdzał.
Jak teraz broni się zdemaskowany autor skandalicznego materiału? Twierdzi, że nie był to w żadnej mierze materiał reporterski ale... rodzaj radiowego spektaklu.
Co zmyślił autor reportażu?
- poproszony o dane swojego chińskiego tłumacza twierdził, że nigdy nie miał jego numeru telefonu i nie kontaktował się z nim w żaden sposób. Trudno więc zweryfikować jakiekolwiek jego rozmowy,
- skłamał mówiąc, że poznał pracowników zmuszonych do czyszczenia ekranów iPada toksycznym n-hexanem . W Chinach doszło do takiego procederu, miał on jednak miejsce w innej części kraju.
- Nie spotkał pod bramą fabryki Foxconna żadnej zatrudnionej w niej nastolatki.
- ani człowieka ze zdeformowaną ręką zmuszanego do ciężkiej pracy.
Wszystkie kluczowe zarzuty wobec Foxconna i Apple okazały się więc nie mieć żadnego odzwierciedlenia w zebranych przez dziennikarza materiałach, były jedynie "emocjonalnym szczegółem".
Foxconn zapowiedział, że choć jego wizerunek został zszargany nie zamierza podejmować kroków prawnych przeciwko autorom audycji radiowej.
Mike Daisey nie czuje się winny i za nic nie przeprasza. A przecież podważył wiarygodność swojej stacji, wyświadczył też "przysługę" prześladowanym pracownikom chińskich fabryk - dziś wszelkie tego typu doniesienia mogą być traktowane z rezerwą.
Nam też wypada powiedzieć: przepraszamy zainteresowane firmy i Czytelników. Działaliśmy, podobnie jak wiele innych redakcji, w dobrej wierze.
[ za businessinsider.com ]