Tego pytania od dawna nikt nie zadaje sobie w tysiącach miejsc w Polsce. Po PKS-ach zostały tylko stare zniszczone przystanki, po których hula wiatr. Na mapie Polski jest aż 10,5 tysiąca miejsc, do których nie dociera transport publiczny. Dokładnie tyle sołectw pozostaje bez skomunikowania z najbliższą miejscowością - wynika z ankiety gminnej przeprowadzonej na potrzeby III etapu Monitoringu rozwoju obszarów wiejskich. To aż jedna czwarta wszystkich sołectw w kraju. Najgorzej jest w centralnej i północno-wschodniej Polsce, gdzie jest mnóstwo gmin, w których nawet do połowy sołectw nie docierają PKS-y (na mapie zaznaczone jasno-zielonym kolorem). To oznacza, że tysiące mieszkańców Polski jest pozbawionych szansy na dojazd komunikacją publiczną do pracy, lekarza, sklepu, czy urzędu.
Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
"Cud" komunikacyjny ma nastąpić już w najbliższych miesiącach. Premier Mateusz Morawiecki i prezes Jarosław Kaczyński obiecali miliony złotych na "odbudowę połączeń komunikacyjnych". Na początku miało to być 1,5 miliarda złotych, później 800 milionów, a teraz mówi się 500 milionach. Mateusz Morawiecki mówił, że "już w kwietniu, w maju rząd będzie gotowy, żeby rozdzielać środki do poszczególnych powiatów". To oznacza, że ustawa ma być przyjęta i podpisana w ekspresowym tempie. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Na pierwszy rzut oka widać, że diagnoza problemu wykluczenia transportowego jest właściwa, ale być może brakuje dokładniejszej jego analizy. Bez niej pieniądze mogą zostać szybko przepalone, jak paliwo w starym nierentownym PKS-ie.
Premier obiecał, że w pierwszej kolejności rząd zajmie się odbudową połączeń pomiędzy gminami i powiatami. To, według ekspertów, nietrafiona diagnoza. Jak pokazują na przykład badania MROW trzeba zejść z poziomu powiatu na wieś. Najtrudniejsza sytuacja jest właśnie na poziomie sołectw. A tu okazuje się, że lepsze od PKS-ów mogą okazać się "gimbusy".
- tłumaczy w rozmowie z Łukaszem Kijkiem profesor Monika Stanny. Dyrektor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN wyjaśnia, że "narzucanie od góry, że dany powiat powinien odbudować transport publiczny może być błędnym podejściem". Zobacz cały wywiad:
Brak dostępu autobusów komunikacji publicznej powoduje, że często jedyną szansą na przemieszczanie się mieszkańców jest zakup własnego auta. Bardzo często starego, o złym stanie technicznym. Miejsca zaznaczone na mapie na zielono w większości pokrywają się z tymi, do których nie dojeżdżają PKS-y. W praktyce bardzo często bywa tak, że uczniowie szkół średnich dojeżdżają na lekcje samochodami starszymi niż oni sami.