Niewątpliwą zaletą aut z systemem bezkluczykowego dostępu jest wygoda. Kierowca nie musi wyciągać kluczyków przy każdym wsiadaniu do samochodu. Wystarczy, że ma kluczyk w kieszeni czy torebce, pociągnie za klamkę, a zamki odblokują się automatycznie. W większości samochodów, wyposażonych w ten system, kluczyk nie jest też potrzebny, by uruchomić silnik. Odpala się go przyciskiem. Okazuje się jednak, że ta wygoda może nas słono kosztować.
Eksperci z niemieckiego automobilklubu ADAC postanowili zbadać, jak wygląda bezpieczeństwo aut wyposażonych w bezkluczykowy system. Zbadali wyprodukowane w 2015 roku 24 modele samochodów 19 producentów m.in. Audi, BMW, Volkswagen, Toyota, Renault czy Ford. Wyniki porażają. Udało im się otworzyć wszystkie samochody, następnie uruchomić ich silniki. W każdym przypadku nie zajęło to więcej niż kilka sekund.
- Wszystko, co musisz zrobić, to zwiększyć zasięg kluczyka z kilku do kilkuset metrów. Samochód reaguje tak, jakby właściciel był w pobliżu, otwiera drzwi i włącza silnik. Wszystko to bez jakichkolwiek śladów włamania - mówi Arnulf Thiemel, technik z ADAC.
Jak spece z ADAC zwiększyli zasięg pilota w kluczyku? Zbudowali urządzenie wzmacniające sygnał radiowy. Po włączeniu wzmacniacza samochody otwierały drzwi i uruchomiały silniki, mimo że oryginalne kluczyki znajdowały się w dużej odległości od pojazdu. Zdaniem fachowców z ADAC, by skonstruować takie urządzenie, nie trzeba być inżynierem elektronikiem, można je bez większego wysiłku zbudować z ogólnodostępnych części.
Wykorzystując taki wzmacniacz złodziej może odjechać samochodem bez wiedzy właściciela spod jego domu czy pracy. Co ważne, nie grozi mu odcięcie zapłonu w momencie zerwania łączności pomiędzy samochodem i kluczykiem. Ze względu bezpieczeństwa producenci przyjęli bowiem zasadę, że silnik w takiej sytuacji będzie nadal pracował. Co prawda po wyłączeniu nie uda się ani ponownie go uruchomić, ani zamknąć samochodu, jednak z testów ADAC wynika, że w większości przypadków możliwe było zatankowanie samochodu z włączonym silnikiem i dalsza podróż.
Jest jeszcze jedna, bardzo zła wiadomość, która wynika z eksperymentów ADAC. Jeśli właściciel tak skradzionego samochodu zgłasza jego utratę, a policja znajduje go później bez śladów włamania, firma ubezpieczeniowa może uznać, że upozorowano kradzież, by wyłudzić odszkodowanie.
A oto lista samochodów analizowanych przez ADAC: Audi A3, A4 i A6, BMW 730d, Citroen DS4 CrossBack, Ford Galaxy i EcoSport, Honda HR-V, Hyundai Santa Fe, Kia Optima, Lexus RX 450h, Range Rover Evoque, Renault Traffic, Mazda CX-5, Mini Clubman, Mitsubishi Outlander, Nissan Qashqai+2 i Leaf, Opel Ampera, SsangYoung Tivoli, Subaru Levorg, Toyota RAV4, VW Golf i Touran.