To efekt ustaleń, które zapadły w ramach przeglądu resortu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Obecnie podstawowy zasiłek dla bezrobotnych ( 100 proc.) wynosi przez pierwsze trzy miesiące 831,10 zł brutto ( 717,30 zł na rękę). Po tym czasie jednak maleje do kwoty 652,60 zł brutto (572,87 zł na rękę) i najczęściej jest wypłacany przez kolejne trzy miesiące.
Jest to kwota przysługująca osobom, które przez minimum 5 lat płaciły składki przynajmniej od kwoty pensji minimalnej.
Pracujący krócej otrzymują kolejno 664,90 zł brutto czyli 583,06 zł na rękę, a po trzech miesiącach 522,10 zł czyli 468,11 zł netto. To równowartość 80 proc. kwoty podstawowej.
W najlepszej sytuacji są osoby z co najmniej 20 letnim okresem składkowym. Im na początku przysługuje 997,40 zł brutto/851,63 zł netto. A następnie 783,20 zł brutto/678,71 zł netto. To 120 proc. zasiłku podstawowego.
Po podniesieniu - jak można wnioskować z dość lakonicznej zapowiedzi premier - podstawowej kwoty zasiłku do połowy wysokości pensji minimalnej, wyniosłaby ona obecnie 1000 zł brutto. W praktyce oznacza to, że bezrobotni na rękę dostawaliby mniej więcej tyle, ile wynoszą obecne stawki brutto w poszczególnych grupach.
Warto dodać, że prawo do zasiłku w Polsce przez wiele lat miało ok. 20 proc. osób zarejestrowanych w urzędach pracy. Pozostali to osoby bez prawa do tego świadczenia, które stracili w wyniku długotrwałego bezrobocia (zasiłek jest czasowy, przyznawany zazwyczaj na pół roku, w rzadkich przypadkach na 12 miesięcy), albo nigdy nie nabyli do niego praw, bo nie płacili składek.
Podane kwoty i tak uległyby podwyższeniu, ponieważ z dniem 1 czerwca miała nastąpić zmiana wysokości zasiłku. Przy wyznaczeniu nowych progów wzięto by pod uwagę wzrost cen towarów i usług na podstawie danych GUS. W związku z tym można zakładać, że podwyżka, o jaką będzie się ubiegać minister Rafalska znacznie przekroczy ustawowe założenia.