Postępująca automatyzacja nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Kiedy o niej mowa, zwykle słychać zapewnienia, że nie doprowadzi ona do żadnych zwolnień. Nie tym razem.
John Cryan, prezes Deutsche Banku podczas konferencji „Banks in Transition” we Frankfurcie wprost przyznał, że „rewolucyjny duch” doprowadzi do masowych zwolnień w banku – podaje Financial Times.
– Dziś mamy w bankach pracowników działających jak roboty i wykonujących mechaniczne czynności. Jutro będziemy mieli roboty zachowujące się jak ludzie – powiedział.
Nie padły żadne konkretne liczby, ale zapytany o przykłady, przyznał, że księgowi przez dużą część swojego czasu pracy wykonują obowiązki liczydła.
- Musimy zdać sobie sprawę, że aktualny stan jest miły, ale nie jest konieczny dla przyszłości. Prawda jest taka, że nie będziemy potrzebować aż tylu pracowników – stwierdził Cryan.
Deutsche bank zatrudnia globalnie ok. 100 tys. ludzi.
Według raportu „Aktywni + Przyszłość Rynku Pracy” zrealizowanego na zlecenie serwisu Gumtree.pl. w ciągu najbliższych 25 lat w Polsce zagrożonych automatyzacją będzie średnio 40 proc. miejsc pracy. Poza prostymi, powtarzalnymi pracami automatyzacji i cyfryzacji ulegnie też spora grupa zawodów związanych z przetwarzaniem i obróbką danych, przede wszystkim finansowych.
W pierwszej kolejności z rynku mogą zniknąć telemarketerzy. Na drugiej linii stoją urzędnicy pocztowi i pracownicy banków. Podobna przyszłość czeka agentów ubezpieczeniowych, bibliotekarzy, księgowych, pracowników działu kadr czy recepcjonistów. Nawet, jeśli pewne zawody nie znikną, to zmieni się nasza rola. 87 proc. pracowników, wypowiadających się w międzynarodowym badaniu Accenture „Harnessing Workforce”, twierdzi, że w ciągu najbliższych 5 lat część ich obowiązków zostanie zautomatyzowana.
Natomiast według danych World Economic Forum, 65 proc. dzisiejszych uczniów będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie powstały.