Decyzję o rozpoczęciu federalnego dochodzenia agencja ogłosiła we wtorek, zaznaczając, że nie jest jasne, czy w czasie wypadku półautonomiczny system zwany Autopilotem był aktywny. Na miejsce wysłała dwóch funkcjonariuszy.
Do wypadku doszło 23 marca w okolicach Mountain View w Dolinie Krzemowej. Samochód modelu X uderzył w barierki na autostradzie 101 i stanął w płomieniach. Jak podają lokalne media, ratownicy wyciągnęli z auta kierowcę, ale 38-letni mężczyzna zmarł w szpitalu. Droga była przez wiele godzin zablokowana.
Jak podaje Bloomberg, Tesla w przesłanym komentarzu przekazała, że będzie w pełni współpracować ze służbami, a także sama starać się ustalić fakty dotyczące tego incydentu. Kluczowe jest tutaj ustalenie, czy i w jaki sposób przyczynił się do niego system autopilota oraz czy pożar mogła wywołać uszkodzona bateria.
To kolejne tragiczne zdarzenie z udziałem elektrycznego samochodu Tesli. W 2016 roku doszło do pierwszego śmiertelnego wypadku. Kierowca korzystał przez dłuższy czas z funkcji autopilota i nie zareagował na zagrożenie. NTSB uznało we wnioskach ze śledztwa, że w tamtym przypadku autopilot przyczynił się do tragedii.
W reakcji na wiadomość o rozpoczęciu postępowania, kurs akcji Tesli na giełdzie w Nowym Jorku spadł we wtorek o nawet ponad 7 procent.
Notowania Tesli w trakcie sesji 27.03 2018 źródło: investing.com
Trzeba jednak zauważyć, że o ile Tesla wyraźnie spadała od początku wtorkowej sesji na Wall Street, to w jej drugiej części ten spadek pogłębiła ogólna przecena na rynku. Szczególnie mocno traciły spółki technologiczne, a grupujący je indeks Nasdaq był na 3-procentowym minusie. Tesla ostatecznie zakończyła na ponad 8,2 proc. minusie (ale wcale nie była najgorsza).
Tragiczny wypadek to kolejne zmartwienie spółki i jej szefa Elona Muska. Od miesięcy Tesla zmaga się z opóźnieniami w produkcji modelu 3, który ma być elektrycznym samochodem "dla mas" – z ceną znacznie niższą od wcześniejszych modeli. We wtorek pojawiło się kilka opinii analityków, którzy wątpią, by firmie udało się osiągnąć ambitny cel produkcyjny - 2,5 tys. aut tygodniowo do końca marca. Oficjalne dane na ten temat mamy poznać w przyszłym tygodniu.
Nie wszystkim podoba się też niedawna decyzja akcjonariuszy o przyznaniu Elonowi Muskowi gigantycznej "nagrody", uzależnionej w dużej części od tego, jak Tesla będzie sobie radzić na giełdzie.
W ubiegłym roku Tesla miała największą stratę w historii - wyniosła ona prawie 2 mld dolarów, niemal trzy razy tyle, ile w 2016 r., kiedy było to 675 mln dolarów.
+++