"Ku naszemu zadowoleniu, proces rekrutacji pilotów cieszy się dużym powodzeniem. Wszystkie zgłoszenia drobiazgowo sprawdzamy, spotykając się z kandydatami i wybierając z nich tych, którzy najbardziej spełniają kryteria. Zależy nam na najlepszych z najlepszych, dlatego planujemy kontynuować rekrutację w tym modelu co najmniej do końca roku" - powiedział prezes spółki LOT Crew Jerzy Makula, cytowany w komunikacie.
- W zaawansowanym procesie rekrutacji jest kilkudziesięciu kandydatów, którzy zaczną się szkolić w październiku na konkretny typ samolotu (tzw. Type Rating). Ponad tysiąc aplikacji trafiło do LOT-u z różnych stron świata. 90 procent z nich było z Europy (np. z Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Węgier, Hiszpanii, Czech, Słowacji, Rumunii, Serbii i Chorwacji). Jak się okazało, ofertą polskiego przewoźnika zainteresowani są również kandydaci z USA, Bliskiego Wschodu, czy nawet z Ekwadoru, Nowej Zelandii, Australii i Gwadelupy - podano w komunikacie.
Dla pilota z licencją i wymaganym nalotem przewoźnik finansuje koszty szkoleń .
- W odróżnieniu od wielu linii lotniczych, zapewniamy nowym pilotom pełen pakiet szkoleń, za które nie muszą oni ponosić żadnych dodatkowych kosztów - dodał dyrektor komunikacji korporacyjnej naszego narodowego przewoźnika Adrian Kubicki.
Wymagania wobec kandydatów na kapitanów to m.in.: ważna licencja liniowa, ważne badania medyczne pierwszej klasy, nalot co najmniej 3 000 godzin. LOT, w związku z wdrożeniem na swoich pokładach zasady anglojęzycznego kokpitu, nie wymaga od kandydatów na pilotów znajomości języka polskiego.
Jednocześnie LOT rekrutuje do bazy w Budapeszcie członków personelu pokładowego. Obecnie pracę stewardes i stewardów LOT-u wykonuje ponad 1,3 tys. osób. W tej chwili w LOT pracuje 60 stewardes i stewardów z Węgier, ale w 2019 r. ich liczba ma wzrosnąć do co najmniej 250. Ogłoszenie w sprawie kolejnego naboru ma pojawić się pojawi się w ciągu najbliższych dni.
Czytaj więcej: ZUS zgarnął tak dużo pieniędzy ze składek, że właśnie zrezygnował z 3 mld zł dotacji. "Sytuacja bez precedensu"
"Oferta, którą wspólnie z naszym brokerem LOT Crew kierujemy do pilotów, stewardes i stewardów jest dodatkowo atrakcyjna z uwagi na stałe przypisanie do jednej z dwóch baz operacyjnych: w Warszawie i Budapeszcie. W przeciwieństwie do przewoźników niskokosztowych, od załóg LOT-u nie oczekuje się częstych zmian lokalizacji bazy, co w znaczący sposób zmniejszałoby komfort pracy i mogłoby negatywnie wpływać na życie rodzinne" - podkreślił Kubicki.
Ile można zarobić w państwowej spółce? Firma nie podaje takiej informacji w komunikacie, ale w kwietniu serwis TVP Info podawał, że kapitan dostaje średnio ok. 29 tys. zł brutto, a pierwszy oficer 20 tys. zł. Personel pokładowy zarabia średnio od 5 do 8 tys. zł brutto.
I właśnie pieniądze są przyczyną ostatnich konfliktów zarządu spółki z jej związkowcami, którzy żądają oni m.in. powrotu do wynagrodzeń sprzed ośmiu lat i nowego regulaminu płac czy warunków zatrudniania (np. samozatrudnienie pilotów czy stewardes). W 2013 roku w życie weszły bowiem wytyczne, które uzależniają sporą część zarobków od premii (w efekcie niektórzy pracownicy zarabiają dziś mniej niż kilka lat temu). Wszystko w ramach działań związanych z restrukturyzacją spółki, która wtedy znajdowała się w kiepskiej kondycji finansowej.
Spółka powoli jednak wychodzi na prostą a, jak twierdzą związki w LOT, warunki pracy nie nie uległy znaczącej poprawie. W maju miał odbyć się strajk. Sąd go jednak zakazał.
Władze LOT-u od początku kwestionowały legalność referendum związkowego, a potem samych zapowiedzi strajku. Bada to obecnie Sąd Okręgowy w Warszawie. Do czasu rozstrzygnięcia (20 listopada), w opinii LOT-u, kolejne ewentualne akcje protestacyjne należałoby uznać za nielegalne.
Tymczasem groźba strajków dalej jest aktualna, szczególnie po tym, jak sąd apelacyjny pod koniec lipca cofnął zabezpieczenie nałożone pod koniec kwietnia na związki zawodowe przez sąd okręgowy. W opinii związkowców pozwala to na wszczęcie strajku, który jak zapowiedzieli ma się odbyć we wrześniu.