Informacja prezesa URE związana jest ze zmianami w prawie, które weszły w życie od stycznia tego roku. Zmiany te miały zapobiec podwyżkom cen prądu. Polegają na obniżce akcyzy, opłaty przejściowej a także zamrożeniu cen i stawek opłat za przesył i dystrybucję energii na poziomie nie wyższym niż z dnia 31.12.2018 r. oraz stawek opłat dotyczących sprzedaży energii na poziomie nie wyższym niż z dnia 30.06.2018 r.
Ustawa, mimo, że formalnie obowiązuje, w praktyce nie może zacząć działać. Brakuje rozporządzeń, posłowie muszą jeszcze zająć się nowelizacją, która właśnie trafiła do Sejmu.
Czytaj też: Po pięćdziesięciu dniach obowiązywania rząd poprawia błędy w ustawie o cenach energii
Do Prezesa URE zaczęły docierać niepokojące sygnały od odbiorców końcowych (innych niż gospodarstwa domowe) o poważnych problemach związanych z brakiem ofert sprzedaży energii elektrycznej, a w konsekwencji brakiem możliwości zawarcia umów na sprzedaż tej energii. W kilkunastoletniej historii funkcjonowania detalicznego rynku energii elektrycznej taką sytuację należy uznać za bezprecedensową
- pisze Urząd.
Dalej wyjaśnia, że w najgorszej sytuacji są ci odbiorcy, którym skończyły się lub niedługo się skończą umowy, firmy, które chcą zmienić sprzedawcę. Z jednej strony dotychczasowi sprzedawcy prądu nie chcą już z nimi zawierać umów, a nowych ofert na rynku nie można znaleźć.
URE zaznacza, że sprzedawcy nie muszą przedstawiać ofert - działają na wolnym rynku - ale jest do dla odbiorców, czyli w praktyce przedsiębiorstw, duże utrudnienie. Dostawy w pewnym stopniu zabezpiecza tak zwana sprzedaż rezerwowa - wskazuje go sam odbiorca w umowie dystrybucyjnej.
Sprzedaż rezerwowa uruchamiana jest przypadku, kiedy umowa z dotychczasowym sprzedawcą wygaśnie i przestanie on dostarczać prąd. Z tym, że oferty sprzedaży rezerwowej kształtowane są na zasadach rynkowych - co ma wpływ na ceny. URE pisze, że najczęściej te ceny są wyższe w porównaniu z cenami w umowach sprzedaży.
Warto również podkreślić, że najczęściej sprzedaż rezerwową po wyższych cenach świadczą sprzedawcy pełniący funkcję sprzedawcy z urzędu, którzy jednocześnie nie chcą zawierać nowych, standardowych umów sprzedaży z odbiorcami końcowymi
- podkreśla URE.
To wszystko może doprowadzić do sytuacji, w której odbiorcy końcowi (cały czas chodzi o odbiorców innych niż gospodarstwa domowe, czyli przedsiębiorstwa i instytucje) poniosą konsekwencje finansowe uruchomienia sprzedaży rezerwowej. Jeśli przedsiębiorca na warunki takiej sprzedaży się nie zgodzi, przestanie dostawać energię elektryczną.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki poprosił ministra energii i prezesa UOKiK o to, by przyjrzały się temu problemowi i podjęły odpowiednie działania.