Prokuratorzy wygłaszający mowy końcowe w procesie Amber Gold zażądali kary 25 lat więzienia dla twórców tej piramidy. To ostatni etap procesu toczącego się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku od marca 2016 roku. Wyrok w sprawie spodziewany jest w maju. Jak informuje RMF FM, jeszcze w czwartek swoją mowę końcową wygłasza oskarżyciel posiłkowy - pełnomocnik Komisji Nadzoru Finansowego. W piątek 19 kwietnia i po świętach wygłaszane będą kolejne mowy końcowe.
Prokuratura domaga się też od Marcina P. i jego małżonki Katarzyny P. wysokich grzywien. Ponadto chce, by został na nich nałożony obowiązek naprawienia szkody oraz 15-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z finansami.
Jak mówi Izabela Janeczek, zastępca Prokuratora Okręgowego w Łodzi, kara dla obojga oskarżonych musi być surowa "biorąc pod uwagę szczególnie niską motywację działania oskarżonych, wyrachowaną, bezwzględną, przemyślaną, nastawioną na uzyskanie jak największych korzyści kosztem innych osób".
W procesie występuje 10 oskarżycieli posiłkowych: Komisja Nadzoru Finansowego oraz dziewięć osób fizycznych. Oskarżeni od początku procesu nie przyznawali się do winy, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania adwokata.
Czytaj też: Tusk na komisji ws. Amber Gold przypomina GetBack. "Chcę uświadomić, jak niebezpieczną ścieżką kroczycie"
Według prokuratury Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w sumie niemal 19 tys. klientów spółki. Doprowadzili ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
Klienci Amber Gold przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy. Zapewniano ich, że za powierzone spółce środki kupowane będzie złoto, srebro lub platyna, co potwierdzać miały wystawiane certyfikaty. Lokaty rzekomo miały być ubezpieczone i gwarantowane przez Fundusz Poręczeniowy AG, na który klienci musieli wpłacać 1 proc. wartości każdej lokaty.
Oboje oskarżeni mają dziś po 35 lat, z wykształcenia są technikami ekonomistami.